Prof. Całka: Dlaczego rolnicy protestują? Bo muszą płacić rachunki za pomysły ”ekologów”Andrzej Rutkowski + Maciej Siwiński
StoryEditorRolnicy mówią: Dość! – Zielony Ład do naprawy

Prof. Całka: Dlaczego rolnicy protestują? Bo muszą płacić rachunki za pomysły ekologów

29.03.2024., 13:16h
– Życzeniowe myślenie polityków reprezentujących zieloną stronę sceny politycznej, nieuwzględniających realiów ekonomicznych rolnictwa, i brak szacunku tych elit do rolników są przyczyną obecnych protestów – uważa prof. Jarosław Całka z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i stypendysta Fulbrighta.

Rolnikom należy się szacunek i wsparcie. To im zawdzięczamy każdy posiłek

Przez Europę przetacza się fala protestów rolniczych przeciwko polityce Zielonego Ładu, zainicjowanej i wdrażanej przez promujące weganizm organizacje ekologiczne. Rolnicy są świadomi, że degradacja środowiska zagraża zdrowiu ludzi, kładąc się cieniem na egzystencji przyszłych pokoleń, szkodzi także całej planecie, powodując ocieplanie się klimatu. Czego w istocie dotyczą te protesty, skoro wszyscy rozumiemy konieczność troski o środowisko naturalne?

Biorąc pod uwagę codzienne potrzeby żywieniowe człowieka i fakt, że to właśnie rolnikom zawdzięczamy każdy posiłek, winni jesteśmy tej grupie społecznej szacunek, a przede wszystkim wsparcie polegające na zapewnieniu opłacalności produkcji rolnej.

Polską racją stanu musi być zapewnienie niezależności żywnościowej naszego kraju i utrzymanie pozycji znaczącego eksportera żywności. To zadanie jest szczególnie ważne dla naszej pozycji międzynarodowej.

Inicjatywy ograniczające spożycie mięsa są szkodliwe dla ludzi i dla środowiska

W związku z olbrzymim znaczeniem rolnictwa i hodowli zwierząt dla człowieka rolnictwo powinno być wyłączone z bieżącej gry politycznej. Szczególnie szkodliwe są inicjatywy obrońców praw zwierząt mające na celu ograniczenie spożycia mięsa i zamykanie ferm hodowlanych. Porażka „Piątki dla zwierząt” dobitnie pokazała, że większość społeczeństwa, w tym rolnicy, nie akceptuje wykorzystania przymusu prawnego do wprowadzania w życie utopijnej i niezdrowej ideologii wegańskiej. Jej szkodliwości dowodzą liczne badania naukowe wskazujące, że mięso jest niezastąpionym, najwartościowszym składnikiem diety człowieka, a ignorowanie tego faktu może prowadzić do niedorozwoju, a nawet śmierci dzieci i wielu problemów zdrowotnych ludzi w każdym wieku. Nie wolno również zapominać o negatywnych skutkach wymuszanej przez obrońców praw zwierząt rezygnacji ze skór, futer, wełny i pierza. Zastąpienie ich wyrobami syntetycznymi powoduje wzrost skażenia środowiska toksycznym mikroplastikiem, które zagraża zdrowiu ludzi i zwierząt.

image
Profesor Jarosław Całka to stypendysta Fulbrighta, 5 lat pracował na uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych i Republice Federalnej Niemiec. Jest autorem i współautorem 181 publikacji naukowych. Jego prace były cytowane 1641 razy. Obecnie kieruje Katedrą Fizjologii Klinicznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie
FOTO: Andrzej Rutkowski

Zielone elity wykazały się brakiem szacunku dla rolników i realiów produkcji żywności

Życzeniowe myślenie polityków reprezentujących zieloną stronę sceny politycznej, nieuwzględniających realiów ekonomicznych rolnictwa, i brak szacunku tych elit do rolników są przyczyną obecnych protestów. Niebywała skala sprzeciwu ogarniająca całą Europę pokazuje irytację milionów rolników spowodowaną przerzucaniem kosztów ekonomicznych Zielonego Ładu na producentów żywności. Na dotkliwe ekonomiczne skutki Zielonego Ładu nakładają się zaniedbania poprzedniego rządu, który pozwolił na niekontrolowany napływ płodów rolnych z Ukrainy do Polski. Spowodowany tym faktem katastrofalny spadek cen rodzimych płodów rolnych doprowadził do nieopłacalności produkcji rolnej i wybuchu protestów rolników w całym kraju. Jednak to niejedyna przyczyna protestów.

Rolnicy stali się celem ataków tysięcy aktywistów ekologicznych, często niekompetentnych i agresywnych

Błędem nowicjusza byłoby niedostrzeżenie drugiej równie ważnej przyczyny rolniczego buntu. Rolnicy w całej Europie, głównie hodowcy zwierząt, stali się celem ataków tysięcy samozwańczych, często niekompetentnych i agresywnych, aktywistów oraz setek powiązanych ze sobą organizacji i fundacji proekologicznych. Nietrudno zauważyć istotny polityczny wpływ tych środowisk reprezentowanych przez „zielonych” posłów w parlamentach narodowych i w Parlamencie Europejskim. Zielony Ład jest dzieckiem tego właśnie środowiska politycznego, a odzwierciedleniem życzeniowego myślenia i błędnych decyzji brukselskich elit jest bunt rozżalonych rolników.

