StoryEditorPolski rynek mleka

Prezes Polmleku: śruba z kosztami dokręcona do granic możliwości

Z Jerzym Boruckim – współwłaścicielem Grupy Polmlek rozmawiali Krzysztof Wróblewski i Andrzej Rutkowski

 Jak ocenia pan aktualną sytuację na rynku mleka?

– Mleczarstwo ma dokręcaną śrubę ze wszystkich stron. Jak nigdy do tej pory rosną koszty energii, pracy, opakowań czy palet. W podobnej sytuacji są rolnicy. Wzrosły ceny maszyn, które co prawda są jednorazowym wydatkiem, ale za chwilę rolnicy będą znacznie więcej płacić za energię nawet o 50%. To samo dotyczy nawozów. W Polsce obecnie mamy spadek skupu mleka, gdyż rolników nie stać na drogie pasze białkowe, zatem ograniczyli zużycie zwłaszcza poekstrakcyjnej śruty sojowej, a także śruty rzepakowej. Natomiast większe gospodarstwa borykają się z problemem braku pracowników.

A co z mlekiem w proszku?

– Spodziewam się poprawy sytuacji na rynku mleka w proszku. Liczę, że wkrótce Algieria ogłosi międzynarodowy przetarg na odtłuszczone mleko w proszku, który będzie opiewał na co najmniej 20 tys. ton. Obecna cena mleka w proszku wynosi ok. 12 zł za kg, ale jeszcze przed końcem roku powinna wyraźnie wzrosnąć powyżej tej granicy. Cena masła w blokach dochodzi do 20 zł za kg. Ale jak będzie dalej to trudno powiedzieć, nie spodziewam się jednak większych wahań, gdyż docelowi klienci nie są nasyceni. Wzrosty cen widzimy od kilku miesięcy zarówno w przypadku tłuszczu, jak i białka mlecznego. Znakomicie nadal spienięża się śmietana przerzutowa: około 26 groszy za jednostkę tłuszczu.

Co bardziej wpływa na wyniki finansowe Grupy Polmlek, ceny na rynkach światowych czy na rynku krajowym?

– Zdecydowanie ceny na rynkach światowych, bo w dużej mierze opieramy się na eksporcie. Zresztą każdy zakład mleczarski w Polsce jest zależny od eksportu, nawet ten co nie eksportuje, bo gdy eksport spada, to zwiększa się konkurencja na rynku wewnętrznym. My eksportujemy ok. 50% produkcji przy dziennym skupie mleka 3,5 mln litrów. Oznacza to, że dziennie za granicę wyjeżdża 1,75 mln l naszego mleka głównie w postaci serów oraz mleka UHT. Dodatkowo przerabiamy 4,5 mln l serwatki dziennie i ten towar w 98% jedzie za granicę, głównie w postaci koncentratu białka serwatkowego WPC, koncentratu laktozy oraz serwatki paszowej i spożywczej. Najwięcej bo 3 mln l serwatki dziennie przeznaczamy na produkcję białka serwatkowego WPC.

Wszyscy duże nadzieje pokładają w rynku chińskim, a czy jest on aż tak perspektywiczny?

– Rynek chiński charakteryzuje się corocznym wzrostem spożycia artykułów mleczarskich, co roku również zwiększa się import do Chin. Jednak nie zapominajmy, że jednocześnie Chiny sukcesywnie zwiększają krajową produkcję i skup mleka. W Chinach mamy swoich bezpośrednich klientów, których staramy się pozyskiwać np. na targach międzynarodowych, natomiast nie sprzedajemy przez pośredników.

Patrząc na to ile przerabiacie serwatki, to inwestycja w fabrykę proszków mlecznych okazała się strzałem w dziesiątkę?

– Tak to prawda. Na początku dziennie mogliśmy przerobić 2,4 mln l serwatki słodkiej na białka WPC, a po doposażeniu proszkowni w odpowiednie urządzenia zwiększyliśmy moce produkcyjne do 3 mln l dziennego przerobu serwatki słodkiej na białko. Łącznie przerabiamy 4 mln l serwatki słodkiej i jeszcze 0,5 mln l serwatki kwaśnej. Ta proszkownia to była bardzo potrzebna inwestycja i wspólnie z prezesem Andrzejem Grabowskim wybudowalibyśmy ją jeszcze raz. Miesięcznie produkujemy 7 tys. ton sera, w tym 3 tys. ton sera mozzarella głównie w Lidzbarku Warmińskim, ale też w Piotrkowie Kujawskim, Gościnie i Grudziądzu. Pomimo tak dużej produkcji sera nie wystarcza nam własnej serwatki i musimy dokupywać ją z zewnątrz.

