StoryEditorWiadomości rolnicze

Polska gąska nadal bardziej smakuje Niemcowi

14.11.2016., 12:11h
Do 2013 r. gęsina była jak szynka za czasów PRL – prawie niemożliwa do kupienia i to mimo że Polska jest bodajże największym producentem tego drobiu w Europie. Dziś, co prawda, można znaleźć gąskę nawet w dyskontach, jednak nadal byt jej hodowców zależy od chłonności rynku niemieckiego.

Podobnie było w XIX wieku. Wtedy to na Warszawskiej Giełdzie Towarowej sprzedawano rocznie około 3,5 mln gęsi, a te w większości trafiały do Niemiec. Jak przekonuje dr Jacek Szklarek, prezes Slow Food Polska, od tamtej pory renoma polskich gęsi właściwie nie ma konkurencji w Europie.

Nasi zachodni sąsiedzi zaopatrują się także w ten drób u Węgrów, jednakże od nich kupują elementy, od nas zaś głównie tuszki.

Rynek kreuje eksport
– Dzięki temu jest miejsce dla obu dostawców. Asortymenty, które my wysyłamy, są jednak chętniej konsumowane, więc nasza pozycja eksportera na niemieckim rynku umacnia się bardziej niż Węgrów – komentuje dr Grzegorz Dybowski z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

W ciągu trzech lat zwiększyliśmy produkcję gęsiny z 20 do 25–26 tys. ton. Jak wylicza Dybowski, z tego  około 16–17 tys. ton eksportujemy do Niemiec i jest to stabilny rynek zbytu.
– Gęsinę je głównie starsze pokolenie Niemców, w porównaniu do indyka czy kurczaka jest ona relatywnie droga, więc jest produktem luksusowym, dlatego nie ma za bardzo co liczyć na to, że eksport jej się znacznie zwiększy, ani też na to, że będziemy sprzedawać dużo drożej – ocenia Dybowski.

Oprócz Niemiec trochę polskiej gęsiny trafia do Austrii, Japonii i Szwajcarii. Na światowym rynku w produkcji tego mięsa przodują Chińczycy, jednak zaopatrują głównie swój rynek oraz sąsiednie. Nasz kraj nie ma więc raczej szans na eksport do Azji. Poza tym, jak ocenia ekspert z IERiGŻ, tam nie opłaca się wchodzić z małymi ilościami, byłyby to bowiem bardzo wysokie koszty.

Promocja spożycia
– Dla producenta towarowego nie ma większego znaczenia, czy sprzedaje gęsinę na rynek niemiecki, czy krajowy, bo i tak odbywa się to poprzez pośrednika. Ważny jest w tej sytuacji kurs euro. Kontrakty są zawierane dużo wcześniej, więc dochód ze sprzedaży jest dość przewidywalny. Jest to produkcja kampanijna – skup zaczyna się w sierpniu. Ryzyko bardziej obciąża tutaj producenta niż handlowca – komentuje Grzegorz Dybowski.

Jak podaje dr inż. Halina Bielińska z Zakładu Doświadczalnego w Kołudzie Wielkiej, puch i pierze eksportowane są do Niemiec, Japonii, USA, Francji, Szwajcarii i Tajwanu.

W Polsce od lat promuje się spożycie gęsiny. Są w to zaangażowane: Krajowa Rada Drobiarska, województwo kujawsko-pomorskie, gdzie znajduje się Centrum Hodowli Białej Gęsi Kołudzkiej, oraz organizacja Slow Food Polska.

– Chodzi m.in. o to, by wykreować tradycję jedzenia gęsiny z okazji Święta Niepodległości, coś na wzór spożywania indyka w Stanach Zjednoczonych na Święto Dziękczynienia. To się po części udało, choć nie można tego potwierdzić statystycznie, ponieważ nie ma danych, które by segregowały spożycie drobiu na poszczególne gatunki – twierdzi Dybowski.

Wymagania rosną
Zdaniem Krystyny Ziejewskiej, prezes Iławskiego Stowarzyszenia Producentów Gęsi, w ostatnich latach obniżająca się opłacalność produkcji oraz rosnące wymagania zagranicznych konsumentów sprawiają, że liczba gospodarstw produkujących gęsi stale się zmniejsza. Gospodarstwa w dalszym ciągu tym się zajmujące muszą produkować znacznie więcej gęsi niż w latach poprzednich, aby zapewnić sobie dochód na tym samym poziomie. Koniecznością stała się także produkcja surowca wysokiej jakości i poprawa efektywności ekonomicznej.

Z kolei Andrzej Klonecki, prezes Fundacji Hodowców Polskiej Białej Gęsi wywodzący się z rodu znanych gęsiarzy znad Gopła, zachęca do zagrodowego chowu gęsi. Kierowana przez niego fundacja promuje taki chów, pomaga zainteresowanym szkoleniami i warsztatami, wspiera dostawami jaj i ekologicznych piskląt. Według Kloneckiego, hodowla zagrodowa jest mniej kosztowna niż fermowa. Gęsi zaś można sprzedawać samemu w ramach sprzedaży bezpośredniej, co ogranicza się do sprzedaży tygodniowo maksymalnie 50 tuszek. Roczna produkcja nie powinna przekroczyć 2,5 tys. sztuk. Taka sprzedaż ograniczona jest do obszaru województwa i województw sąsiadujących. Natomiast jeśli wyruszymy z gęsiną na targowisko poza nasz powiat, trzeba o fakcie sprzedaży powiadomić tamtejszego powiatowego lekarza weterynarii.

Ile to kosztuje?
Jak wskazują producenci, gęś trzyma się około 16–17 tygodni, po tym czasie osiąga wagę około 6 kg. Na żywienie jednej sztuki trzeba przeznaczyć około 30 kg paszy treściwej. Do kosztów dochodzą jeszcze zakup pisklęcia, zielonki, szczepienia, woda, prąd, wybieg. Trzeba liczyć się też z upadkami na poziomie około 5%. Wyhodowanie jednej gęsi to wydatek rzędu 40–50 zł.

To, ile z tego zostanie, będzie zależało od ceny sprzedaży oraz od tego, za ile sprzeda się pierze i puch. Jak trafi się dobry kupiec, dobrą, ekologiczną gąskę można sprzedać i za 100–120 zł. W przypadku fermowej hodowli oferuje się za tonę około 7,4 tys. zł. W marketach natomiast kilogram gęsiny kosztuje około    16 zł. Jeśli zaś chce się kupić gęś gotową  do podania na stół, za kilogram trzeba już zapłacić około 45 zł.

Blisko 95% wszystkich gęsi utrzymywanych w naszym kraju stanowią gęsi białe kołudzkie, nazywane też owsianymi. Nazwa pochodzi od tego, iż na trzy tygodnie przed ubojem, aby podnieść walory smakowe mięsa, zwierzęta te karmi się całym ziarnem owsa. Pozostałe 5% to rasy regionalne, rodzime. Dobrze adaptują się w gorszych warunkach środowiska i są przydatne do chowu ekologicznego.

dr Magdalena Szymańska

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
13. grudzień 2024 08:05