StoryEditorInterwencja

Rolnik ma zastrzeżenia do scalania gruntów. "Nie będę płacił za coś, czego fizycznie nie ma"

15.08.2022., 09:08h
Stanisław Duchań, rolnik z Przeworska, uważa, że podczas prowadzonych w jego okolicy scaleń gruntów został skrzywdzony. Geodeta powiatowy odpowiada, że rolnik nie chce się zgodzić na scalenie „po złości”. Czy sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd?

Rolnik ma zastrzeżenia do scalania gruntów na Podkarpaciu

Stanisław Duchań skontaktował się z redakcją "Tygodnika Poradnika Rolniczego", gdyż, jak mówi, ma szereg zastrzeżeń do prowadzonych przez Starostwo Powiatowe w Przeworsku (woj. podkarpackie) scaleń gruntów. Podaje przykład rekultywacji jego gruntów.

– W wyniku przeprowadzonej rekultywacji na powierzchnię gruntu zostały wydobyte i pozostawione kamienie – mówi Stanisław Duchań. – Mam tam I i II klasę, więc uważam, że to nie w porządku Dogadałem się jednak w tej sprawie z zatrudnionym przez starostwo wykonawcą prac, więc uznałem, że można na te niedogodności machnąć ręką – mówi rolnik.

 

Rolnik poniósł duże koszty na doprowadzenie gruntów do dobrej kultury, dlatego nie zgasza się na scalenie

Jednak pojawiła się kolejna sprawa. Dotyczy użytkowanej przez rolnika działki we wsi Żurawiczki. – Ta działka nie wymaga scalania – mówi rolnik. – Ma zapewniony odpowiedni dojazd, kształt, odpowiednią powierzchnię i jest moją jedyną działką podlegającą scalaniu w tym postępowaniu – dodaje rolnik. Komisja scaleniowa uznała jednak inaczej. Ostateczna decyzja na szczeblu powiatu należy do starosty.

– Nie mogłem uczestniczyć w spotkaniu komisji scaleniowej dotyczącej tej sprawy – kontynuuje Stanisław Duchań. – Dzwonili do mnie w tym czasie. Wyraźnie powiedziałem, że nie zgadzam się na ułatwienie komuś życia moim kosztem.

Rolnik poszukał pomocy prawnej. Reprezentujący go mecenas Wojciech Śliwa w piśmie do starostwa datowanym na 8 lipca zwraca się do starosty o niezatwierdzanie projektu scalania gruntów wsi Żurawiczki. W piśmie zostały zawarte między innymi argumenty przytoczone wyżej.

Prawnik pisze również, że rolnik, użytkując od siedmiu lat działkę, doprowadził ją do dobrej kultury rolnej, prowadząc na niej prawidłowy płodozmian i ponosząc koszty ocenione na 15 tys. zł netto. Do tego dochodzą koszty wyznaczenia granic przez geodetę w wysokości 1500 zł.

 

Rolnikowi zaproponowano 20 arów gruntów ornych, ale o słabej jakości

A teraz mam otrzymać 20 arów gruntów o znacznie gorszej jakości, na których obecnie uprawiana jest kukurydza – mówi rolnik.

Dlaczego gatunek uprawianej rośliny ma tu znaczenie? W piśmie do starosty mecenas wyjaśnia, że zgodnie z biznesplanem przyjętym do realizacji przez ARiMR do programu unijnego, na działce Stanisława Duchania ma być w tym roku zasiany rzepak. Tymczasem na sąsiedniej działce, która miałaby mu przypaść, rośnie kukurydza – wykaszana jesienią. Rolnikom nie trzeba tłumaczyć, że nie sposób siać rzepaku po kukurydzy.

Prawnik zwraca też uwagę na to, że „nie ma możliwości zasiania rzepaku z uwagi na obecność tamże choroby roślin kiły kapusty. Nadto zawartość składników glebowych na tej działce rażąco odbiega od stanu dobrze doinwestowanej działki Stanisława Duchania”.

 

Obie strony powinny zgodzić się na proces scalania gruntów

Prawnik powołuje się też na ustawę o scalaniu i wymianie gruntów: „Celem scalenia gruntów jest tworzenie korzystniejszych warunków gospodarowania (…) poprzez poprawę struktury obszarowej gospodarstw rolnych (…), racjonalne ukształtowanie rozłogów gruntów, dostosowanie granic nieruchomości do systemu urządzeń melioracji wodnych, dróg oraz rzeźby terenu”.

