StoryEditorHistoria

Z Bobrowa do Dywizjonu 303 - historia pilota Jana Zumbacha

10.08.2019., 14:08h
Najpierw był instruktaż wiejskiego gospodarstwa domowego, poletka doświadczalne i pogadanki o zdrowiu. Teraz jest Jan Zumbach i cała jego barwna historia. Agnieszka Kowalska ze Stowarzyszeniem na Rzecz Rozwoju gminy Bobrowo „Aktywna gmina” opiekuje się izbą poświęconą pamięci jednego z najlepszych lotników Dywizjonu 303.
Są jednym z dziesięciu stowarzyszeń działających na terenie gminy. Dwa razy w roku dostają od wójta 4,5 tys. zł na dwa większe projekty – na dziedzictwo kulturowe i spotkanie osób z niepełnosprawnościami z całej gminy, na które przyjeżdżają też dzieci ze świetlic środowiskowych.

Mamy na to jakieś dwa tysiące. To wystarcza na zamówienie atrakcji. Była już „fabryka mydła” i „czerpanie papieru”. Z komisji alkoholowej są pieniądze na kiełbaski. Z kołami gospodyń mamy układ, że pieką nam ciasta, wszystkie zresztą pieczemy. Za to potem zapraszamy je na stowarzyszeniową wycieczkę w miejsca związane z lotnictwem – wymienia Agnieszka.

Zaraz, zaraz. Gospodynie pielgrzymujące do lotniczych miejsc pamięci? I kim był tajemniczy Jan Zumbach? Chcecie wiedzieć? To czytajcie!

Mamy Zumbacha!

W latach 90. ubiegłego wieku ruszyły programy wspierające obywatelską aktywność. A Agnieszkę, weterankę oddolnych inicjatyw, roznosiło.

Jeździłam na dziesiątki szkoleń. Powiedziałam do znajomych: „Zróbmy coś!”. Wsparł nas wójt. Organizowaliśmy jakieś drobne imprezy, ale do 2004 roku właściwie nie wiedzieliśmy, co mamy robić, z czego uczynić główny motyw. Ten narzucony z góry to nie to – wspomina Agnieszka.

Zaprosiła kiedyś koleżankę z ODR-u w Olsztynie. Przyjechała i zrobiłą stowarzyszeniu analizę mocnych i słabych stron słynną metodą SWOT (czyt. słot). Agnieszka chwyciła wiatr w żagle, choć mówi o sobie zabawnie, że wtedy jeszcze w wielu sprawach była „gułą”. Ale w krótkim czasie z jej inicjatywy powstała tablica informująca, że w gminie są jeziora, lasy, kościoły zabytkowe i inne ciekawe miejsca. Aż przyszedł dzień, kiedy koleżanka bibliotekarka przyjęła w zasoby biblioteki nową książkę.

„Sprawa honoru” dwóch amerykańskich pisarzy. Tam opisane były sylwetki pięciu najlepszych pilotów Dywizjonu 303. Myśmy o tych Zumbachach wiedzieli coś! Ale to było tabu! Wtedy powiedziałam: „Kurde! Mamy tu takiego faceta, bohatera! Żył tu, mieszkał, chodził do szkoły, tu się sprowadzili jego rodzice. Coś trzeba z tym zrobić!” – mówi o początkach ich największego projektu Agnieszka.

Jan Zumbach mieszkał w domu na skraju wsi. Majątek kupili jego rodzice, którzy sprowadzili się z Warszawy. Ojciec był z pochodzenia Szwajcarem. Mały Janek był dzieckiem ciekawym świata, bystrym, ale i trochę niepokornym.

Nad nami jest kanał powietrzny Warszawa – Ameryka. Przed wojną latał tędy samolot rejsowy. Podobno jako dziecko Janek kładł się na naszych łąkach i wyczekiwał na ten samolot. Kiedyś nawet chciał go zestrzelić. Skończył szkołę w Dęblinie. A potem latał w Dywizjonie 303 – opowiadają na zmianę Agnieszka, jej mąż Leonard i Danuta Rulko, sekretarz stowarzyszenia „Aktywna gmina”.

Cały świat w Bobrowie

Takiego tematu nie można było odpuścić. Zaczęli czytać o Zumbachu. Dowiadywali się, że po wojnie Brytyjczycy właściwie odprawiali polskich bohaterów Bitwy o Anglię z kwitkiem. Zumbach zamieszkał w Paryżu i prowadził tam dyskotekę. Jeszcze w czasie wojny czarterowymi samolotami przewoził ocalałych Żydów do Izraela. Uczył latania Afrykańczyków  i nawet przemycał diamenty. Ale dla członków stowarzyszenia i wielu mieszkańców gminy Bobrowo jest dziś bohaterem.


