Gospodarze wysadzają bulwy o kalibrażu od 3,5 cm do 5,5 cm, ale czasami dopuszczają niewielkie odstępstwa od tej normyJózef Nuckowski
StoryEditorUprawa ziemniaków

Sadzeniaki mogą znacznie podnieść zysk rolnika z uprawy ziemniaków

25.05.2023., 09:30h
Karol Turski prowadzi gospodarstwo wspólnie z rodzicami Elżbietą i Wiesławem. Dawniej główną gałęzią ich produkcji był tucz trzody chlewnej. Najpierw prowadzony był w cyklu zamkniętym, później hodowcy przeszli na cykl otwarty i w pewnym momencie, ze względu na niską opłacalność, zrezygnowali. Miała to być krótkotrwała reakcja na sytuację na rynku, ale okazało się, że gospodarze już do trzody chlewnej nie wrócili.

Planowaliśmy, że szybko wrócimy do tuczu trzody chlewnej, ale tak się nie stało. Utrzymanie się z samej produkcji roślinnej przy naszej wielkości gospodarstwa było jednak ciężkie. Natomiast powiększenie uprawianego areału na naszym terenie jest bardzo trudne. Praktycznie w grę wchodzą ewentualne dzierżawy, ale je też nie jest łatwo zdobyć. Nie mając możliwości zwiększenia skali produkcji roślinnej postanowiliśmy ją zintensyfikować, przechodząc w 2010 roku na produkcję nasienną – mówi Wiesław Turski.

Odmiany ziemniaków odporne na suszę

Gospodarze zdecydowali się na produkcję sadzeniaków skrobiowych takich odmian jak Euroresa, Eurostarch i Widawa. Zaczynali od produkcji sadzeniaków odmiany Skawa, która jednak się źle przechowywała. Sąsiedzi polecili im odmianę Eurostarch i od tamtej pory jest w gospodarstwie na stałe. Później doszła Euroresa, a w ubiegłym roku na próbę plantatorzy wzięli polską Widawę. Ich zdaniem, Euroresa daje największy plon skrobi z ha, natomiast odmiana Eurostarch jest odporna na susze i ma niskie wymagania glebowe.

– Widawa jest odporna na suszę, ma małe wymagania glebowe i daje wysoki plon skrobi z ha, ponadto jej bulwy dobrze się przechowują. Aktualnie bardzo dużym popytem cieszy się odmiana Euroresa. Jej wyróżniającą cechą jest to, że nawet przy obniżonym plonie bulw zawartość skrobi jest w nich wysoka. Przy wysokich kosztach transportu przewiezienie mniejszej ilości bulw z dużą ilością skrobi pozwala uzyskać dobry dochód – mówi Karol Turski.

Państwo Turscy zdecydowali się na uprawę skrobiowych odmian ziemniaków ze względu na zagwarantowany odbiór bulw przez zakład produkcji skrobi w Łomży. Odbiera on zasadniczą część sadzeniaków.

– W przypadku odmian jadalnych musielibyśmy szukać rynku zbytu. Ponadto sprzedaż opierałaby się o odbiorców indywidualnych, którzy nie są w stanie wcześniej zagwarantować wielkości odebranych partii sadzeniaków i ceny za nie. Dodatkowym utrudnieniem przy sadzeniakach odmian jadalnych jest to, że trzeba pakować je z reguły w małe woreczki po około 15–30 kg zależnie od zamówienia, a sadzeniaki przemysłowe pakujemy w big-bagi po 1100 kg, przez co koszty robocizny i opakowań są niższe – wyjaśniają rolnicy.

image
FOTO: Józef Nuckowski

Godpodarstwo pana Turskiego

 

Karol Turski wspólnie z rodzicami Elżbietą i Wiesławem prowadzi w miejscowości Jeziory gospodarstwo o powierzchni 55 ha. Na części areału prowadzona jest produkcja nasienna ziemniaków skrobiowych i zbóż. Na 15 ha uprawiane sią ziemniaki, a na 40 ha zboża, z których 20 ha zajmuje pszenżyto ozime, na 10 ha uprawiany jest jęczmień jary, na 5 ha zasiany jest jęczmień ozimy i 5 ha stanowi pszenica ozima. Areał przeznaczony na produkcję nasienną zmienia się w poszczególnych latach. W obecnym sezonie produkcja kwalifikowanego materiału siewnego składa się z około 25 ha zbóż i 15 ha ziemniaków. Państwo Turscy gospodarują na glebach od IVb do VI klasy bonitacyjnej.

Na zdjęciu pan Karol z ojcem Wiesławem

Ziemniaki zasadzone w trzeciej dekadzie kwietnia

Po zbożach będących przedplonem ziemniaków wysiewane są mieszanki poplonowe jako zielony nawóz. W ich skład wchodzi owies, gorczyca biała, łubiny. Owies i gorczyca są roślinami fitosanitarnymi, a łubiny wiążą azot z powietrza. Jesienią wykonywana jest orka zimowa, która w gospodarstwie państwa Turskich lepiej sprawdza się niż orka wiosenna pod ziemniaki.

