StoryEditorwieś

To były pierwsze święta Ludy bez rodziny

03.01.2023., 12:01h
Piotrkowice pod Ślesinem. Wieczór, ciemno, wilgotno w powietrzu. Mgła osiada na szybach. I w sercach tych, którzy w wynajętych pokoikach przygotowują swoją kolejną samotną kolację, myśląc o tym, że w tym roku po raz pierwszy nie zjedzą tej najważniejszej, wigilijnej, z rodziną. Tak jak Ludmiła, która znalazła schronienie i pracę u jednej ze ślesińskich społeczniczek.

Zgodziła się porozmawiać z nami o tęsknocie, nadziei, strachu i uroku ukraińskich świąt Bożego Narodzenia. Niewielki stolik zastawiła jak na wieczerzę. Zrobiła kutię i gołubce w winohradnych liściach. Bo znalazła na podwórku winorośl. Rozmawiamy w trzech językach. I rozumiemy się doskonale.

O wojnie dowiedziała się od siostry

Luda trafiła pod Ślesin tydzień po wybuchu wojny. 23 lutego wyjechała z rodzinnego Melitopola, miasta nad Morzem Azowskim leżącycm na prawo od Krymu. Wyruszyła w odwiedziny do rodziny do odległego o 127 km Zaporoża. 24 lutego wstała o szóstej i zrobiła sobie kawę.

Zadzwoniła moja siostra z Melitopola. Powiedziała, że spadły rakiety. Ja na to, że oni „komiki”, że ja tu stoję, piję kawę i jaka wojna? Minęło pół godziny i zaczęło się w Zaporożu. Nie wierzyliśmy. Chciałam natychmiast wracać, ale powiedzieli mi, że wszędzie już Rosjanie, że się nie przedostanę. Miałam przy sobie sumkę (torebkę) i dokumenty. I tak ruszyłam do Polski – opowiada Luda.

Nowy Rok świętowany dwukrotnie

Siedzimy, podjadamy gołąbki. Opowiadamy o tym, jak wyglądają święta w naszych krajach. U nas 24 grudnia to wyjątkowy dzień. U nich – wszystko wypada dwa tygodnie później, bo Ukraińcy to przede wszystkim prawosławni. W prawosławiu obowiązuje inny kalendarz – juliański. W Ukrainie jest też trochę katolików. Mają po Wigilii, czyli 25 grudnia, jak na zachodzie Europy, jeden dzień wolny od pracy.

30 stycznia dzieci w Ukrainie zaczynają dziesięciodniowe wakacje. I wszyscy dzień później, tak jak Polacy, świętują koniec roku i sylwestra. A 1 stycznia też mają wolne. Ale Nowy Rok obchodzą właściwie dwa razy.

– U nas 14 stycznia to kolejny Nowy Rok. Czternastego rano przychodzą do domów mężczyźni i obsypują dom ziarnami. To na bogactwo, na zdrowie, na błogosławieństwo. I ważne jest, żeby przyszedł mężczyzna, bo to na szczęście. Nikt nie chce zobaczyć w drzwiach od rana dziewczyny, bo to zła wróżba – opowiada Luda.

W Ukrainie Wigilię obchodzi się 6 stycznia

Zabrnęliśmy w opowieści w styczeń, a tymczasem musimy wrócić do wieczerzy i Bożego Narodzenia. Luda i jej rodzina, jak wielu innych we wschodniej Ukrainie, obchodzi Wigilię 6 stycznia. Tak to jest, kiedy nakładają się na siebie dwa kalendarze.

Szóstego jest Wigilia. Wszyscy czekają na pierwszą zirkę – gwiazdę. Dzieci chodzą po domach i niosą do ludzi kutię. Dostają w zamian cukierki. Siódmego jest Boże Narodzenie – Rożdwiestwo – opowiada Luda.

Zaglądam w telefon. Na jednym z serwisów wyświetla się informacja, że dzień wcześniej synod biskupów w Ukrainie podjął decyzję, że prawosławni mogą celebrować wigilię Boże Narodzenia 24 grudnia – jak katolicy.

