StoryEditorwiadomości z branży

Co dla rolnika oznacza kombinacja: kiepskie gleby + drogie nawozy?

04.04.2022., 12:04h
Wygląda na to, że w przez drożyznę na rynku nawozów rolnicy, którzy w swoich gospodarstwach uprawiają na kiepskiej jakości glebach, będą zmuszeni zrezygnować z ich uprawy. Jest to zwyczajnie nie opłacalne. W konsekwencji, takie ziemie będą ugorowane, obsiane soją lub wydzierżawione pod farmy fotowoltaiczne.

Kosmiczne ceny za nawozy wciąż się utrzymują

W ostatnich tygodniach cena za tonę chociażby saletry amonowej urosła do niewyobrażalnego jeszcze kilka lat temu poziomu – 6 tysięcy zł. Po przeliczeniu średniego zużycia nawozu, które wynosi ok. 600 kg za hektar, wychodzi na to, że gleb klas V i VI nie kalkuluje się rolnikom obsiewać. Prezes Opolskiej Izby Rolniczej Marek Froelich jest świadomy, że wysokość tegorocznych plonów nie pokryje kosztów nawozów, tym bardziej z upraw na glebach klasy V i VI.

Z danych statystycznych wynika, że na Opolszczyźnie z 530 tys. hektarów gruntów rolnych, 95 proc. to użytki rolne. Pięć lat temu wskaźnik ugorowania w tym regionie wynosił 0,3 proc., w tym roku może wynieść nawet aż 22 proc.

Takiej sytuacji jak dziś w rolnictwie nie było nigdy wcześniej

Przewidywania na ten sezon są dla rolników niezbyt korzystne. Dlatego wielu z nich kalkuluje, czy bardziej nie opłaca się słabych gleb pozostawić jako ugorowane, dzięki czemu mogą liczyć na dotację z Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa. Kolejną alternatywą jest ich dzierżawa pod farmy fotowoltaiczne.

Trend wykorzystywania gruntów rolnych, zwłaszcza w pobliżu linii energetycznych lub stacji transformatorowych, jako obszarów pod instalacje fotowoltaiczne rośnie w siłę od kilku lat. Przyłączenie do sieci tak zlokalizowanych farm nie wymaga dużych wydatków. Sytuacja jest o tyle łatwiejsza, że grunty gorsze klasy, czyli IV, V i VI, nie wymagają zgody ministerstwa rolnictwa na odrolnienie. A rolnicy za wieloletnie udostępnienie hektara gruntu pod fotowoltaikę prywatnych firmom z branży PV w 2021 roku mogli otrzymać nawet 12 – 14 tysięcy złotych. Dla gospodarza posiadającego np. 20 hektarów, to 280 tysięcy rocznego zysku, bez żadnego wysiłku. Minusem dla rolnika jest to, że „tracą” swoje grunty na okres 10-20 lat.

Czy areał upraw soi w Polsce się powiększy? Czy soja stanie się drugą kukurydzą?

Soja i rośliny bobowate to rośliny, które samodzielnie wiążą azot z gleby, przez co nie potrzebują wspomagania w postaci nawożenia. Dlatego zanosi się, że tego typu uprawy będą coraz popularniejsze, ponieważ rośnie ich opłacalność. Obecnie rynek soi jest bogaty w oferty odmian. Rolnicy mogą wybierać aż spośród 30.

Marek Froelich uważa, że z uprawą soi będzie tak samo, jak to było z uprawą kukurydzy 30 lat temu. Wcześniej na Opolszczyźnie nikt jej nie uprawiał, a teraz na stałe wpisała się w polski krajobraz.

W tym roku, podobnie zresztą jak w 2021 roku, rolnicy zwlekają z podpisywaniem kontraktów z odbiorcami upraw. Prawdopodobnie przeczekają do maja. Tym bardziej, że ceny skupu zbór ciągle rosną, a ich spadku można się spodziewać przed żniwami. W poprzednim roku najkorzystniejsze było podpisywanie kontraktów w maju. Teraz solą w oku rolników jest niestety zbyt mały poziom opadów.

 

Oprac. Natalia Marciniak-Musiał

Fot. Pixabay

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 13:31