StoryEditorKGW

KGW z Zawodnego chce wspierać osoby samotne, starsze i chore

29.06.2019., 15:06h
Społeczniczka, założycielka koła gospodyń, artystka, mama i babcia, amazonka. Dzięki własnym doświadczeniom w walce z chorobą nowotworową wie, jak ważna jest profilaktyka. Anna Lipińska zachęca mieszkanki wsi do regularnych badań, które w dzisiejszych czasach są, jak mówi, kodeksem każdej kobiety.

Doświadczyła choroby, teraz ostrzega innych

O losach swojej rodziny mogłaby napisać książkę. Jej babcia, przedwojenna bizneswoman, prowadziła firmę, zaś dziadek zajmował się głównie wychowywaniem dzieci, co niemal sto lat temu było ewenementem. Kolejna silna kobieta – mama, przekazała jej mądrość życiową. O sobie mówi „artystyczna dusza”. Szyje, szydełkuje, ozdabia. Zamiłowanie do twórczości odziedziczył po niej starszy syn Mariusz – Anastazy z filmowej adaptacji „Akademii pana Kleksa”.

Mam prawie siedemdziesiąt lat i wciąż ogromny apetyt na życie. Właśnie zawiązałam koło, które przyczyni się do edukacji kobiet w kwestii profilaktyki nowotworowej. Będę z koleżankami wspierać mieszkańców w chorobach, samotności, a także zachęcać do lokalnej aktywności. Bo, jak mówi porzekadło, w domu to ludzie umierają. A my chcemy do nich wychodzić!

Pomyłka za pomyłką

Urodzona na Mazurach, przez wiele lat mieszka w Warszawie, by wreszcie osiąść na upragnionej wsi. Przeprowadza się z „wielkiej płyty” na warszawskim Grochowie do Zawodnego – wsi w gminie Prażmów, oddalonej od miasta kilkadziesiąt kilometrów. Niestety, sielankę przerywa choroba.

W 2002 roku idzie na rutynową kontrolę piersi. Po wizycie odbiera wyniki, w których zlecone jest kolejne badanie – biopsja.

To słowo nic mi nie mówiło, a ginekolog kompletnie zignorował zalecenie radiologa – rozkłada ręce Anna. – Na kolejne badanie piersi poszłam dopiero po kilku latach. Dziś wiem, że powinnam była domagać się wyjaśnienia, o wszystko pytać. Nie wolno ignorować własnego zdrowia.

Po kolejnej kontroli w 2007 roku ponownie zostaje skierowana na biopsję. I tym razem brakuje jej szczęścia do lekarzy – pomyłkowo otrzymuje wynik innej pacjentki, z rozpoznaniem: rak.

Przeproszono mnie za pomyłkę, ale własnych wyników nie otrzymałam, bo… profesor nieprawidłowo pobrał wycinek! – wspomina roztrzęsiona. – Z perspektywy własnych doświadczeń radzę wybrać poleconą, sprawdzoną placówkę. I nie odpuszczać.


Anna, Róża i Halina – babcia, wnuczka i synowa – wiedzą, jak ważna jest wielopokoleniowość. Wspierają się w trudnych chwilach, a także wzajemnie inspirują. Od niedawna wspólnie działają w KGW, które wymyśliły i zawiązały
  • Anna, Róża i Halina – babcia, wnuczka i synowa – wiedzą, jak ważna jest wielopokoleniowość. Wspierają się w trudnych chwilach, a także wzajemnie inspirują. Od niedawna wspólnie działają w KGW, które wymyśliły i zawiązały
W styczniu 2008 roku ponownie idzie na badanie. Rozpoznanie: rak. Jest zdruzgotana. Jak większość kobiet sądziła, że „to” jej nie dotyczy. Przyznaje, że sama nigdy się nie badała, bo nikt nie pokazał jej, jak to robić. W drodze do domu nie zastanawia się, dlaczego ona.

Pytanie było dla mnie bezzasadne. Bo niby dlaczego choroba miałaby mnie nie dotknąć? – mówi. – Dziś przekonuję kobiety, że coroczna kontrola powinna być wpisana w nasz „kobiecy kodeks”. Pamiętajmy, że wcześnie wykryty rak jest w większości przypadków wyleczalny, a nowoczesne metody leczenia pozwalają „oszczędzić” piersi, a nawet węzły chłonne. Mammobus nie może stać pusty!

