StoryEditorRodzina

Marzę o świętach we własnym domu

22.12.2017., 16:12h
Monika Sałecka z Wronowa (pow. puławski) nie zasiądzie w tym roku do świątecznego stołu w swoim domu. Została z synem Dominikiem bez dachu nad głową. Uciekli z płonącego domu w ostatniej chwili, chwilę później eksplodował gaz. Trwa zbiórka pieniędzy na nowy dom dla pogorzelców.
W niewielkim Wronowie pani Monika mieszka od dziecka. Tu jej rodzice prowadzili gospodarstwo. W sezonie pracuje w szkółce na umowę zlecenie. Zimą, gdy kończy się zajęcie, idzie na zasiłek. Sama wychowuje syna. Nastolatek uczy się w szkole budowlanej w Puławach. Nieszczęście spadło na nich w nocy z 19 na 20 kwietnia. Nastąpiło zwarcie instalacji elektrycznej.

Bolesne wspomnienia

Jak to jest, gdy nagle zdajesz sobie sprawę, że płonie twoje mieszkanie? Tego nie można sobie wyobrazić – pani Monika nie lubi wracać do tamtych chwil, budzą się bolesne wspomnienia. – Obudził mnie słodkawy smród. Pomyślałam, że Dominik zostawił rondel na gazie. Wstałam, sprawdziłam kuchenkę, pusto.

Wtedy otworzyła drzwi do ganku. Tam, na podłodze, zobaczyła iskry i pełzające płomienie. – Zatrzasnęłam drzwi, zaczęłam budzić Dominika: „Palimy się!” krzyczałam. Było kompletnie ciemno, nie było już światła.

Uciekli w tym, co mieli na sobie. – Nawet kurtki nie wzięłam, sięgnęłam po dokumenty i krzyknęłam do syna: „Dominik, bierz psa i uciekamy oknem, bo na ganku jest pełna butla”. Decyzja, żeby opuścić dom oknem, a nie przez ganek, prawdopodobnie uratowała im życie. Gdy wydostali się na zewnątrz, eksplodowała butla z gazem. – Na drugi dzień strażacy pokazali mi kawał czarnej blachy. Tyle z niej zostało.

Rusza pomoc

Sąsiedzi zareagowali od razu. Tego samego dnia zaczęło się od zbiórki na stacji benzynowej, po drugiej stronie ulicy. To był początek wielu kwest na budowę nowego domu. Niedużego, w jak najtańszej technologii. Zaangażowali się sołtysi, m.in. mieszkający po sąsiedzku sołtys Wronowa Bolesław Matraszek. – To rodzina skrzywdzona przez los, Monika sama wychowuje syna, warto im pomóc. Jeździłem po sołtysach z okolicznych wsi, namawiałem do zbierania pieniędzy, część potrzebnej sumy zgromadziliśmy. Byłoby wspaniale, gdyby udało się tę zbiórkę dokończyć i następne święta Monika z synem spędziła we własnym domu.



  • Tyle zostało z domu

Ale zanim zbiórka się rozkręciła, trzeba było znaleźć rodzinie tymczasowy dach nad głową. Na już. – Pierwsze dni przemieszkaliśmy u siostry w Puławach. Oni mają troje dzieci, nie mogliśmy zostać tam na dłużej – mówi pani Monika. – Gmina Końskowola nie miała wolnego lokalu socjalnego ani żadnego innego. Zresztą usłyszałam tam, że gmina to nie instytucja charytatywna – mówi z żalem kobieta.

W pomoc zaangażował się miejscowy radny Janusz Próchniak. – Gdyby nie on, to nie wiem, co bym zrobiła – mówi Monika Sałecka. – Znalazł nam to mieszkanie. To pokój z kuchnią w Lubelskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. Tu, dzięki życzliwości dyrekcji ośrodka, pani Monika z synem zamieszkała za symboliczną opłatą.



Inni ludzie dobrej woli rozkręcali tymczasem zbiórkę. – Zebraliśmy ok. 80 tys. zł – mówi Janusz Próchniak ze Stowarzyszenia „Przeszłość-Przyszłości”, za pośrednictwem którego zostało założone subkonto do wpłat i które dba, żeby od strony formalnej wszystko było zgodnie z przepisami. – Znalazła się firma, która zadeklarowała, że po kosztach wzniesie drewniany domek w technologii kanadyjskiej. Gdy wydawało się, że matka z synem spędzą wigilię w nowym domu, spadł na nich kolejny cios. Firma wycofała się z obietnicy.

Pan Janusz opowiada, że rozpoczęły się poszukiwania innego wykonawcy. – Jest już kupiony i opłacony projekt domu. Rodzina uciułała na fundamenty. Rozmawiamy z inną firmą, ale w międzyczasie ceny drewna poszły w górę, a ewentualny nowy wykonawca nie godzi się na upusty. A to oznacza, że nie ma szans, żeby zmieścić się w zebranej kwocie. Nie wspominając o tym, że sprawa nie jest przesądzona, bo ma wygórowane żądania w kwestii zaliczek.



  • Pani Monika na pogorzelisku. – Boję się, co będzie z nami dalej

Dach nad głową w ośrodku w Końskowoli rodzina miała zapewniony do końca roku. Gdy okazało się, że nie uda się odbudować domu przed świętami, wrócił problem z zakwaterowaniem. – LODR zgodził się na przedłużenie pobytu do kwietnia. Ale później ośrodek będzie potrzebował mieszkania – mówi Janusz Próchniak. – Postawienie domu w technologii kanadyjskiej nie trwa długo. Ale potrzebna jest firma, która zechciałaby to zrobić na preferencyjnych warunkach. Albo pieniądze, żeby opłacić koszt budowy.

Co z nami będzie?

Zbiórka jest zarejestrowana w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji i 100 proc. wpłacanych pieniędzy jest przeznaczonych na odbudowę domu. – Każdy, najmniejszy grosz, pójdzie na ten cel – zaznacza.

Bardzo się boję, co będzie dalej – mówi pani Monika. – Czasu na budowę jest coraz mniej, nie ma wykonawcy, ani pełnej kwoty, a wiosną musimy się stąd wyprowadzić.Staram się myśleć pozytywnie, ale są momenty, że jest ciężko. Trudno się po nich pozbierać i wciąż mieć nadzieję.

Zapytaliśmy wójta gminy Końskowola, co może zrobić dla pogorzelców. Od nas dowiedział się, że mieszkają niewiele dalej, w budynku LODR. Stanisław Gołębiowski sądził, że są dalej w Puławach u rodziny. W rozmowie z nami stwierdził, że dysponuje obecnie wolnym lokalem. Problem to ogrzewanie gazowe. Nie ma szans, żeby panią Monikę było na nie stać. Dlatego ewentualna przeprowadzka wchodzi w grę wiosną. Wójt obiecał, że pogorzelcy taką ofertę otrzymają, o ile nie wydarzy się w gminie jakieś nieszczęście, które sprawi, że lokal trzeba będzie udostępnić komuś innemu.


Apel do Czytelników


Jeśli możesz pomóc we wzniesieniu domu w technologii kanadyjskiej na preferencyjnych warunkach cenowych, albo możesz przekazać drewno na budowę, to gorąco prosimy o wsparcie: Telefon kontaktowy: 697 100  43.

Numer konta, na które można wpłacać pieniądze na budowę domu to:

15 1750 0012 0000 0000 3717 2658

Liczy się każda, także niewielka wpłata.
Krzysztof Janisławski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 10:23