StoryEditorBydło mięsne

Zbudowanie dobrego stada wymaga czasu

02.11.2018., 14:11h
– 18 lat temu pojechałem do Francji. Tam zobaczyłem bydło rasy limousine i zakochałem się w nim – wspomina Daniel Józefowicz.  – Minęło kilka lat i w 2005 roku do gospodarstwa w Saminie zakupiłem z Francji 10 jałówek. I tak zaczęła się nasza mięsna przygoda. Marzenia się spełniają – dodaje pan Daniel.
Praca nad stadem wymaga przede wszystkim czasu. Porównując z bydłem mlecznym pracy jest mniej, ale na jej efekty i zysk musimy czekać dużo dłużej. Nasze cudeńka z Francji w momencie zakupu miały rok, czyli musieliśmy czekać jeszcze 2 lata, by dały cielęta. Karmiliśmy je, dbaliśmy o nie, podziwialiśmy i tyle – wylicza hodowca.

Z tych 10 francuskich sztuk zacieliło się 9 krów, w konsekwencji stado powiększyło się o 4 jałóweczki i 4 byczki i wtedy tak naprawdę wszystko się zaczęło. W 2011 roku wybudowano nową, przestronną oborę i systematycznie powiększane było stado. Obecnie w gospodarstwie jest 45 mamek rasy limousine. W sumie przebywa w nim około 200 sztuk bydła, łącznie mlecznego i mięsnego.

Buhaj Marian bezcenny

Gospodarstwo w Saminie ma szczęście do buhajów. Od początku hodowli było ich kilka i sprawdzały się doskonale. W tej chwili jest buhaj Marian, który ma niesamowitą skuteczność krycia, jest dużo większy niż wcześniejsze, budzi respekt, ale jest bardzo spokojny. Marian ma u nas dożywocie – dodaje pan Daniel. Dobre wyniki hodowlane, dobry materiał genetyczny i skuteczny buhaj to podstawa. Gospodarstwo sprzedało już 9 buhajów do dalszej reprodukcji. Hodowca intensywnie pracuje nad synchronizacją rozrodu, tak by krowy cieliły się w jednym okresie od marca do maja.

Zimowe wycielenia są o tyle ryzykowne, że jedno cielę urodzi się i nic mu nie jest, a inne muśnie wiaterek i zaczynają się problemy oddechowe, przeziębienia, biegunki i inne przykre konsekwencje. Obecnie wszystkie jałówki kierowane są do rozrodu, w celu zwiększania stada – podkreśla gospodarz. – Jest plan, by powiększyć oborę poprzez dostawienie z jednej strony dachu, czy czegoś w rodzaju wiaty i tam będą przebywały jałowice. Z drugiej strony będą kojce porodowe – wyjaśnia rozmówca.


Fot. Monika Kopaczel-Radziulewicz
  • Obecnie w  gospodarstwie przebywa 45 mamek rasy limousine takich, które już mają cielęta i 12 w haremie, poza tym jałóweczki

W ubiegłym roku dużo pracy w gospodarstwie, niesprzyjająca pogoda, nerwowe prace polowe sprawiły, że nie wykonano jednego szczepienia. Efekt? W tym roku stado straciło 14 cieląt.

Wbrew pozorom i temu co niektórzy myślą i mówią o bydle mięsnym, nie jest to prosta hodowla. Gdy padnie cielę to matka rok czasu stoi i żywi się za darmo i nic nam w zamian nie daje. Przy bydle mlecznym jak pada cielę, to mamy jeszcze 8–9 tys. mleka – podsumowuje gospodarz.

Żywienie we własnym zakresie

W żywieniu bydła wykorzystywane są w 90 proc. produkty pochodzące z gospodarstwa. Przy areale prawie 300 ha, jest możliwość zaplanowania takiej struktury zasiewów, by niczego nie zabrakło naszym zwierzętom – przekonuje Daniel Józefowicz. – Siejemy między innymi 18 ha kukurydzy, 30 ha mieszanek traw, 45 ha rzepaku, poza tym pszenicę, jęczmień, czasem pszenżyto lub żyto, wszystko zależy od pogody. A dokupujemy np. soję i oczywiście dodatki mineralno-witaminowe. Od kilku lat w gospodarstwie zakisza się w rękawach gniecione ziarno zbóż. Państwo Józefowiczowie chwalą sobie tę metodę, podkreślają, że nic się z zakiszonym zbożem nie dzieje.

Certyfikat QMP

Od 2 lat gospodarstwo państwa Józefowiczów posiada certyfikat sprzedaży wołowiny QMP. Każdy kto pracuje w systemie QMP musi przestrzegać ściśle określonych reguł i dostarczać wołowinę najwyższej jakości z najlepszych ras bydła. W certyfikowanym gospodarstwie szczegółowo sprawdzana jest dbałość o dobrostan zwierząt, skład i pochodzenie pasz. Sprzedaż w systemie QMP jest najbardziej opłacalna w dużych gospodarstwach, gdzie sprzedaje się bydło co miesiąc lub co 2 miesiące.

Myślę, że sprzedaż mięsa z certyfikatem QMP jest dobrym kierunkiem, ale w przypadku naszego gospodarstwa, częstsze sprzedaże to jeszcze kwestia czasu i systematycznego powiększania stada. Celem naszej hodowli jest doskonalenie genetyczne stada z zachowaniem czystości rasy, a to wszystko wymaga czasu, dlatego aktualnie sprzedaję bydło 3 razy w roku – wyjaśnia hodowca.

Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
(Fot. głowne Pixabay)
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 13:25