W Grupie Kapitałowej Polmlek łącznie z Fortuną przychody w roku 2020 wyniosły ponad 5 mld zł, a jak pod tym względem przedstawia się rok 2021?

– Szacujemy, że w tym roku przychody wyniosą dla całej Grupy od 5,6 do 5,7 mld zł. Ale nie jest wykluczone, że bardziej zbliżymy się do granicy 6 miliardów złotych. Co do Fortuny i produkcji soków to również ważny jest eksport, który w tym przypadku wynosi ok. 25%.

Większość flagowych zakładów Polmleku została nabyta od podmiotów zagranicznych?

75% naszych zakładów zakupiliśmy od podmiotów zagranicznych, w tym takie jak: Lidzbark Warmiński, Raciąż, Gościno, Maków Mazowiecki czy Mława. Od polskiego kapitału nabyliśmy też zakład w Grudziądzu. Jednak wszystkie wzmocniliśmy pod względem inwestycyjnym i technologicznym. Wymienialiśmy wszystkie linie produkcyjne w celu wdrożenia nowych technologii. W Makowie Mazowieckim dziennie przerabiamy 150 tys. l mleka na galanterię, którą sprzedajemy głównie w Polsce, ale również do takich krajów jak: Chorwacja, Czechy, Słowacja czy Węgry.

Jakie aktualne inwestycje można wymienić w Polmleku, a jakie są w planach?

– Jedną z najnowszych inwestycji, jaką zakończyliśmy jest linia do produkcji masła, dzięki której zwiększyliśmy możliwości produkcyjne do 250 tys. l mleka UHT w opakowaniach litrowych i dodatkowo na dwóch liniach odbywa się produkcja śmietanek UHT w małych opakowaniach. W sumie na produkty UHT możemy przerobić 300 tys. l mleka na dobę. Zatem Grudziądz specjalizuje się w UHT i w maśle, którego możemy tam przerobić 150 ton na dobę. Łącznie w grupie Polmlek możemy robić 250 ton masła na dobę. W Grudziądzu oddajemy do użytku magazyn mleka UHT i masła o powierzchni 7 tys. m2 i wysokości 18 m. Również w Grudziądzu realizujemy bardzo duży projekt jeśli chodzi o mozzarellę, na który uzyskaliśmy dofinansowanie z NCBR-u. Ponadto także w Grudziądzu realizujemy drugi projekt dotyczący frakcjonowania masła, w celu produkcji innych tłuszczy mlekowych niż masło. Z kolei w Lidzbarku Warmińskim jesteśmy w trakcie montażu bardzo dużej mieszalni proszków, w której będziemy mogli mieszać i konfekcjonować różne rodzaje proszków w opakowaniach od 0,5 kg do 1 tony. Może być to np. koncentrat białka WPC wymieszany z każdym dowolnym dodatkiem smakowym np. truskawkowym czy waniliowym. Nawet z dodatkiem aromatu ostrej papryki jeżeli klient zamówi dużą partię o takim smaku.

Czy można powiedzieć, że odrodził się rynek mleka UHT?

– Odrodzenie to zbyt dużo powiedziane, ale faktycznie pandemia wpłynęła na wzrost sprzedaży jak również cen mleka UHT. Każdy miał zakodowane, aby jak najrzadziej iść do sklepu w momencie nasilenia pandemii i kupował na zapas, a więc produkty o długim terminie przydatności do spożycia m.in. mleko UHT. Ta panika może powrócić. Mimo wszystko pandemia nie miała niekorzystnego wpływu na rynek artykułów mleczarskich.

Ilu pracowników zatrudniacie we wszystkich zakładach, a ilu macie dostawców mleka?

– Mamy ok. 9 tys. dostawców mleka i 3200 pracowników, ale nie zatrudniamy ani jednego kierowcy. Całym transportem zajmują się firmy zewnętrzne, ale zaufane, z którymi współpracujemy od 20 lat, to są głównie nasi byli pracownicy, a teraz też ich synowie. Rocznie przerabiamy 1,6 mld l mleka i 1,7 mld litrów serwatki. Cały czas kupujemy mleko przerzutowe pomimo obecnie bardzo wysokich cen, ponieważ my kupujemy je w oparciu o stałe i długofalowe kontrakty. Gdy mleko przerzutowe jest tanie, to płacimy naszym dostawcom powyżej ceny rynkowej. A gdy jest drogie tak jak teraz, to nie musimy wydawać na nie krocie. Na tym polega stała współpraca i dzięki temu możemy się wywiązać z naszych kontraktów wobec sieci handlowych i zagranicznych odbiorców.

Dziękujemy za rozmowę.

Artykuł ukazał się w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" nr 40/2021 na str. 47. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 18:52