Mieszkańcy wsi z Wielkopolski zostali aktorami
Wieś i Rodzina
Życie wsi
Data publikacji 17.01.2021r.
Czy gospodyni, która jeszcze przed chwilą zagniatała ciasto na pierogi, może stać się tego samego wieczoru aktorką? Może. I to nie tylko w spektaklu opartym na literaturze z wielkimi nazwiskami w tle, ale też takim, który stworzono na podstawie opowieści jej i jej sąsiadów. Tak dzieje się w podkaliskich wioskach za sprawą projektów, w których biorą udział kaliscy aktorzy.
Czytasz 1 z 3 darmowych artykułów
Wszystkie przeczytasz dzięki prenumeracie lub kupując dostęp.
Grać i śpiewać każdy może
Kilka lat temu stowarzyszenie „Turkowska Unia Rozwoju”, będące lokalną grupą działania aktywną na terenie dziewięciu gmin z powiatów tureckiego, kolskiego i sieradzkiego, wpadło na pomysł, by nie tylko dostarczać mieszkańcom kulturę, ale także zaangażować ich w jej tworzenie.
– Jesteśmy chyba nietypową LGD. Aktywizujemy ludzi, wystawiając sztuki teatralne, wydając książki, nagrywając płyty z muzyką. Któregoś razu postanowiliśmy, że zrealizujemy projekt z nadleśnictwem i wystawimy sztukę w lesie. Postanowiliśmy znaleźć ambitnych i trochę zwariowanych aktorów, którzy poprowadziliby warsztaty teatralne – opowiada Magdalena Ciołek, prezeska stowarzyszenia, które swoją siedzibę ma w Krwonach w gminie Brudzew.
Cuda-wianki z Czechami
Zanim jednak zadzwonili do teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu i poznali aktorów Małgorzatę Kałędkiewicz i Marcina Trzęsowskiego, wydali kilka książek. W jednej zebrali przepisy od lokalnych gospodyń. Do innej zgromadzili teksty pieśni i przyśpiewek. Teksty wydali w formie książki, a część utworów, śpiewanych przez mieszkańców, zarejestrowali na płycie, którą dołączyli do publikacji. Potem były dwuczęściowe „Wspomnienia z okresu drugiej wojny światowej”.
– Była jeszcze publikacja „Cuda wianki” dokumentująca lokalne rytuały i zwyczaje. Książkę wydaliśmy we współpracy z czeską lokalną grupą działania z rejonu Opawy, z którą współpracujemy od lat. Połowa publikacji traktuje o czeskich lokalnych obrzędach. I nie mogę nie wspomnieć o wydanym przez nas „Zbiorze wyrazów dawnych i zapomnianych”. Są tam nieużywane już słowa, powiedzonka – wylicza Magdalena Ciołek.
Z teatrem poszli w las
LGD miała już książki, miała nagrania. Magdalena poczuła, że czas na teatr. W 2013 roku do współpracy zaprosili Danutę Lewandowską, nadleśniczą – kobietę otwartą na ciekawe inicjatywy. Wniosek został ostatecznie złożony przez Nadleśnictwo Turek i dotyczył wystawienia „Balladyny” Juliusza Słowackiego w miejscowości Linne. Małgorzata z Marcinem zorganizowali casting, ale zgłosiło się do niego tylu chętnych z okolicznych wiosek, że postanowili, że przyjmują wszystkich.
– Z ludzi wychodziły niezwykłe talenty. Mówili mi: „Ale ja nie umiem śpiewać”. Na moje pytanie „A kto ci to powiedział?”, odpowiadali: „Nauczycielka”. Kiedy słyszę od kogoś, że „się nie nadaje”, to mnie to wtedy podwójnie mobilizuje. Bo wiem, że nadaje się na pewno – opowiada Małgorzata Kałędkiewicz.
- W spektaklu opartym na wspomnieniach z dzieciństwa wzruszenia doznawali i aktorzy, i publiczność
Spotykali się raz na dwa tygodnie. Kiedy Małgorzata w kimś dojrzała jakiś talent, szła za nim. Tu ktoś interesująco się ruszał, ktoś inny podśpiewywał. Powstał spektakl, w którym wielka podświetlana i animowana płachta raz była morzem, innym razem – welonem Balladyny. Rok później w gminie Przykona wystawili balladę Mickiewicza „Lilie”.
Znów jak dzieci
W 2016 roku Magdalena Ciołek złożyła kolejny projekt – na wystawienie spektaklu „Historia życia i (nie) przemijania”. Nie wiedziała do końca, jaką sztukę będą wystawiać. Ale wymyśliła sobie, że chce poprosić mieszkańców wsi, żeby podzielili się swoimi wspomnieniami z czasów dzieciństwa i młodości. Scenariusz ewoluował w trakcie spotkań, podczas których uczestnicy snuli opowieści. To one stały się kanwą scenariusza.
– Nagrywaliśmy opowieści. Tematami były: matka, wspomnienie, przemoc, miłość, zdrada... Wiele wspomnień krążyło wokół wojny. Momentami było bardzo osobiście i bardzo boleśnie – ludzie opowiadali o niezwykle intymnych wydarzeniach. To było dla nas niesamowite doświadczenie. Na podstawie opowieści stworzyliśmy scenariusz spektaklu, który składał się z różnych form – wykorzystuję zawsze to, co dana osoba najlepiej potrafi robić. Część pań śpiewa w zespole „Jarzębinka” – opowiada Małgorzata Kałędkiewicz, aktorka Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu.
– Niesamowite było to, że ci ludzie, często po osiemdziesiątce, kiedy nagle mieli przedstawić sceny z lat dziecięcych, zapominali, ile mają lat. To było niezwykłe przeżycie i dla nich, i dla nas, kiedy panie ubrane w fartuszki nagle tańczyły kółko graniaste. Na początku był opór, a potem byli sobą wzruszeni – wspomina przedsięwzięcie Magdalena Ciołek, która zaprojektowała kostiumy do wszystkich spektakli.
- Małgorzata Kałędkiewicz mówi, że podczas prób początkowy wstyd ustępował miejsca radości i wzruszeniu w trakcie odgrywania scen z dzieciństwa
W ramach projektu wynajęto scenę i wystawiono sztukę w kaliskim teatrze. Zrobiła takie wrażenie, że kiedy zapadła kurtyna, na widowni podobno na kilka chwil zapanowała cisza. Podsumowaniem projektu była publikacja, w której zawarto najcenniejsze fragmenty wypowiedzi uczestników spotkań.
Artykuł podzielony na strony, czytasz 1 z 2 stron.