a i bKrzysztof Janisławski
StoryEditorINTERWENCJA

Rolnik mówi, że został oszukany. Już stracił gospodarstwo. Czy straci też dom?

09.06.2023., 17:00h
Tadeusz Lalak, rolnik spod Lublina od lat próbuje przekonać śledczych, że padł ofiarą ukartowanego oszustwa. Prokuratura z Opola Lubelskiego właśnie umorzyła śledztwo. – Dostają dowody podane na tacy i udają, że ich nie widzą – zżyma się syn rolnika. – Cała nadzieja w sądzie, do którego trafiło zażalenie na tę bulwersującą decyzję.

Od rolnika, do bankruta - smutna historia Tadeusza Lalaka

Tadeusz Lalak z Palikijów pod Lublinem, kiedyś dobrze prosperujący rolnik, jest dziś bankrutem. Twierdzi, że padł ofiarą oszustwa. Mówi, że firma budowlana Łukasza B. pracująca przy ostatnim etapie wznoszenia hali do produkcji brykietu zeszła w 2012 r. z placu budowy, mimo że nie wszystkie prace zostały wykonane. Hala za ponad 5 mln zł była finansowana z kredytu.

Choć niewykonane prace i niezainstalowane urządzenia były warte ponad milion złotych, to bank przelał na konto Łukasza B. ostatnią ratę za prace na budowie – mówi Tadeusz Lalak. – A miało to nastąpić dopiero po tym, gdy do banku trafi dokumentacja fotograficzna potwierdzająca ukończenie prac. Wykonywał ją inspektor budowlany pracujący dla banku. Tyle, że to nie były zdjęcia z mojej budowy. Widać na nich transformator. Wtedy go tu nie było.

Choć brykieciarnię z czasem udało się dokończyć, to gospodarstwo wpadło w spiralę zadłużenia i zbankrutowało. Tadeusz Lalak kilka razy zawiadamiał prokuraturę. W 2013 r. Prokuratura Rejonowa w Opolu Lubelskim odmówiła wszczęcia śledztwa. Podobnie w 2019 r.

Prokuratura z zawiadomienie pokrzydzonego rolnika nie dopatrzyła się znamion przestępstwa

Wtedy w tej sprawie nie zostały wykonane żadne czynności – mówi mecenas Karina Włoszczak-Bociarn, reprezentująca rolnika. Prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. Podobnie uznał sąd, do którego trafiło zażalenie na jej decyzję.

W 2022 r. po kolejnym zgłoszeniu postępowanie w końcu ruszyło. Pojawił się nowy świadek. Dawny pracownik Łukasza B. obejrzał reportaż telewizyjny opisujący historię pana Tadeusza. Zgodził się zeznawać, opisując fakty istotne dla sprawy.

– Przesłuchani zostali świadkowie, wszyscy poza Łukaszem B., który jest poszukiwany listem gończym za oszustwa i próby wyłudzenia pieniędzy – mówi mecenas Włoszczak-Bociarn. – W trakcie tego najnowszego postępowania nastąpiła zmiana prowadzącego go prokuratora – dodaje Piotr Lalak, syn rolnika. – Niestety, na tego samego, który poprzednio odmówił wszczęcia postępowania.

Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie twierdzi, że to nieporozumienie. – Decyzję o wszczęciu postępowania podpisał inny prokurator. Nastąpiło to z powodu nieobecności tego, który miał prowadzić postępowanie. Ale to on od początku miał się zajmować tą sprawą.

Zeznana świadków nie miały wiekszego znaczenia dla prokuratora

5 kwietnia prokurator zdecydował o umorzeniu śledztwa. "Zeznania świadków (…) odnośnie wprowadzenia w błąd Tadeusza Lalaka co do realizacji inwestycji nie mają większego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, gdyż są to relacje nie naocznych świadków wydarzeń, a osób które okoliczności sprawy znają co do zasady z relacji pokrzywdzonego. Te są zaś sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym" – pisze m.in. prokuratur w uzasadnieniu. Znajduje się w nim także opinia, że sprawa kwalifikuje się do rozstrzygnięcia na drodze postępowania cywilnego.

Również zeznania nowego świadka nie przekonały prokuratora: "Przesłuchany (...) w charakterze świadka, po pouczeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, nie był już jednak tak kategoryczny. Zeznał jedynie, iż kiedyś Łukasz B(…) powiedział mu, że po tej inwestycji Tadeusz Lalak "pójdzie z torbami", lecz nie wie co miał na myśli. Nie potwierdził też okoliczności o zamiarze oszustwa podanych w toku rozpytania." – napisał prokurator.

