StoryEditorWywiadt

Bogactwo polskiej wsi to także małe i średnie gospodarstwa - wywiad ze Stanisławem Majdańskim

01.05.2019., 08:05h
Ludzie, którzy z dziada pradziada żyją i pracują na wsi, powinni mieć możliwość godnej egzystencji na swojej ojcowiźnie - mówi Stanisław Majdański, jeden z założycieli rolniczej "Solidarności". 

Ze Stanisławem Majdańskim, rolnikiem, społecznikiem, politykiem, rozmawia Krzysztof Janisławski.

Został pan właśnie ponownie wybrany wiceprezesem Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski. Co to jest, według pana, zrównoważony rozwój obszarów wiejskich?

– W ekonomii zrównoważony rozwój definiuje się często jako rozwój nieumniejszający szans na zaspokajanie potrzeb przyszłych pokoleń. Co do rolnictwa – najbliższe jest mi rozumienie tej idei wywodzące się z agraryzmu. W mojej ocenie chodzi o tworzenie warunków sprzyjających rozwojowi małych i średnich gospodarstw rodzinnych. Od lat powtarzam, że jeśli polska wieś ma się rozwijać i modernizować, a przy tym nie wyludniać, to szeroko rozumiane wsparcie dla tego sektora rolnictwa jest niezbędne. Nie jestem przeciwnikiem wielkich przemysłowych gospodarstw, ale potrzebna jest równowaga i alternatywa dla takiego modelu rolnictwa. Na wschodzie Polski, skąd pochodzę i gdzie na co dzień pracuję, głównym źródłem dochodu dla większości właścicieli gruntów ornych stała się dzierżawa. Z kolei młodzi, nie widząc dla siebie żadnych możliwości na wsi, wyjeżdżają do miasta albo za granicę. Ludzie, którzy z dziada pradziada żyją i pracują na wsi, powinni mieć możliwość godnej egzystencji na swojej ojcowiźnie.

Warto pamiętać, że bogactwo polskiej wsi to także małe i średnie gospodarstwa. Zależy nam na tworzeniu i usprawnianiu mechanizmów sprzyjających ożywieniu gospodarczemu na wsi. Ten proces postępuje, ale zbyt wolno. Z jednej strony mamy załatwioną kwestię sprzedaży bezpośredniej, a z drugiej wprowadza się przepisy podatkowe, które doprowadzą do podwyżki cen polskich soków. Chodzi o to, żeby pić coca-colę, a jabłka zostawiać pod drzewami?

A przecież niewielkie tłocznie soków, olejarnie, masarnie, serowarnie, wyspecjalizowane gospodarstwa ekologiczne, niewielkie hodowle, te wszystkie przedsięwzięcia w przyjaznym otoczeniu, połączone w spółdzielnie, grupy producentów mogą kwitnąć, a z wraz z nimi polska wieś. 

Pan to zna z praktyki. Prowadził pan młyn, obecnie ma plantację malin i hoduje owce.

– Prowadziłem młyn w latach osiemdziesiątych w rodzinnym Typinie na Zamojszczyźnie. Zajmowałem się też wówczas przetwórstwem warzyw swojej produkcji, kisiłem kapustę, ogórki. Ponieważ jednocześnie działałem w rolniczej „Solidarności”, to ówczesne władze robiły, co mogły, żeby uprzykrzyć mi życie. Nie poddałem się, a choć po 1989 roku zaangażowałem się w politykę, wciąż jestem rolnikiem z krwi i kości. 

W ostatnich latach skupiam się na rozwoju mojej hodowli wrobera roztoczańskiego. Współpracuję przy tym z prof. Romanem Niżnikowskim ze Szkoły Główej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, który pracuje nad tą syntetyczną linią owiec. Wrober roztoczański to, w największym skrócie, owca o czarnym zabarwieniu wełny i jednocześnie o dobrym umięśnieniu. Te krzyżówki są prowadzone z myślą o stworzeniu rasy odpowiedniej dla terenów południowo-wschodniej Polski. Z jednej strony chodzi o uzyskanie surowca. Z drugiej o wykorzystanie owiec na szeroką skalę w charakterze „żywych kosiarek” chroniących krajobraz przed degradacją. Żeby to się udało, owiec muszą być tysiące, tak jak przed laty. To jeden z przykładów, jak realizujemy w praktyce idee zrównoważonego rozwoju.

