– Wóz paszowy niesamowicie usprawnia codzienną pracę przy hodowli bydła mlecznego i trudno sobie dzisiaj wyobrazić prowadzenie stada bez niego, ale jeżeli ktoś myśli, że jak kupi paszowóz to od razu zacznie wzrastać produkcja mleka – jest w błędzie. To tak nie działa. Żwacz krowy nie lubi nagłych zmian żywienia, a zasiedlające go bakterie wymagają czasu na adaptację do nowej dawki pokarmowej. W naszym przypadku, po wprowadzeniu TMR-u dzienna produkcja mleka spadła o ponad 40 procent z 700 do 400 litrów. Dopiero po trzech tygodniach zaczęła stopniowo powracać do wcześniejszego poziomu, a potem znacznie go przewyższyła, ale też w międzyczasie zmieniły się warunki utrzymania krów – wspominają początki z użytkowaniem wozu paszowego Katarzyna i Daniel Gronostaj ze wsi Wróblina (pow. turecki).
Wóz paszowy trzeba odpowiednio dobrać
Rzecz miała miejsce w 2011 roku. To wtedy Katarzyna i Daniel Gronostaj podjęli decyzję, że czas wprowadzić w oborze system żywienia TMR. Barierą okazał się jednak sam obiekt pochodzący z lat 70. (rozbudowany w 2001 r.) z nisko położonym stropem i wąskim, ale za to długim na 44 metry korytarzem paszowym. Zwątpienie wśród hodowców pojawiło się, gdy do gospodarstwa trafił na testy jeden z paszowozów z pionowym ślimakiem i zbiornikiem o pojemności 8 m3, który nie był w stanie wjechać do obory.
– A my koniecznie chcieliśmy usprawnić zadawanie paszy, bo ręczne karmienie było niezwykle pracochłonne. Szczególnie uciążliwe było zadawanie balotów sianokiszonki. Paszę dowoziło się do obory rano, po południu i wieczorem. A potem trzeba było ją jeszcze sukcesywnie podgarniać. Całość zajmowała nawet kilka godzin dziennie. Ale na szczęście w tamtym czasie odwiedził nas przedstawiciel firmy Agromix i powiedział, że zaoferuje nam paszowóz, który będzie w stanie poruszać się nawet w takich warunkach. Mało tego, będzie posiadał nie jeden, ale dwa pionowe ślimaki. I to jest właśnie ta maszyna – wskazują na wóz paszowy holenderskiego Triolieta państwo Gronostaj.
– Wóz ma 10 metrów sześciennych pojemności i dzień w dzień pracował u nas przez osiem sezonów. Przez lata napędzał go mały 47-konny Massey Ferguson 255. Dawał radę i to mimo tego, że paszowóz nie posiada dwubiegowej przekładni. Choć trzeba dodać, że czasami miał naprawdę ciężko. Szczególnie zimą, kiedy zmagał się ze zbitą i do tego przemarzniętą belą. Ale nie było wyjścia, bo inny ciągnik nie wjechałby do starszej obory.
Trioliet następcą Triolieta
Zobacz także
- Trioliet Solomix 2-1000 pracował w gospodarstwie osiem sezonów. Do 2016 roku przejeżdżał przez starszą oborę praktycznie na centymetry, bo mierzy 2,35 m wysokości, a w budynku wysokość od posadzki do stropu wynosi tylko 2,40 m
Wóz paszowy Trioliet Solomix 2-1000, o którym mowa, ma za sobą przepracowanych około 3000 godzin. Nie wystąpiła w nim żadna awaria. Dwa razy wymieniony został komplet noży na ślimakach. Ale musiały się one mierzyć także z cięciem balotów po prasie, która nie była wyposażona w rotor i noże tnące. Funkcję rozdrabniania wspierały umieszczone w ścianach zbiornika przeciwnoże. Z kolei gotowy TMR wysypywany był z wykorzystaniem napędzanego hydraulicznie taśmowego przenośnika poprzecznego.
Początkowo paszowóz mieszał paszę dla ok. 40 krów, ale w grudniu w 2016 roku oddana została do użytku nowoczesna wolnostanowiskowa obora z systemem utrzymania na rusztach (54x28 m), przeznaczona na 108 krów oraz na jałówki, które z kolei utrzymane są na głębokiej ściółce. Na start wprowadzono do niej 50 krów. Ale z każdym kolejnym miesiącem stado podstawowe zwiększało się. Mały MF poszedł w odstawkę, a wóz podczepiono do 96-konnego Massey’a Fergusona 5435 Dyna-4. Maksymalnie udało się zasypać go paszą o masie 3,5 tony.
Ale to nie wystarczyło. Konieczne stało się sporządzanie dwóch dawek dziennie. Czas pracy maszyny znacznie się wydłużył, dlatego…

- Starsza maszyna miała zamontowane po 3 noże na każdym ślimaku (z lewej).
Ponad 5 ton i on - jak się spisuje Solomix 2-2000 i czym się wyróżnia?
Jak podkreślają właściciele, atutem nowej maszyny jest szybkie mieszanie paszy, bo cały cykl z przejazdami zajmuje do 40 minut. Wykonanie dawki TMR dla krów dojnych o łącznej masie około 5,3 tony rozpoczyna się od załadunku balotu sianokiszonki o masie ok. 500 kg. Następnie dorzucana jest kiszonka z kukurydzy (2800 kg), młóto browarniane (500 kg) i wysłodki buraczane (500 kg). Na koniec ładowana jest pasza treściwa wraz z witaminami (1000 kg). Co drugi dzień paszowóz sporządza też bardziej ubogą dawkę dla jałówek. W tym przypadku do zbiornika wrzucana jest słoma, kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka.
– Solidne wykonanie to atut wozów Trioliet. Noże tnące w starszej maszynie wytrzymały cztery lata. To bardzo dobry wynik, bo jak słyszeliśmy od znajomych, ale też i od przedstawicieli handlowych, średnio noże w innych paszowozach wytrzymują rok. Te w nowej maszynie mogą wytrzymać jeszcze dłużej. Bo faktem jest, że ten paszowóz służy dzisiaj bardziej do mieszania aniżeli rozdrabniania paszy, bo wrzucamy do niego już pocięte bele sianokiszonki. To zasługa zakupionej w Agromixie prasy zwijającej Krone Round Pack z rotorem i nożami tnącymi – kończą gospodarze.
- Na dolnym zwoju pierwszego ślimaka w wozie Trioliet Solomix 2-2000 zamocowany jest magnez, którego zadaniem będzie wychwytywanie części metalowych znajdujących się w paszy (np. pękniętych noży czy kawałków drutu)
Przemysław Staniszewski
fot.
r e k l a m a