W uzasadnieniu prokurator podnosi kwestię wydawania przez Tadeusza Lalaka zgody na przelewy z banku, także tego kluczowego dla sprawy, czyli ostatniego. " (…) z informacji i dokumentów przekazanych przez PKO BP wynika wprost, iż żadne protokoły postępu robót nie były sporządzane na potrzeby banku i nie były przedstawiane bankowi przez wykonawcę lub kredytobiorcę w celu uruchomienia kredytu. Dyspozycji tych dokonywał sam pokrzywdzony, a następnie dokonywał przelewu na rachunek Łukasza B(…)." – czytamy w uzasadnieniu decyzji o umorzeniu. Ale jednocześnie kilka zdań dalej prokurator pisze, że "Wypłata transzy zależała od jego (inspektora pracującego dla banku – red.) oceny postępów inwestycji(…)".

Przy okazji prokurator wytknął rolnikowi, że na przestrzeni lat zmieniał zeznania w kwestii zgody na przelew oraz, że nie zapłacił wykonawcy, który ostatecznie kończył inwestycję.

– Moje podpisy nie miały znaczenia – twierdzi Tadeusz Lalak. – Bez potwierdzenia inspektora bankowego nie mógł wyjść z banku żaden przelew.

Mecenas Włoszczak-Bociarn dodaje, że rolnik musiał podpisywać zgody na przelewy, bo w przeciwnym razie bank nie mógłby w tej sprawie działać.

– Ale ostateczną decyzję o wypłacie każdej transzy kredytu będącej jednocześnie zapłatą dla wykonawcy podejmował bank, po zweryfikowaniu postępów na budowie hali. Odpowiedzialność za to, jakie fakty są potwierdzane spoczywała na pracowniku banku i kierowniku budowy – przekonuje.

Rolnik zarzuca śledczemu szereg uchybień i nie zostawia na nim suchej nitki

Zażalenie na decyzję Prokuratury Rejonowej w Opolu Lubelskim Tadeusz Lalak skierował do Sądu Okręgowego w Lublinie. Rolnik zarzuca śledczemu szereg uchybień i nie zostawia na nim suchej nitki. Podobnego zdania jest syn Tadeusza Lalaka.

Prokurator część zeznań najważniejszego świadka przedstawia jako niewiarygodne. Tymczasem słowa świadka jasno świadczą o tym, że jego pracodawca planował oszukanie mojego ojca. Świadek zacytował przecież Łukasza B., który mówił, że ojciec pójdzie z torbami - przekonuje Piotr Lalak, który twierdzi, że część uzasadnienia umorzenia z kwietnia została skopiowana z uzasadnienia o odmowie wszczęcia śledztwa z 2019 r.

Syn rolnika uważa, że prokurator wybiela Łukasza B. - Snuje rozważania o wzroście kosztów budowy. Podkreśla, że Łukasz B. z pieniędzy z banku zapłacił pracownikom. To co, prokuratorowi pasuje do tezy, okazuje się mieć znaczenie. To co nie pasuje, okazuje się być mało wiarygodne. Nie wiem, dlaczego prokurator tak postąpił.  

Piotr Lalak kwestionuje też tezę, że pozostali świadkowie znają sprawę tylko z drugiej ręki. - Prokurator nie zadał sobie trudu, aby uzyskać z banku ważne dla sprawy dokumenty - dodaje na koniec. 

Inspektor budowlany, który miał dla banku potwierdzić wykonanie prac nie chciał udzielić komentarza z uwagi na tajemnicę bankową. Gdy wcześniej dotarł do niego Magazyn Ekspresu Reporterów, zaprzeczył, że zdjęcia potwierdzające zaawansowanie prac na budowie miały zostać wykonane poza gospodarstwem. Powiedział też, że "był tam zawsze z panem Lalakiem i nie miał on do niego żadnych pretensji". Dopytywany, czy budowa została dobrze zakończona stwierdził, że był "drobny problem". Nie chciał rozmawiać też były kierownik budowy.

Sąd Okręgowy w Lublinie ma rozpatrzyć zażalenie Tadeusza Lalaka podczas niejawnej rozprawy 13 czerwca. Ta sprawa ma drugi wątek. Trwa postępowanie upadłościowe. 20 kwietnia sąd zobowiązał syndyka masy upadłości do sprzedaży nieruchomości siedliskowej.

Rolnik teraz straci dom?

Tadeusz Lalak wystąpił do sądu o wyłączenie domu mieszkalnego z masy upadłości i odstąpienie od jego sprzedaży. "Posiadam orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności. Wraz ze mną zamieszkuje moja 9 letnia wnuczka, która również ma orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności. Gdyby doszło do zbycia domu, to żadne z nas nie miało by gdzie pójść".

Krzysztof Janisławski
fot. K. Janisławski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 05:31