StoryEditorWiadomości rolnicze

Laskownica naprawdę Wielka

12.06.2014., 12:06h
Powrót do tradycji to nie tylko reaktywowanie obrzędów związanych z różnymi świętami. To także ciężka praca, która nieustannie przeobraża wieś i lokalną społeczność. Bycie na bieżąco ze współczesnością – oto wieloletnia tradycja Laskownicy Wielkiej. A wszystko to za sprawą grupy aktywnych mieszkańców, bez których machina zmian działałaby dużo wolniej.

Tak, dzieje się dużo – odpowiedziała na rozpoczynające naszą rozmowę pytanie Anna Krawczyk, gospodyni z Laskownicy Wielkiej, o której opowiedziała nam jedna z czytelniczek. Od rozpierającej ją energii wieś drży w posadach, ale to pozytywne drgania – nic się nie wali, a wręcz przeciwnie – co dzień pojawia się coś nowego. 

Ósme to za mało

Zaczęło się od tego, że w ubiegłym roku burmistrz Gołańczy zorganizował konkurs „Moja aktywna wieś”. Laskownica Wielka stanęła w szranki z kilkunastoma innymi wsiami, ale okazało się, że zajęła ósme miejsce. Tymczasem w wiosce działo się już sporo. Ósme miejsce nie licowało w odczuciu mieszkańców nie tylko z obecną sytuacją, ale i wieloletnią tradycją Laskownicy. Bo wieś była kulturalnym tyglem, z małą przerwą, od dziesięcioleci. 

– Działo się już za naszych dziadków. Mój dziadek woził młodzież na przedstawienia do Warszawy, ale i w Laskownicy działał teatr. Był zespół muzyczny, wystawiało się u nas Fredrę – grali wtedy m.in. moi rodzice – opowiada Anna Krawczyk.

Po wojnie rytm kulturalnemu życiu wsi nadawała rodzina Patro, która wydała m.in. panią Gustawę, znaną lokalną regionalistkę. Dziś nad pulsem Laskownicy czuwa pani Anna z koleżankami. Przez kilka lat był zastój, nic się nie działo. 

– Ale nie jest łatwo, bo wieś nie ma niczego! Nie ma straży, nie ma sklepu, nie ma szkoły, nie ma kościoła. Nawet autobus jeździ raz dziennie! – opisują rzeczywistość rozmówczynie. 

Dzień za Dniem

 To nic. Dziś robią dożynki, Dzień Dziecka, Truskawki albo Piwa. Pieką, gotują, dbają o ciało na warsztatach z kosmetyczką. Ktoś coś potrafi, pokaże reszcie – tak działają. Pani Anna załatwia sponsorów. 

– Jest bardzo dobra w ich pozyskiwaniu – chwali koleżankę Barbara Sielecka.

Jak to robi? Po prostu mówi, czym sie zajmuje, a potem zwyczajnie prosi o pomoc. I tyle. 

– Dzwonię i mówię, że nie mamy pieniędzy, a chcemy coś zrobić. Że są ludzie, którzy mają pasje, że robią wiele rzeczy, nie innych niż ci w mieście. Bo wieś dziś w ogóle nie odbiega od miasta – mówi Anna Krawczyk.

Pieniądze popłynęły z lokalnej stacji paliw i silosów zbożowych. Bo oprócz Dnia Kobiet czy andrzejek na wsi organizuje się także wystawy psów. I to rasowych, bo mieszkają tam bernardyny, wyżły, labradory, yorki.

Ostatnim osiągnięciem było namówienie do współpracy Kompanii Piwowarskiej S.A., producenta piwa Lech. Na święto piwa kurier dostarczył kilkaset puszek, a cukiernia z Gołańczy dowiozła pączki. Kompanii tak spodobała się oprawa święta, że zaproponowała Laskownicy miejsce na firmowym blogu. W sportowym turnieju wsi sołectwo zajęło ostatnio trzecie miejsce, ale sukcesem wartym podium jest też fakt, że uczestniczy w nim młodzież z całej wsi. Piłką bawią się zresztą nie tylko młodzi. Na treningi, zostawiwszy na chwilę pole i trzodę, przychodzi regularnie dorosła część męskiej połowy Laskownicy. 

Czują, że z tym, co robią, bez wątpienia zasługują na pierwsze miejsca. Chyba znają powód, dla którego znaleźli się na ósmym w ostatniej rozgrywce między wsiami. Wychodzi na to, że trzeba umieć się chwalić, a przynajmniej się tego nie bać.

Nie czują się inni

Mają wiele pomysłów i je sukcesywnie realizują. Zabawa sylwestrowa, podkoziołek, a potem wizyta na „Gardenii” w Poznaniu. Topienie marzanny, dekorowanie jaj ze styropianu, majówka. Właściwie nie ma dnia w roku, w którym nie działoby się coś istotnego dla wsi i jej mieszkańców. 

– Obchodzimy niemal każde święto. Od grillowania do świata sprzątania – nie przestają wymieniać nasze rozmówczynie. Panie pracują w gospodarstwach, ich mężowie – też. I twierdzą, że nie ma problemu ze znalezieniem czasu między obowiązkami gospodarskimi na pobycie z innymi, zabawę czy edukację.

– My jeździmy na wakacje! Tak, rolnicy robią sobie urlop i wyjeżdżają – np. nad morze do Mielna. Teraz jest propozycja, żeby bardziej grupowo gdzieś do Hiszpanii może – mówi pani Marzena.

Zadają kłam wielu stereotypom dotyczącym życia na prowincji. I może to jest jednym z największych ich osiągnięć. Ja przyznaję za to przynajmniej pięć punktów.

Karolina Kasperek

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
14. grudzień 2024 06:58