Ze względu na stopień zaawansowania choroby zostaje poddana mastektomii. Aby poszukać wsparcia wśród kobiet borykających się z traumą choroby, dołącza do piaseczyńskich „Amazonek”, gdzie wkrótce obejmuje funkcję przewodniczącej. W ciągu kilku lat aktywności w klubie organizuje regularne badania profilaktyczne, wyjazdy integracyjne, spotkania z psychologiem, onkologiem, a także z innymi amazonkami. Uświadamia kobiety, jak dbać o zdrowie.

Wciąż mało wiemy na temat nowotworów – mówi.

Obudzić ze snu

Rodzina Lipińskich mieszka w wielopokoleniowym domu. Anna z mężem, syn z partnerką życiową Haliną oraz wnuczęta pożegnali niedawno najstarszą członkinię rodziny – 102-letnią seniorkę rodu.

Pracuję z osobami starszymi i wiem, jak trudna jest dla nich samotność – mówi synowa Anny Halina.

Chcę przekazać dzieciom, że ważna jest integracja międzypokoleniowa i wsparcie osób starszych. Jeśli my tego w nich nie zaszczepimy, to kto? – zastanawia się.

To właśnie Halina namawia Annę na zawiązanie koła gospodyń dla kobiet z Zawodnego oraz sąsiedniego Prażmowa. Przekonuje teściową, że z jej energią, umiejętnościami i doświadczeniem warto podjąć działanie.

W grudniu ubiegłego roku nowo powstała organizacja rusza z kopyta. Do grona członkiń dołącza Halina oraz jej córka, nastoletnia Róża.

Postawiłam sobie za cel wybudzenie ze snu wsi, w której nie ma świetlicy ani ośrodka kultury. Aby kobiety pokazały, co potrafią, swoją wiedzą dzieliły się z kolejnymi pokoleniami – mówi Anna Lipińska. – Często zamknięte w domach, przy wnukach albo starszych, schorowanych osobach latami żyją w izolacji. Będziemy wspierać osoby samotne, starsze, a – nade wszystko – dotknięte traumą choroby.

Utworzenie komórki opiekuńczej dla rodzin osób ciężko chorujących jest priorytetem działalności KGW. We współpracy z honorową członkinią koła, dr Ewą Ostapowicz, gospodynie będą docierać do rodzin potrzebujących wsparcia. Czasem wystarczy zwykła rozmowa, innym razem – wspólny spacer. Ważne, żeby człowiek w najtrudniejszych momentach wiedział, że nie jest sam.

Kajet zamiast Internetu

Aktywne, kreatywne i praktyczne – takie hasło przyświeca kobietom ze stowarzyszenia.

Aktywne i kreatywne – w dowolnej dziedzinie, w której każda z członkiń czuje się najlepiej. Przewodnicząca koła namawia panie, aby ujawniły się ze swoimi pasjami. Na zachętę, na jednym z pierwszych spotkań prezentuje własne wyroby: tzw. kule przyjaźni, frywolitki, kolorowe chusty. Przekonuje kobiety, aby odważyły się robić to, co sprawia im radość. Praktyczne – aby swoją wiedzę i umiejętności przekazać młodszemu pokoleniu. Wspiera ją w tych działaniach również wiceprzewodnicząca, sąsiadka zza miedzy, Teresa Jankowska – emerytowana nauczycielka matematyki.

Wiem, że wśród nas są doskonałe kucharki, potrafiące przyrządzić lokalne przysmaki, których na próżno szukać w Internecie. Z kolei inne kobiety są mistrzyniami rękodzieła – mówi przewodnicząca.

Zależy im, aby lokalne tradycje zostały przywrócone, a o wsi zrobiło się głośno. W planach mają już produkcję ekologicznych przetworów, które estetycznie udekorują własnoręcznie utkaną frywolitką.

Stwórzmy przyjazną przestrzeń, która tętni życiem. Aby wieś umożliwiała szeroko pojęty rozwój – zarówno starszym, jak i młodszym mieszkańcom – mówi Anna Lipińska. – Jako lokalna, sztandarowa organizacja, nie zawiedziemy. W końcu obiecałyśmy to wójtowi.

Małgorzata Janus
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 15:52