I dalej: „Jeżeli do racjonalnego ukształtowania gruntów wchodzących w skład gospodarstw rolnych zachodzi potrzeba zmiany ich położenia w drodze wzajemnej wymiany, wymiana taka może być dokonana na zgodny wniosek właścicieli tych gruntów”.

 

  • Stanisław Duchań jest przeciwny scaleniu w zakresie dotyczącym jednej z użytkowanych przez niego działek
 

Co na to starostwo powiatowe?

Marek Markiewicz, geodeta powiatowy w Starostwie Powiatowym w Przeworsku, najpierw odniósł się do pierwszej sprawy.

– Rolnik otrzymał część działki, gdzie wcześniej był stary rów, który należało zasypać. Wykonawca dokonał zasypania rowu, ale Pan Duchań domagał się więcej ziemi, aby usypać wał od strony rzeki i podnieść wyżej poziom działki. Na końcu prac prosił, aby zrobić mu głęboszowanie gleby, co spowodowało pojawienie się kamieni z głębszych warstw gleby. Mimo tego rolnik podpisał zakończenie rekultywacji. W późniejszym czasie po interwencji rolnika wykonawca prac dokonał zabiegu, w wyniku którego kamienie zamiast zostać wyzbierane, zostały pokruszone, o co nie chodziło rolnikowi. W związku z tym, że właściciel działki podpisał dokument o akceptacji na wykonaną rekultywację, starostwo nie ma możliwości wyegzekwowania od wykonawcy poprawy rekultywacji. Rolnik miał dojść do ugody z wykonawcą tak, żeby te kamienie zostały pozbierane i wywiezione. Z tego co wiem, ostatecznie tak się jednak nie stało, bo rolnik oprócz wywiezienia kamieni zażyczył sobie od wykonawcy 10 tys. zł za nawiezienie nowej ziemi.

 

Rolnik: "niech geodezja nie zwala winy na wykonawcę"

Stanisław Duchań widzi sprawę inaczej. Przyznaje, że podpisał protokół, ale zaznacza, że stało się to przed przejazdem maszyny do rekultywacji.

– Dopiero po jej przejeździe wyszło to, co pod spodem – wyjaśnia. Dodaje, że wbrew informacjom starostwa porozumiał się w tej sprawie z wykonawcą.

– Niech geodezja nie zwala winy na wykonawcę. Nie mogłem użytkować działki przez dwa lata, bo im się zachciało zasypywać rów i odbierać taki projekt.

 

Rolnik nie chce zapłacić brakującej kowty dopóki nie zostaną wskazane mu granice nowych działek

Następna sprawa, o której mówił geodeta Markiewicz, dotyczy scalenia w Maćkówce.

– Rolnik w ramach scaleń powiększył swoje gospodarstwo, ale nie zapłacił całej kwoty – mówi geodeta. – W ten sposób chce zapewne uzyskać wspomniane 10 tys. zł, no ale to tak nie działa.

Stanisław Duchań odpowiada:

– Tak, kupiłem działki za 50 tys. zł i 10 tys. zł zostało do zapłaty. Tylko że do dziś nie znam granic tych działek. Nikt nie pofatygował się, żeby je pokazać. Dlatego do póki nie wejdę na działki i nie zostaną mi pokazane ich granice, nie zapłacę. Nie będę płacił za coś, czego fizycznie nie ma.

 

Geoderta: jeśli rolnik nie zgodzi się z decyzją starosty o scaleniu gruntów, może odwołać się do wojewody

I wreszcie kwestia działki w Żurawiczkach.

– Pan Duchań mimo zaproszenia nie pojawił się na posiedzeniu komisji scaleniowej, choć był zawiadamiany. Szkoda, bo mógłby przedstawić swoje racje. Przez telefon nie zgadzał się na przesunięcie działki, ale komisja utrzymała zmiany w projekcie scalenia, których domagali się inni jego uczestnicy. W wyniku scaleń gruntów przesunięcia działek są częste i wynikają z tego, że rozdrobnione działki są scalane w większe kompleksy. Być może pan Duchań czuje się pokrzywdzony i to jest jego odpowiedź.

Geodeta informuje (stan na 20 lipca), że jeszcze nie zapoznał się z pismem, jakie skierował do starostwa prawnik reprezentujący rolnika.

– Po tym, jak zapadnie decyzja starosty dotycząca zatwierdzenia tego scalenia, rolnikowi będzie przysługiwać ewentualne odwołanie do wojewody podkarpackiego – wyjaśnia mój rozmówca.

Co dalej z tą sprawą? Rolnik planuje zaskarżenie ewentualnej decyzji o scaleniu do wojewody podkarpackiego, a następnie, w razie konieczności, do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Krzysztof Janisławski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 17:36