– Próbowaliśmy przeprowadzać orkę wiosenną pod ziemniaki, ale takie rozwiązanie się nie sprawdzało. Ostatnio dosyć często występują wiosenne susze, a orka wiosenna dodatkowo przesusza glebę. Na wiosnę wysiewamy sól potasową w dawce 300 kg/ha i stosujemy włókę. Czasami wybieramy inny wariant, w którym najpierw przeprowadzamy włókowanie, a przed samym sadzeniem stosujemy polifoskę 5 w dawce około 500 kg/ha. W przypadku zastosowania soli potasowej uzupełniamy nawożenie polidapem w ilości 200 kg/ha albo superfosfatem – mówią gospodarze.

Plantatorzy wysadzają ziemniaki w trzeciej dekadzie kwietnia. Ich zdaniem najlepiej sprawdza się sadzenie ziemniaków w okresie kwitnienia mniszka pospolitego. Roślina ta kwitnie, gdy gleba jest już dostatecznie ogrzana.Gospodarze wysadzają bulwy o kalibrażu od 3,5 cm do 5,5 cm więc na jeden ha zużywają od 3 t do 4 t sadzeniaków. Rozstawa rzędów wynosi 75 cm, a odległość bulw w rzędach w zależności od kalibru wynosi od 18 do 22 cm.

– Gdy bulwy po posadzeniu zaczynają kiełkować, obredlamy je i stosujemy doglebowo herbicyd. Po tym oprysku praktycznie nie ma problemów z chwastami aż do zbiorów. Czasami po opadach deszczu, pod koniec wegetacji w miejscach niezasłoniętych przez łęty ziemniaków pojawiają się pojedyncze chwasty, ale nie jest to szkodliwe dla plantacji. Praktycznie po zastosowaniu preparatów doglebowych nie stosujemy już poprawek – mówi Wiesław Turski.

Przed formowaniem redlin stosowany jest Salmag, zwykle w dawce 300 kg/ha i na tym zabiegu uprawa mechaniczna kończy się, a zaczyna się troska o ochronę plantacji.

Jakie insektycydy stosować na stonkę w ziemniakach?

Stonka ziemniaczana zwalczana jest za pomocą takich preparatów jak Coragen 200 SC czy Mospilan 20 SP.

– Stonka bardzo szybko uodparnia się na stosowane preparaty i w związku z tym zwalczanie tego szkodnika jest bardzo trudne. Dawniej wystarczyło przeprowadzenie jednego zabiegu tanim preparatem, ale obecnie niezbędne są dwa zabiegi insektycydowe przeciwko stonce ziemniaczanej. W wyjątkowych latach o przebiegu pogody sprzyjającym rozwojowi tych szkodników może być potrzebny trzeci zabieg mówią plantatorzy.

Zwalczanie chorób grzybowych przeprowadzane jest w 3 lub i bardzo rzadko w 4 zabiegach.

Ponieważ niszczymy nać, 4 zabieg zazwyczaj nie jest potrzebny. Walkę z chorobami grzybowymi w ziemniakach zaczynamy od zabiegu w trzeciej dekadzie czerwca. Na pierwszy zabieg stosujemy Infinito 687,5 SC. Drugi zabieg wykonujemy 14 dni po pierwszym i używamy do niego preparatów takich jak Cabrio Duo 112 EC. Na trzeci zabieg stosujemy np. Carial Star 500 SC i wykonujemy go 2 tygodnie po drugim, a przy odpowiednich warunkach pogodowych 3 tygodnie po poprzednim zabiegu – mówi Karol Turski.

Na rynku rośnie zapotrzebowanie na sadzeniaki

Satysfakcjonującym efektem w uprawie ziemniaków dla państwa Turskich jest uzyskanie jak największej ilości bulw o średnicy od 3,5 do 5,5 cm.

– Żeby to osiągnąć, trzeba gęsto wysadzić bulwy. Duży wpływ na osiągnięcie dużej ilości określonej ilości bulw mają odpowiednie warunki pogodowe, czyli duża dostępność wody w okresie zawiązywania bulw. Żeby bulwy nie przerosły powyżej wymaganej wielkości, w drugiej dekadzie sierpnia mechanicznie niszczymy łęty ziemniaczane. Kupiliśmy w tym celu czterorzędowy ścinacz łęcin. Stosujemy jeszcze jako uzupełnienie desykant naci ziemniaczanej Spotlight Plus 060 EO. Wcześniej dopuszczony był preparat Reglone, który stosowany dwuetapowo radził sobie bez mechanicznego niszczenia naci. Niszczenie naci ma także na celu powstrzymanie bulwy przed przerastaniem oraz zapobieganie przejściu wirusów z naci na bulwy. Po około dwóch tygodniach po desykacji, czyli mniej więcej pod koniec sierpnia, pobierane są próby ziemniaków przez PIORiN, a bezpośrednio po nich możemy rozpocząć zbiór bulw – mówi Karol Turski.

