StoryEditorwieś

Szymon Knap: jeden z najmłodszych sołtysów w Polsce. Jak rządzi wsią?

23.03.2023., 10:03h
Są sołtysi, którzy sprawują władzę w swoich wsiach po kilka kadencji. To prawdziwi weterani i ich siłą jest doświadczenie. Są też tacy, którzy ledwo przestali być dzieckiem, a tabliczka z napisem „Sołtys” na ich domu wisi raptem od miesiąca. Co wnoszą do życia sołectwa? Energię, zapał i dobrą orientację w tym, skąd wieje wiatr zmian. Szymon Knap jest od półtora miesiąca sołtysem Sobczyc w gminie Kotla. Jednym z najmłodszych w kraju.

Przy głównej drodze, przy której jak na wieś ulicówkę przystało, dwa rzędy domów, jeden wyróżnia się i architekturą, i kubaturą. Na domu – czerwona tabliczka. Przed nim – gazony, donice, lampiony. W oknach kwiaty i anioły. Przed dom wychodzi młody chłopak w bieli.

Lubię biały, w ogóle jasne kolory. I czerń. Często noszę się też na czarno-biało, tak jest bardziej elegancko – mówi Szymon, jeden z najmłodszych sołtysów w Polsce.

Dwudziestoletni sołtys Sobczyc

Siadamy w pokoju, który bardziej niż salonem jest rozświetloną ciepłym światłem galerią. Lampki i świeczki rozświetlają oczy dziesiątkom aniołów. Mama Szymona ma do nich wielką słabość i, podając herbatę, zdradza, że za ich równowartość mogłaby kupić samochód. Anioły stoją też podobno w pokojach na piętrze i nawet na strychu. Może dlatego Szymonowi nie schodzi z oblicza iście anielski uśmiech.

Urodził się w styczniu 2003 roku, więc dosłownie przed chwilą skończył 20 lat. Jego dziadkowie przyjechali do Sobczyc ze swoimi rodzicami z Równego w dzisiejszej Ukrainie. Babcia często opowiadała mu o tym, jak się żyło przed laty, przed wojną i po niej.

Dzieciństwo to coś, co się raptem chwilę temu skończyło. I pamiętam je jako dobry czas. Dobrze się uczyłem, byłem dobrze zorganizowany. Czułem się trochę inny od reszty kolegów i koleżanek. Nie interesowało mnie marnowanie czasu, starałem się go wykorzystywać, czegoś nowego nauczyć, dowiedzieć. Mniej grałem w piłkę, częściej wybierałem książki. Ale nie byłem introwertykiem – zawsze miałem dużo znajomych. Słuchałem innej muzyki. Czasami lubię sobie puścić Szopena czy Mozarta. To mnie bardzo uspokaja i bardzo pomaga mi w nauce – opowiada Szymon i dodaje, że jest typem społecznika.

Mówi, że ciągnie go sztuka i że od lat angażuje się w działania artystyczne. Jako nastolatek uczył się grać na gitarze u jednej z mieszkanek sołectwa. W jego pokoju stoją dwie gitary. Szymon najchętniej wybiera tę elektroakustyczną. Na gitarze od kilku lat grywa wolontaryjnie w wioskach sąsiedniej gminy podczas zaduszek muzycznych.

Każde zaduszki mają motyw przewodni. Graliśmy „Wszystko ma swój czas” Perfectu czy „Łatwopalnych” Maryli Rodowicz. Z koleżanką gramy i śpiewamy, korzystamy też z podkładów. Moim marzeniem jest, żeby organizować takie zaduszki w Sobczycach. To jedna z inicjatyw, które podpatruję w innych gminach. To świetny sposób na integrowanie ludzi i nawiązywanie nowych znajomości – mówi sołtys.

