Polskie mleko
Żywienie krów
Data publikacji 09.07.2020r.
TMR bez kiszonki z kukurydzy
W oborze młody hodowca podczas doju dokarmia krowy TMR-em, ale co ciekawe, bez kiszonki z kukurydzy, gdyż już kilka lat temu zrezygnował z jej uprawy ze względu na wysokie koszty.
– Koszty materiału siewnego, środków ochrony roślin, a przede wszystkim usługowego zbioru kukurydzy na kiszonkę są bardzo wysokie, dlatego zrezygnowaliśmy z tej uprawy. Energię w dawce uzupełniamy śrutowanym ziarnem kukurydzy oraz wysłodkami buraczanymi, ponadto do TMR-u dodajemy: młóto browarniane, śrutę zbożową, paszę treściwą z Cargilla oraz słomę i siano – wyjaśnił Paweł Sudoł.
Dawka TMR powstaje w pionowym wozie paszowym Faresin o pojemności 9 m3. Napędza go ciągnik Pronar o mocy 130 KM. Taki zapas mocy pozwala na szybkie cięcie i mieszanie nawet przy zastosowaniu balotów. Za załadunek paszowozu odpowiada ładowarka teleskopowa Manitou. Dzięki dokarmianiu TMR-em krowy chętnie wracają do obory na dój oraz łatwiej jest je uwiązać na stanowiskach.
Krowa jak grzejnik
Zdaniem Pawła Sudoła, krowy na pastwisku mają znacznie lepszy mikroklimat niż w oborze, co nabiera znaczenia zwłaszcza podczas upałów. Dlatego nawet nie myśli on o zaprzestaniu wypasu, tym bardziej, że w pobliżu obory posiada aż 40 ha użytków zielonych.
– Krowa wysokoprodukcyjna to swego rodzaju grzejnik, który wydziela dużo ciepła do otoczenia. Podczas upałów w oborze jest bardzo gorąco i duszno, co potęguje skutki stresu cieplnego odbijającego piętno nie tylko na wydajności, ale też na skuteczności krycia. Na pastwisku jest większy dostęp do świeżego powietrza, a przed słońcem krowy mogą schronić się w cieniu licznych zadrzewień – przyznał rolnik, dodając, że dzięki wypasowi ma on też mniej pracy, bo nie musi codziennie usuwać obornika ani ścielić legowisk.
- Iwona i Paweł Sudołowie mają dwójkę dzieci: Natalię i Mikołaja, gospodarują wspomagani przez tatę Kazimierza na 45 ha własnych i 16 ha dzierżawy we wsi Zwierzno (pow. elbląski, gm. Markusy). Posiadają tylko 6 ha gruntów ornych, na których uprawiają pszenicę, pozostałe 55 ha zajmują łąki i pastwiska. Utrzymują 110 sztuk bydła, w tym 65 krów. Rocznie dostarczają prawie 550 tys. l mleka do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Maluta w Nowym Dworze Gdańskim.
Wypas przyczynia się też do intensywniejszego zdzierania racic, gdyż krowy chodzą na pastwisko po kamiennej drodze. Dzięki temu wystarcza tylko jeden zabieg korekcji racic w roku. Paweł Sudoł zauważył, że na pastwisku krowy chętniej i wyraźniej okazują ruję, przy czym w dni upalne hodowca nie wykonuje zabiegów inseminacji, gdyż uważa, że to nie ma sensu i potęguje tylko koszty.
– Przeanalizowałem, że wszystkie zabiegi inseminacji, jakie wykonaliśmy w poprzednim roku w dni upalne, były nieskuteczne, dlatego w tym roku nie kryjemy podczas wysokich temperatur. W podjęciu takiej niełatwej decyzji na pewno znaczenie ma to, że stosujemy nasienie dość drogie, z górnej półki z firmy WWS. W naszym przekonaniu genetyka jest bardzo ważna i w dużej mierze decyduje o wyniku finansowym – przyznał hodowca.
Za mleko co miesiąc wypłata
Dój w głównej oborze odbywa się za pomoą dojarki przewodowej wyposażonej w 6 aparatów udojowych, ale tu mieści się tylko 46 sztuk. Pozostałe 20 krów rolnik doi w drugim budynku za pomocą dojarki konwiowej. Mleko trafia do schładzalnika o pojemności 3600 l.
– Pomimo takich niedogodności, że nie możemy wszystkich krów pomieścić w oborze, w której jest dojarka przewodowa, to nie chcemy inwestować milionów w nowy obiekt inwentarski, gdyż w dzisiejszych czasach bardzo łatwo można przeinwestować – powiedział hodowca, dodając, że dla niego najbardziej stabilna jest produkcja mleka, dzięki której co miesiąc ma wypłatę. – Wielu młodych rolników nie chce doić krów, ale z produkcji roślinnej raz pieniądze są a raz nie, to trochę jak na loterii. Bardzo dobrze układa nam się współpraca z OSM Maluta, to solidny partner, który w razie potrzeby pomoże i zawsze płaci przed terminem. Za pośrednictwem mleczarni prenumerujemy też fachową prasę: aktualny „Tygodnik Poradnik Rolniczy” i profesjonalny dwumiesięcznik „Elita Dobry Hodowca” – kontynuował Paweł Sudoł.
-
W okresie żywienia zimowego, kiedy krowy nie wychodzą z obory, niezastąpiona w usuwaniu obornika jest miniładowarka o szerokości roboczej 1,2 m dopasowana do kanałów gnojowych
Obora uwięziowa uniemożliwia uzyskanie dopłaty do dobrostanu, ale dzięki wypasowi rolnik będzie mógł uzyskać dodatkowe środki.
– Dopłata 185 zł do krowy na rok z tytułu prowadzenia wypasu to niedużo, ale dobrze, że wreszcie ktoś docenił takich hodowców jak ja, bo przecież nie od dzisiaj dużo się mówi, że na pastwisku krowa czuje się najlepiej i że mleko od takiej krowy jest lepsze. Natomiast do tej pory nie mieliśmy z tego tytułu wymiernej korzyści – powiedział Paweł Sudoł.
Pomimo wielu lat prowadzenia oceny użytkowości mlecznej i średniej wydajności dochodzącej do 10 tys. kg mleka, Paweł Sudoł zrezygnował z oceny z powodu podwyżek cen za tę usługę, jakie miały miejsce w poprzednim roku.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski