StoryEditorPolska

Ardanowski: handel musi po partnersku traktować rolników i przetwórców

16.06.2020., 08:06h
Handel uzyskuje znaczące dochody z racji sprzedaży artykułów żywnościowych, zaś naszym przetwórcom zostają tylko ochłapy. Natomiast rolnikom za sprzedane surowce oferuje się mniej niż owe ochłapy – mówi dla TPR minister rolnictwa. Jak chce to zmienić?

Z posłem Janem Krzysztofem Ardanowskim – ministrem rolnictwa i rozwoju wsi rozmawia Krzysztof Wróblewski, redaktor naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego”

Na rynku od lat funkcjonują takie spółki jak np. ORLEN, LOTOS, KGHM i wiele innych, w których – poprzez udziały – dominującą rolę odgrywa Skarb Państwa. Jednak gdy pojawiła się koncepcja Polskiego Holdingu Spożywczego (obecnie Krajowa Grupa Spożywcza), który ma być utworzony na bazie Krajowej Spółki Cukrowej oraz koncepcja Sieci Polskich Sklepów Spożywczych, to rozległ się głośny okrzyk: komuna wraca!

– Liberalni ekonomiści oraz przedstawiciele tych grup interesów, które uczestniczyły w podziale majątku narodowego twierdzą zgodnie, że państwo nie powinno ingerować w gospodarkę rynkową. Owszem, tolerują oni jeszcze takie spółki państwa jak np. Spółki Energetyczne. Chociaż za celowe uważano sprzedaż państwowej firmie francuskiej EDF najważniejszych polskich elektrociepłowni. Jeszcze nie tak dawno mówiono, że trzeba sprzedać LOT, że nie warto rozwijać ORLENU. A przecież ORLEN zapewnia państwu znaczące dochody. Taka była polityka naszych poprzedników. Jej celem było, mówiąc obrazowo, pozbycie się rodowych sreber polskiej gospodarki. Udało się nam utrzymać te spółki. Chociaż i one obecnie mają określone kłopoty. Z racji tego, że uczestniczą w grze rynkowej, na którą obecnie duży wpływ ma zapaść gospodarcza wywołana pandemią koronawirusa.

 Przejdźmy do tych spółek, które mają albo mogą mieć znaczący wpływ na rolnictwo oraz przemysł przetwórczy.

– Sektor rolno-spożywczy to nie tylko źródło olbrzymich dochodów. Ale też i gwarant bezpieczeństwa żywnościowego Polski. Tak niedocenianego, gdy światowa gospodarka funkcjonuje normalnie. Jednak gdy nadchodzi czas kataklizmów, których przykładem jest pandemia koronawirusa, to polskich rolników i polskich przetwórców wynosi się pod niebiosa. Bo zapewniają społeczeństwu zdrową żywność, do której jest łatwy dostęp. Celem proponowanych przez nas rozwiązań jest zapewnienie konsumentom żywności po rozsądnych cenach – z uwzględnieniem interesów polskich rolników i przetwórców żywności.
Oczywiste jest, że handel uzyskuje znaczące dochody z racji sprzedaży artykułów żywnościowych, zaś naszym przetwórcom zostają tylko ochłapy. Natomiast rolnikom za sprzedane surowce oferuje się mniej niż owe ochłapy. Bo ich udział w podziale pieniędzy zostawionych w sklepach przez konsumentów jest znikomy w stosunku do ich wysiłku, ich wysokiej jakości pracy i jakże wysokiego ryzyka. Wszak wielkie sieci handlowe każą sobie płacić za dostęp do półki, narzucają wydłużone terminy płatności i przejmują znaczącą część wartości dodanej, która powinna trafić do kieszeni przetwórców, do kieszeni rolnika. Mają tak obwarowane umowy, że jak dojdzie do jakiegoś zdarzenia niekorzystnego dla ich interesów, to mogą po prostu nie odebrać towarów, mimo wcześniej podpisanych umów. To oznacza duże kłopoty – przykładowo dla spółdzielni mleczarskich. Ale w sumie ostatecznym poszkodowanym jest rolnik, bo otrzymuje mniej za mleko.

 Jakie będą zadania Polskiego Holdingu Spożywczego ?