Szymon Knap jest jednym z najmłodszych sołtysów w Polsce – nie tylko ze względu na wiek, ale i na staż

  • Szymon Knap jest jednym z najmłodszych sołtysów w Polsce – nie tylko ze względu na wiek, ale i na staż

Szymon zdecydował się na studiowanie prawa

W gimnazjum zmierzył się z typowym problemem zdolnych – był dobry ze wszystkiego i trudno było wybrać dziedzinę do studiowania. Trochę wyjaśniło się w liceum. Szymon poczuł, że choć dobrze idzie mu matma, jest chyba raczej humanistą. Poszedł do klasy humanistycznej.

Pomyślałem, że będę miał teraz trzy lata na przemyślenie, jaki kierunek chcę studiować. Ale przeminęły tak szybko, że nie zdążyłem się dobrze zastanowić. Miałem problem z wyborem kierunku, byłem nawet u doradcy zawodowego. Maturę zdawałem w maju zeszłego roku i złożyłem papiery na kilka kierunków. Dostałem się na informatykę, filologię angielską i filologię polską – opowiada o sukcesach.

W wakacje po drugiej klasie liceum pracował w jednym z sieciowych marketów budowlanych jako doradca klienta. Dostał propozycję dalszej współpracy, więc dorywczo pracował też w ciągu roku. Oprócz tego dawał korepetycje. I, oczywiście, uczył się do matury. Mówi, że natłok obowiązków był ogromny, ale on lubi działać w takim trybie.

Praca tak mi się spodobała, że szkoda mi było z niej rezygnować. Dlatego w lipcu postanowiłem, że będę studiować zaocznie i wybrałem prawo na uniwersytecie w Poznaniu. Jestem już po pierwszej sesji. Podoba mi się, ale prawdziwą zmorą było dla mnie prawo rzymskie. Jest obszerne, poza tym starożytność nie jest moim ulubionym okresem. Ale czuję, że to prawo przyda mi się w działalności społecznej i sołtysowaniu – mówi Szymon i dodaje, że na uczelni w Poznaniu jest w każdy weekend, a zajęcia trwają od rana do wieczora.

Ledwo go wybrano w połowie stycznia, a już zorganizował balik karnawałowy, na którym pojawiła się ponoć rekordowa jak na wieś liczba dzieci

  • Ledwo go wybrano w połowie stycznia, a już zorganizował balik karnawałowy, na którym pojawiła się ponoć rekordowa jak na wieś liczba dzieci

Przystąpienie Szymona do wyborów było spontaniczną decyzją 

Sołtysem został 19 stycznia „przez przypadek”.

To była bardzo spontaniczna decyzja. Nie było zastanawiania się ani przygotowywania programu wyborczego. Podjąłem decyzję pięć dni przed wyborami, kiedy okazało się, że nie ma wielu kandydatów, a dotychczasowa sołtys kończy kadencję i nie będzie już kandydować. Pomyślałem, że skoro jestem otwarty na różne inicjatywy i dużo ludzi mnie zna, spróbuję zdobyć ten mandat społeczny. Nawet nie śniło mi się, że tak się uda, choć jeszcze dwie inne osoby startowały na to zacne stanowisko – dawny sołtys i pani, która przeprowadziła się dziesięć lat temu z miasta – wyjaśnia Szymon.

Na zebraniu były 74 osoby. Dawny sołtys, jak mówi Szymon, otrzymał 3 głosy, kontrkandydatka – 16, a on sam – 53. Mówi, że poczuł olbrzymi kredyt zaufania.

Nie czułem się bezradny, gdyż wcześniej przyglądałem się działaniom poprzednich sołtysów. I wiedziałem już, co chciałbym kontynuować, a co chciałbym zmienić – wyjaśnia.

Ledwo ochłonął po wyborach, już organizował z radą sołecką i radną gminy balik. Przyjechało ponad 60 dzieci. Organizatorzy, z sołtysem na czele, też się przebrali. To był pierwszy taki kinderbal we wsi. Rodzice wpłacali po 10 zł od dziecka, resztę na poczęstunek dołożyli ze swojej kieszeni sołtys i radni.