Ja nie panimaju, dlaczego tak robią. My zawsze świętowaliśmy szóstego stycznia. To dla nas ważne, to tradycja. Ja rozumiem, że to dlatego, żeby nie być zbyt podobnym do Rosjan. Ale może lepiej takie zmiany zostawić na czas pokoju? – argumentuje Luda, która mówi po ukraińsku „z wyboru”. Kiedy w 2014 roku Rosja zajęła Krym, ona, rosyjskojęzyczna, podjęła decyzję, że chce też mówić po ukraińsku. Zaczęła się uczyć. Dziś, kiedy dzwoni do rodziny, mówią do niej: „No wszystko w porządku. Ty Ukrainka, my Ukraińcy. Ale mów do nas po ludzku!”.

Luda zastanawia się jak zniesie święta w tym trudnym czasie. Myśli o rodzinnych pamiątkach, które zostały w domu

  • Luda zastanawia się jak zniesie święta w tym trudnym czasie. Myśli o rodzinnych pamiątkach, które zostały w domu

Na czym polega obrzęd diducha ?

Wracam do wigilijnych zwyczajów. W Ukrainie znany jest obrzęd diducha – to snopek albo kłos pszenicy przynoszony do domu. U Ludy i we wschodniej Ukrainie nie praktykują tego. Ale za to musi być pod obrusem siano. I monety. Z potraw – ryba. Głównie sudak i byczki. Sprawdzamy. To pierwsze to sandacz. A to drugie to niewielkie ryby występujące w Morzu Azowskim. Ukraińcy odławiają go latem i suszą. A potem przyrządzają w wigilijnych potrawach. Luda robiła też zawsze wareniki (pierogi). Z kapustą, ale i z kartoszką, czyli ziemniakami. No i kutia – to coś nieodzownego. Robią ją nie z pszenicy, tylko ryżu. Dodają miód, rodzynki, mak i orzechy.

Pytam o prosforę – rozmaite teksty w Internecie podpowiadają, że to pieczywo pełniące funkcję opłatka. Luda mówi, że we wschodniej Ukrainie nie dzielą się opłatkiem. I, co zaskakujące, nie obdarowują się prezentami na Boże Narodzenie. Dzieci dostają je 19 grudnia, czyli na Mikołaja. Tego, który u nas przypada 6 grudnia.

Pierwsze święta poza domem

Zadaję pytanie, na które chyba znam odpowiedź. Czy w tę Wigilię Luda będzie w domu. Nie będzie, bo strach wracać do Melitopola, w którym stacjonują Rosjanie. Luda mówi, że już drugiego dnia wojny rosyjskie flagi powiewały na wszystkich urzędach. Zostaje w Polsce, tak zresztą radzi jej Wanda, u której Luda pracuje. A to oznacza jedno – to jej pierwsze w życiu Boże Narodzenie spędzone nie w domu, nie z rodziną.

Pracowałam już w różnych miejscach w Europie. Zdarzało się, że na Paschę (Wielkanoc) nie wróciłam. Ale na Boże Narodzenie – zawsze. To będzie pierwsze takie. Syn pracuje w Szwajcarii. Nie wiem, czy do mnie przyjedzie. Będę dzwonić do siostry, ale nie wiem, czy będzie tam prąd, czy będzie działał Internet. Miasto w rękach Rosjan, więc pewnie będzie – mówi Luda.

Biją z niej pogoda i hart, które oglądam na twarzach ukraińskich kobiet od pierwszego dnia wojny.

Będą sobie składać życzenia w sylwestra 31 grudnia.

Wtedy w Ukrainie siadamy i opowiadamy. Żegnamy stary rok. Żeby problemy, wszystko, co złe, co smutne, zostało w starym. I życzymy sobie, żeby w Nowym Roku działo się tylko dobrze – mówi Luda.

Mówimy jej, że też wierzymy, że będzie. Że będzie wolna Ukraina. Że kiedyś Polski nie było przez całe 123 lata, ale doczekaliśmy się jej. Więc życzymy jej z Wandą siły, spokoju i pokoju.

Daj Boh, żeby tak było – mówi przez łzy Luda.

fot. Karolina Kasperek

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 1-2/2023 na str. 79. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 21:47