Od lat codziennością rolniczego życia stały się agresywne ataki bojówek tzw. ekologów, szczególnie na hodowców zwierząt i właścicieli ferm hodowlanych. Polegają one między innymi na:

  • wypuszczaniu zwierząt z klatek lub zabieraniu zwierząt właścicielom;
  • wchodzeniu na teren prywatnych obiektów hodowlanych bez zgody właściciela;
  • pikietowaniu ferm,
  • kreowaniu negatywnego wizerunku hodowców zwierząt i konsumentów artykułów pochodzenia zwierzęcego w mediach społecznościowych i telewizji;
  • nagonce medialnej i legislacyjnej na myśliwych chroniących rolnicze plantacje przed dzikimi zwierzętami oraz krajową hodowlę świń przed epidemią afrykańskiego pomoru świń.

W tym ostatnim wymienionym przypadku – w co trudno uwierzyć – matecznikiem antymyśliwskiej nagonki jest Ministerstwo Klimatu i Środowiska przygotowujące kolejne ograniczenia działalności łowieckiej. Paradoksalnie mają one na celu utrudnianie realizacji stawianych przed myśliwymi przez nasz własny rząd obowiązków łowieckich i jednocześnie społeczne wykluczenie myśliwych. W dłuższej perspektywie takie nieprzemyślane działania doprowadzą do spadku zainteresowania łowiectwem lub nawet jego zaniku i w konsekwencji olbrzymich strat rolniczych spowodowanych niekontrolowanym przyrostem liczby dziko żyjących zwierząt. Jeżeli do tego dojdzie – a wszystko na to wskazuje – znowu rolnicy będą musieli zapłacić rachunek za pomysły „ekologów”.

Rolnicy wciąż muszą sprostać nowym wymaganiom, które generują dodatkowe koszty

Szczególnie uciążliwe jest stałe wprowadzanie nowych wymagań, utrudnień i ograniczeń generujących dodatkowe koszty prowadzenia działalności rolniczej. Rolników męczy także konieczność prowadzenia zbyt rozbudowanej dokumentacji i sprawozdawczości.

Nietrudno sobie wyobrazić dyskomfort rolniczych rodzin utrzymujących się od pokoleń z hodowli zwierząt, szczególnie bydła, wobec deklarowanej przez ekologicznych działaczy i polityków zapowiedzi redukcji pogłowia zwierząt hodowlanych. Narzucone obowiązkowe ugorowanie 4% gruntów rolnych to nic innego jak dodatkowy 4-procentowy podatek nałożony na rolników. Zawarta w Zielonym Ładzie zapowiedź ograniczenia używania środków ochrony roślin i nawozów sztucznych w oczywisty sposób zmniejszy wydajność produkcji rolnej i ograniczy dochody rolników. Należy wspomnieć, że w tym samym czasie Bruksela negocjuje większe otwarcie rynku rolnego Unii Europejskiej na tańsze produkty rolne spoza Unii, pomijając jednocześnie fakt, że nie spełniają one wygórowanych europejskich norm w zakresie dobrostanu zwierząt i stosowania środków ochrony roślin. Efektem ciągłej presji jest wzrost poczucia niepewności jutra wśród rolników, ale przede wszystkim utrata społecznego szacunku dla tego bardzo ważnego zawodu.

Protesty aktywistów nawet przeciwko inwestycjom poprawiającym dobrostan zwierząt

Skrajną irytację hodowców pragnących rozwijać swoje gospodarstwa lub inwestujących w budowę nowych ferm budzą ciągnące się latami procedury uzyskania administracyjnych pozwoleń środowiskowych. Poważnym problemem inwestorów są protesty „aktywistów” blokujących budowę nawet nowoczesnych obiektów, zapewniających wysoki poziom dobrostanu zwierząt. Wzburzenie rolników wywołuje częsty brak elementarnej wiedzy merytorycznej aktywistów z jednej strony, a z drugiej kreowanie ich w środkach masowego przekazu na ekspertów. Strach i niepewność inwestorów budzą relacjonowane przez media akty anarchii i terroryzmu ekologicznego wyrażające się niszczeniem obiektów gospodarczych, a nawet – co trudno zrozumieć – wybitnych dzieł sztuki, np. próba zniszczenia obrazu Leonarda da Vinci „Mona Lisa” czy „Słoneczników” van Gogha. Skrajnym przykładem bezmyślności były ubiegłoroczne protesty francuskich „ekologów” przeciwko budowie zbiorników retencyjnych – niezbędnych źródeł wody dla ludzi i zwierząt w związku z długotrwałymi suszami.