Plon ogólny ziemniaków oscyluje na poziomie około 35 t z ha, natomiast plon handlowy materiału sadzeniakowego wynoszący 20 t z ha jest, zdaniem gospodarzy, dobrym wynikiem. Plon handlowy stanowiący powyżej 60% ogólnego jest zadowalający.

– Czasami jest duże zapotrzebowanie na sadzeniaki i wówczas takie o średnicy od 5,5 do 6 cm znajdują odbiorców, dzięki czemu wzrasta udział sadzeniaków w plonie. Problem polega na tym, że takie informacje o zapotrzebowaniu na większe sadzeniaki pojawiają się zazwyczaj po zimie, a my jesienią sortujemy bulwy i te niemieszczące się w wymaganym do sadzenia kalibrze sprzedajemy na przemysł do zakładu w Łomży – mówi Karol Turski.

Mamy agregat chłodniczy, dzięki któremu możemy zapewnić bulwom odpowiednią temperaturą. Podczas ostatnich zim w przechowalni częściej chłodzimy powietrze niż podgrzewamy. Optymalna temperatura dla sadzeniaków wynosi od 2 do 3oC. Euroresa szybko się pobudza i wymaga 2oC. Ponieważ inne odmiany często utrzymujemy w tej samej komorze przechowalni, dostosowujemy temperaturę pod odmianę Euroresa, czyli około 2oC – wyjaśniają gospodarze.

image

Sadzeniaki wymagają odpowiedniej temperatury w przechowalni

FOTO: Józef Nuckowski

Podpisali umowę licencyjną z HR Strzelce i ich zboża namnażają w gospodarstwie

Przy reprodukcji pszenżyta wymagana jest izolacja przestrzenna, a na tym terenie z uwagi na słabsze gleby zboża przeważają. Na szczęście gospodarze dogadują się z sąsiadami, którzy idą im na rękę umożliwiając wysiew pszenżyta z zachowaniem izolacji. W tym sezonie w kwalifikacji jak też w uprawie produkcyjnej gospodarze wysiali odmianę Meloman.

– Mamy podpisaną umowę licencyjną z HR Strzelce i namnażamy tylko ich odmiany zbóż. Mieliśmy takie odmiany pszenżyta jak Probus, Oktavio i Borwo. Podstawową cechą odmiany Meloman jest wierność plonowania. Słoma jest średniej wysokości i w miarę odporna na wyleganie, a dodatkowo nie ma wysokich wymagań glebowych. Sprawdziliśmy ją już na naszych polach i kolejny rok ją namnażamy. Jest ona rozpowszechniona w kraju i w naszym regionie – mówią gospodarze.

Chwasty w pszenżycie zwalczane są jesienią, a preparaty dobierane są w ten sposób, aby zwalczyć miotłę zbożową i chwasty dwuliścienne. Programy są skuteczne, bo w ostatnich trzech sezonach obyło się bez wiosennych poprawek. Nawożenie azotowe pszenżyta na wiosnę przeprowadzane jest w dwóch dawkach. Gospodarze wybierają Salmag, którego w pierwszej dawce stosują 300 kg/ha a w drugiej od 150 do 250 kg.

– Ilość nawozu azotowego w drugiej dawce zależy od dostępności wody. Jeśli rośliny nie mają jej w odpowiedniej ilości, to zbyt duża dawka nawozu azotowego może zaszkodzić – wyjaśnia pan Karol.

Plantatorzy zwykle nie skracają pszenżyta, a ochrona przeciwgrzybowa przeprowadzana jest w zależności od warunków w dwóch lub trzech zabiegach. Ostatnie suche lata spowodowały, że stosowanie trzeciego zabiegu nie było uzasadnione. Pierwszy oprysk fungicydem wykonywany jest w trzeciej dekadzie kwietnia takimi preparatami jak np. Tebu. Druga dawka przeprowadzana jest pod koniec strzelania w źdźbło, czyli w II dekadzie maja. Czasami pojawia się skrzypionka, którą zwalcza się razem z II zabiegiem fungicydowym. W takiej technologii pszenżyto w gospodarstwie państwa Turskich plonuje na poziomie około 6 t. Natomiast plon w produkcji nasiennej to ok. 4,5 t, bo w suchym roku ilość pośladu dochodzi nawet do 30%.

Plantatorzy podkreślają, że dbają o jakość ziarna, dzięki czemu klienci do nich wracają. Drugim zbożem namnażanym w tym roku na 9 ha jest jęczmień jary odmiany Adwokat.

image

Gospodarze wysadzają bulwy o kalibrażu od 3,5 cm do 5,5 cm, ale czasami dopuszczają niewielkie odstępstwa od tej normy

FOTO: Józef Nuckowski

Józef Nuckowski

Fot. Józef Nuckowski

 

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 22/2023 na str. 20. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 13:43