Mieliśmy siedmioro harcerzy, którzy przyjechali z druhną, która poprowadziła zabawę. Pomogli nam włodarze gminy. Były bańki z ogniem. Bal odbił się echem w sąsiednich wsiach. Nigdzie nie dotarło tyle dzieci co u nas. I mieliśmy podobno klimat. Przebrałem się za niedźwiedzia polarnego. Dopiero co wyrosłem z balikowych kostiumów, więc czułem się świetnie w przebraniu. A teraz przygotowujemy Dzień Kobiet – zapowiada kolejną imprezę.

Szymon mówi, że zwykle 8 marca gromadził w ich Wiejskim Domu Kultury nie więcej niż 40 pań. Oni mieli na tydzień przed imprezą już dwa razy tyle chętnych. Może tajemnica tkwi w tym, że Szymon chodził po wsi z jednym z członków rady sołeckiej i osobiście zapraszał każdą z mieszkanek. Podejrzewa, że niektórymi z pań kierowała ciekawość, jak to teraz będzie. Kiedy czytacie ten tekst, jest już po Dniu Kobiet. Była muzyka i recital muzyczny, w którym koleżanka Szymona śpiewała „kobiece” przeboje – Majewską, Rodowicz, Villas. Były żurek z jajkiem, gołąbki z chińszczyzną, zwykłe polskie gołąbki, wrapy i przekąski wegetariańskie.

Szymon chce rozruszać Sobczyce także muzycznie. Sam śpiewa i gra na zaduszkach muzycznych w sąsiednich wsiach. Teraz chce organizować je także u siebie

  • Szymon chce rozruszać Sobczyce także muzycznie. Sam śpiewa i gra na zaduszkach muzycznych w sąsiednich wsiach. Teraz chce organizować je także u siebie

Chętnie się zaangażujemy i obudzimy wioskę ze snu

Szymon cieszy się, że w Domu Kultury działa świetlica dla najmłodszych. Raz w tygodniu przyjeżdża animatorka, która organizuje maluchom zajęcia ruchowe, plastyczne i edukacyjne. Za poprzednich sołtysów podobno przychodziło kilkoro dzieci. Teraz sołtys chwali się, że jest ich 15.

Plany ma dalekosiężne i ambitne. Teraz skupia się na założeniu koła gospodyń. Ma już 17 chętnych osób. Ruszy z tym po Dniu Kobiet.

Chciałbym wyciągnąć wioskę ze snu. Trochę rozbudzić mieszkańców. Moje pomysły to jedno, ale potrzebuję do tego aktywnych ludzi. Będę obserwować inne wsie – od innych „odgapiłem” już koło gospodyń i muzyczne zaduszki, które w tym roku chcę zorganizować w Sobczycach. Mówi pani, żeby skorzystać z Lokalnej Grupy Działania? Nie wiedziałem nawet, że coś takiego istnieje. O, jest! Kraina Łęgów Odrzańskich, zgłoszę się tam – mówi Szymon, przeglądając naprędce Internet w telefonie.

Sołtys chce przywrócić zajęcia fitness dla pań. Ma już instruktorkę, która je poprowadzi. Odbiera też maile od mieszkańców. Na przykład taki: „Kontaktuję się w sprawie zajęć. Skorzystam w miarę możliwości. Niedawno opublikował pan też post w sprawie koła gospodyń. Co prawda, to raczej nie moja bajka, ale jeśli trzeba będzie pomóc przy dzieciach w świetlicy, to chętnie z mężem pomożemy. Mieszkamy tu od niedawna, ale z chęcią zaangażujemy się w akcje społeczne”. Ta wiadomość to wielki sukces Szymona. Bo jeśli już świeżo sprowadzeni do wioski i „miastowi” chcą mu pomagać, to 19 stycznia w Sobczycach podjęto dobrą decyzję.

fot. Karolina Kasperek

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 12/2023 na str. 98. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 13:26