StoryEditorPolska

Wirus ASF jest gorszy niż Armia Czerwona

05.02.2020., 06:02h
Gdyby Krzysztof Jurgiel, ówczesny minister rolnictwa, przystał przed laty na budowę płotu na naszej wschodniej granicy, dziś Polska nie miałaby problemu z ASF-em. Niemcy to zrobili i póki co się skutecznie bronią.

Granice w ryzach, pod płotem

Kiedy w 2014 r. pojawił się w Polsce wirus ASF wybuchła dyskusja na temat budowy ogrodzenia wzdłuż wschodniej granicy, głównie z Białorusią i Ukrainą. Ostatecznie, gdy ministrem rolnictwa był Krzysztof Jurgiel, pomysł budowy płotu przepadł. Oceniono, że będzie drogi i nieskuteczny. Dziś płot powraca, tyle że na granicy zachodniej. Najpierw wznieśli go Niemcy, my też mamy grodzić Nysę Łużycką i Odrę na naszym brzegu.

Lex Ardanowski

Popieramy ten pomysł (tak jak popieraliśmy płot na wschodniej granicy). Jeszcze raz powtarzamy – jeśli ASF pojawi się w Niemczech, cała niemiecka wieprzowina zostanie w Europie, a to doprowadzi do załamania jej cen. Stracą Niemcy, ale i polscy rolnicy. Z tych powodów dobrze, że prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. lex Ardanowski, porządkujące zasady odstrzału dzików.

Ekolodzy mają to gdzieś

Ekologów nie obchodzi, że gdy padnie bariera na Odrze i Nysie Łużyckiej, to ASF wleje się na Zachód i dokona tam olbrzymiego spustoszenia. I bynajmniej nie zatrzyma się na Łabie. Jak to uczyniła w 1945 Armia Czerwona!

Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
redaktorzy naczelni "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
fot. Pixabay
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
26. kwiecień 2024 22:24