Rozpoczyna się maraton wyborczy z finałem w postaci wyborów parlamentarnych. Która formacja rozumie potrzebę zrównoważonego rozwoju wsi? 

– W kwietniu podczas uroczystych obchodów rocznicy porozumień rzeszowsko-ustrzyckich mówiłem, że w ostatnich latach znaczenie wsi i rolnictwa, zarówno w sferze historycznej, jak i z uwagi na bezpieczeństwo żywnościowe Polski, jest bardziej doceniane i należy się z tego cieszyć. Zresztą większość formacji odwołuje się w mniejszym lub większym stopniu do problemów wsi. Niestety, głównie na pokaz, ponieważ pierwsze miejsca na listach kandydatów do parlamentu są zwykle zarezerwowane dla zawodowych polityków, niemających nic wspólnego z rolnictwem czy wsią. 

Od lat jest pan zaprzyjaźniony z „Tygodnikiem Poradnikiem Rolniczym”. 

– To prawda. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od poglądów politycznych i rodzaju prowadzonej produkcji. „Tygodnik” zawsze opowiada się po stronie rolnika i to bardzo sobie cenię. Pismo kontynuuje w ten sposób chlubne tradycje pism „Gromada – Rolnik Polski” i „Gromada Rolników”. W mojej ocenie łamy tej gazety, najpoczytniejszego przecież pisma rolniczego w Polsce, są doskonałym miejscem na wymianę poglądów i wypracowywanie rozwiązań korzystnych dla polskiej wsi.         l

 
________

Stanisław Majdańskiurodził się 19 marca 1949 r. w Typinie w pow. tomaszowskim.
Pochodzi z chłopskiej rodziny o tradycjach patriotycznych i ludowych. Jest absolwentem LO im. Bartosza Głowackiego w Tomaszowie Lubelskim. W 1970 r. ukończył Techniczną Szkołę Budownictwa  Okrętowego w Gdańsku. W 1977 r. został absolwentem Politechniki Lubelskiej, a w 2001 r. ukończył Podyplomowe Studium Wyceny i Oceny Zasobów Przyrodniczych w SGHiSGGW w Warszawie. W tym samym roku ukończył Wyższą Szkołę Humanistyczną w Pułtusku na kierunku Politologia.  

Odznaczony krzyżem oficerskim orderu Polonia Restituta, a także Krzyżem Wolności i Solidarności przyznanym przez prezydenta RP Andrzeja Dudę. 

Całe lata 80. był aktywny w antykomunistycznym podziemiu. Był jednym z założycieli rolniczej „Solidarności”. W 1981 r. uczestniczył w chłopskim strajku na Podkarpaciu, zakończonym podpisaniem Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich. Współorganizował duszpasterstwo rolników indywidualnych, współtworzył, redagował i kolportował opozycyjny biuletyn „Roztocze”. W 1984 r. został z tego powodu aresztowany i skazany.  

W pierwszych częściowo wolnych wyborach w 1989 r. został posłem z listy Komitetu Obywatelskiego. Był wtedy jednym z najbliższych współpracowników Romana Bartoszcze. Razem z nim wstąpił do zjednoczonego 5 maja 1990 r. PSL, przewodniczył tej partii na Zamojszczyźnie. Po siłowym usunięciu Romana Bartoszcze z tej partii opuścił ją. W 1994 r. został radnym. Rok później jako pomysłodawca i współorganizator zaangażował się w utworzenie w Tomaszowie filii KUL. 

W 1997 roku został senatorem z listy Akcji Wyborczej Solidarność. W latach 1998-02 był radnym wojewódzkim. Obecnie jest wiceprezesem Stronnictwa Ludowego „Ojcowizna” RP. Program stronnictwa nawiązuje do idei agraryzmu i zapisów Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich ujętych w Konstytucji Wsi Polskiej. Jest wiceprezesem Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski. Żonaty, ma dwie córki, syna i siedmioro wnucząt.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
15. grudzień 2024 18:02