– Obecnie pracę nad wprowadzeniem w życie koncepcji Polskiego Holdingu Spożywczego prowadzi Ministerstwo Aktywów Państwowych. Jednak to ja jestem jej współtwórcą. Ma ona znaczącą pozycję w programie rolnym Prawa i Sprawiedliwości. I tak państwo będzie stabilizowało rynek poprzez swoje firmy na poziomie przetwórstwa – w owocach, warzywach, zbożach – zarówno konsumpcyjnych, jak i paszowych. Polski Holding Spożywczy przejmie też dotychczasowe zadania Krajowej Spółki Cukrowej, a więc zajmie się przerobem buraków i produkcją skrobi. Rozważmy też włączenie do Polskiego Holdingu Spożywczego innych działów przetwórstwa.

 Czy w grę wchodzi też branża mleczarska?

– Jest to bardzo mało prawdopodobne, gdyż w tej branży dominuje polski kapitał. A dominującą pozycję ma spółdzielczość mleczarska. Tak na marginesie, to szkoda, że spółdzielczość, poza sferą produkcji przetwórstwa mleka, praktycznie zniknęła z obszarów polskiego rolnictwa.

 Ale samo przetwórstwo nie wystarczy, następnym krokiem musi być handel!

– Nadwyżka surowców rolnych zawsze bije rolnika po kieszeni. Samo przetworzenie tych nadwyżek nie uchroni przed nieszczęściem, co najwyżej złagodzi nieco ból. Konieczny jest większy eksport. I rząd, w tym w szczególności resort rolnictwa, podejmuje działania, których celem jest zintensyfikowanie eksportu polskiej żywności. Drugim filarem jest rozwój rynku wewnętrznego. Dlatego byłoby właściwe, aby w ramach szeroko rozumianego Polskiego Holdingu Spożywczego funkcjonowała sieć sklepów – na zasadach uczestnictwa w gospodarce rynkowej. Firmy, które zamierzamy stworzyć, muszą sobie dać radę na rynku i nie korzystać z pomocy publicznej. Bo taka pomoc generalnie jest niezgodna z unijnym prawem. Jest jednak do zagospodarowania przestrzeń poza drapieżnym kapitalizmem dojącym chłopów i drenującym kieszenie konsumentów. Jest to przestrzeń dla tych firm, które będą zarabiać i jednocześnie zapewnią lepsze dochody rolnikom i satysfakcjonujące ceny konsumentom.
Wówczas, gdy zapowiedzieliśmy budowę takiej sieci sklepów, to pojawiły się zarzuty, że chcemy powrotu do socjalizmu albo, że chcemy odbudować sieć sklepów PSS Społem. Przepraszam, czy ta sieć sklepów PSS jest jakimś złem? Tak. Chcemy odzyskać część handlu spożywczego w Polsce. Pod koniec lat czterdziestych przegraliśmy z komuną bitwę o handel, której następstwem była likwidacja tysięcy małych prywatnych sklepików. Przegraliśmy też następną bitwę o handel, która zaczęła się w połowie lat dziewięćdziesiątych. A rezultatem tej bitwy jest dominacja handlu sieciowego, w którym rządzi zagraniczny kapitał. Ten handel jest zmorą wszystkich rolników w Unii, ale u nas ma większe przywileje niż w swoich macierzystych krajach. Wielkie sieci handlowe z reguły działają w starych państwach UE na obrzeżach aglomeracji. Wszak Auchan (nazwa francuskiej sieci handlowej – przyp. redakcji) oznacza w języku starofrancuskim „na polu”. A u nas wielkie sieci umiejscowiły się też tuż obok małych prywatnych osiedlowych sklepików, doprowadzając je do ruiny. To jest błąd polityczny poprzednich ekip rządowych hołdujących skrajnie liberalnej gospodarce, w tym zasadzie, że kapitał nie ma narodowości.

 Przychody trzech największych firm mleczarskich: SM Mlekovita, SM Mlekpol i GK Polmlek są znacznie mniejsze niż 50 procent przychodów Biedronki. A przychody innych sieci też są bardzo wysokie. Jest tutaj mało miejsca na równoprawne partnerstwo?

– Dlatego naszym celem jest integracja polskiego handlu, także tych mniejszych sieci handlowych należących do polskich kupców, w tym i sklepów działających pod szyldem PSS Społem. Ma to skutkować partnerskim traktowaniem przetwórców i rolników.


rozmawiał:
Krzysztof Wróblewski, redaktor naczelny "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
Fot. MRiRW

To pierwszy fragment wywiadu z ministrem Ardanowskim. Cały wywiad można przeczytać w nr 25/2020 Tygodnika Poradnika Rolniczego na str 6–8.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2024 01:53