„Ekologiczne” motywacje protestujących aktywistów

Swoją drogą warto przeanalizować źródła finansowania, wydatki i motywacje organizacji ekologicznych oraz ich aktywistów. Kwestia ta wydaje się istotna, gdyż aktywiści z natury rzeczy inspirowani osobistą wrażliwością i troską o środowisko są społecznikami i nie protestują dla pieniędzy. Tymczasem z finansowego sprawozdania WWF Polska za okres 01.07.2022 – 30.06.2023 r. dowiadujemy się, że roczne wynagrodzenie prezesa i jednego członka zarządu (zarząd jest dwuosobowy) wynosiło około 550 tys. zł, co daje 23 tys. zł na osobę miesięcznie. Z kolei ze sprawozdania finansowego Fundacji Greenpeace Polska za 2022 r. (sprawozdanie za 2023 r. w chwili pisania artykułu było niedostępne) wiemy, że średnia zarobków prezesa i jednego członka zarządu wyniosła ponad 18 tys. zł miesięcznie. Nie wnikamy, o ile wyższe zarobki mieli prezesi fundacji w stosunku do członków zarządów. Jak wynika z danych ogólnie dostępnych w Internecie, członkowie zarządów dwóch największych polskich organizacji ekologicznych mają silną „ideologiczną” motywację do wdrażania w życie programów swoich fundacji.

Roczny globalny budżet organizacji i fundacji ekologicznych jest ogromny. Szacuje się go na około pół miliarda dolarów. Nie można wykluczyć, że niektórych darczyńców tych ogromnych kwot motywują przyszłe korzyści. Mogą to być, na przykład, zyski z wytwarzania i sprzedaży wegeproduktów, polityczne koneksje we wpływowym proekologicznym lobby parlamentu krajowego lub Parlamentu Europejskiego, dostęp do strategicznych informacji o planowanych obostrzeniach ekologicznych pozwalających przystosować produkcję firmy do nowych standardów, zanim zrobi to konkurencja, a przy okazji troska o środowisko, klimat i dobrostan zwierząt.

Nadgorliwość może prowadzić do błędów

Bezkrytyczne wsłuchiwanie się w głosy „aktywistów” i ignorowanie opinii specjalistów prezentujących poglądy oparte na wiedzy naukowej wielokrotnie kończyło się katastrofą. Wątpliwymi osiągnięciami mogą pochwalić się niemieccy „ekolodzy”. Zafrasowani troską o dobrostan niemieckich świń, z przysłowiową niemiecką skrupulatnością tak prześladowali hodowców trzody chlewnej piętrzącymi się wymaganiami, obowiązkami i zwykłym hejtem, że zniechęceni młodzi niemieccy rolnicy stracili zainteresowanie prowadzeniem gospodarstw rolnych i hodowlą świń.

Ofiarami wegańskiej nadgorliwości stali się również lekarze weterynarii zmuszeni do niekończącego się raportowania przestrzegania przez rolników dobrostanu zwierząt. W efekcie produkcja trzody chlewnej w Niemczech spadła o około 30%, a w konsekwencji nastąpił wzrost importu do Niemiec mięsa wieprzowego z krajów Ameryki Południowej, a więc z krajów, w których obowiązują dużo niższe normy dobrostanu zwierząt niż w Niemczech.

Wniosek jest oczywisty: byłoby lepiej, gdyby proekologiczną transformacją rolnictwa w naszym kraju zajmowali się kompetentni, doświadczeni i odpowiedzialni ludzie wspierani przez naukowców i praktyków.

Duży niepokój o losy polskiego rolnictwa i całej gospodarki budzi deklaracja 90-procentowej redukcji emisji dwutlenku węgla do 2040 r., wygłoszona w Brukseli przez wiceminister klimatu i środowiska i jednocześnie przewodniczącą Polskiej Partii Zielonych. Niepoparta analizą kosztów i zgodą obecnego rządu deklaracja wiceminister świadczy o prymacie proklimatycznej ideologii nad ekonomiczną racjonalnością.

Wszyscy musimy ponieść koszty

W kontekście szybko postępujących zmian środowiskowych i klimatycznych musimy zmieniać nasze nawyki i stopniowo orientować się w kierunku gospodarki zeroemisyjnej. Nie możemy jednak zapominać, że nadrzędną wartością w realizacji prośrodowiskowej strategii jest zdrowie człowieka, a rolnictwo musi rozwijać się w sposób zrównoważony, bowiem jedynie takie będzie w stanie wygenerować środki finansowe na wprowadzenie w życie nowego urealnionego Zielonego Ładu.

Protestujący doskonale rozumieją potrzebę dokonywania zmian. Nie godzą się jednak na nadmierne i niesprawiedliwe obciążanie rolników kosztami zielonej transformacji. Nasi rolnicy oczekują powrotu do godnych warunków prowadzenia działalności gospodarczej i szacunku dla swojej pracy.

image
Komentarz naczelnego

Przez Zielony Ład będziemy ściągać żywność z Brazylii. A tam zużycie pestycydów jest 3 razy większe

prof. Jarosław Całka

Tytuł oraz śródtytuły pochodzą od redakcji

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 08:21