Od lewej: Danuta Rulko – sekretarz stowarzyszenia, Leonard Kowalski i Agnieszka Kowalska
  • Od lewej: Danuta Rulko – sekretarz stowarzyszenia, Leonard Kowalski i Agnieszka Kowalska
Jako stowarzyszenie napisali z prośbą o radę do ambasady Szwajcarii. Otrzymali odpowiedź, że zasługi Zumbacha jako lotnika są niepodważalne. Nie czekali więc i w piwnicy Gminnego Ośrodka Kultury w Bobrowie zaczęli gromadzić związane z pilotem pamiątki. Mają tam oryginalny przedwojenny nekrolog ojca Jana, Eugeniusza. Są zdjęcia, dokumenty. Na otwarcie izby przyjechali przedstawiciele ambasad Wielkiej Brytanii i Szwajcarii, ale też przedstawiciele Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych i Stowarzyszenia Lotników Polskich w Warszawie. Członkowie stowarzyszenia „Aktywna gmina” odwiedzili natomiast muzeum Arkadego Fiedlera w podpoznańskim Puszczykowie i poznali potomków pisarza, który pokolenia Polaków karmił opowieściami o Dywizjonie 303. 

Okazało się, że oprócz Jana Zumbacha bobrowianie mają też średniowiecznego rycerza.

Jan z Wichulca, członek Towarzystwa Jaszczurczego walczącego z Krzyżakami. W gminie mieszkał też Marian Karwat, lekarz, pierwszy dyrektor szpitala w Brodnicy. I jeszcze Anna Karwatowa – poetka i pisarka. A niedawno dowiedzieliśmy się, że mamy jeszcze dwóch lotników. Podpułkownika Kazimierza Benza, który latał w Dywizjonie Myśliwskim Nocnym „Lwowskich Puchaczy” i podporucznika Brunona Steinborna z Dywizjonu „Warszawskiego” – strzela jak z armaty Agnieszka.

Stowarzyszenie wydało książkę „Znani i znaczący mieszkańcy naszej gminy”. Cztery lata temu, w 75. rocznicę Bitwy o Anglię, zorganizowali uroczyste obchody. Podziękowania i życzenia z tej okazji słali ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce i krewni Jana Zumbacha mieszkający dziś w Szwajcarii.

Izba pełna życia

Agnieszka z mężem i koleżanką prowadzą do piwnic, do Izby Pamięci. Ściany zawieszone są zdjęciami, kopiami dokumentów i pamiątkami do ostatniego centymetra. 

Tu mały Janek z bratem Wojtkiem. A tu we wrześ­niu 1940, taki był przystojny. A to zdjęcia z jego pogrzebu w 1986 roku, które przysłała mi pani Maria Zumbach, jego bratowa. Łącznie z szarfami od wieńców. Wie pani, że miał przezwisko „Kaczor Donald”? Ze względu na ten jego uśmiech. – Agnieszka z nabożeństwem chwyta żałobną pamiątkę, a po chwili podnosi statuetkę.

To orzeł karmiący orlęta – symbol Wyższej Szkoły Sił Powietrznych w Dęblinie. Otrzymaliśmy to od nich, kiedy otwieraliśmy Izbę – mówi z dumą o szkole, którą kończył Zumbach.


Obchody 75-lecia Bitwy o Anglię w Bobrowie odbyły się z nadzwyczajną pompą
  • Obchody 75-lecia Bitwy o Anglię w Bobrowie odbyły się z nadzwyczajną pompą
W gablotach książki o Zumbachu i jego auto­biografia „Moje życie jako lotnika, przemytnika i poszukiwacza przygód”. I, oczywiście, „Sprawa honoru”, która sprawiła, że zainteresowali się jednym z przedwojennych mieszkańców swojej wsi. I pismo od bratowej i jej męża Witolda Zumbacha.

Adres do nich miałam z Muzeum Polskiego Ruchu Ludowego w Warszawie. Maria była na odsłonięciu tablicy pamiątkowej na ścianie kościoła św. Katarzyny w Warszawie, którą ufundowali pasjonaci lotnictwa z tamtejszym proboszczem. A potem  we współpracy z muzeum zorganizowali wielką wystawę „Jan Zumbach 1915–1986” – mówi Agnieszka.


Zdjęcia Jana Zumbacha, które przesłała Izbie jego bratowa Maria mieszkająca w Szwajcarii
  • Zdjęcia Jana Zumbacha, które przesłała Izbie jego bratowa Maria mieszkająca w Szwajcarii
Jan Zumbach stał się dla bobrowian wzorem bohaterstwa. Ale nauczył ich jeszcze czegoś.

Wie pani co? Kiedy odwiedzają nas tu dzieci,  a mamy sporo wycieczek, podkreślam jedno. Że nie wolno wyrzucać ani palić dokumentów! Pokazuję im wtedy oryginalny nekrolog ojca Zumbacha. Przysłała go nam mieszkanka Gdańska, która dowiedziała się przez przypadek o otwarciu naszej Izby. Jej rodzice przyjeżdżali przed wojną do Bobrowa na wakacje. Robiła porządki po swoich rodzicach i znalazła w szafie stary papier. Teraz mamy coś na wagę złota – mówi Agnieszka.

Karolina Kasperek
Zdjęcia: Karolina Kasperek
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. kwiecień 2024 11:48