StoryEditorwiadomości z branży

Jak zorganizować pomoc suszową, by uniknąć kryzysu w rolnictwie?

30.04.2020., 13:04h
W ubiegłym roku z tytułu suszy rolnicy ponieśli straty w wysokości ponad 2 mld zł. Znikoma część z nich była objęta ubezpieczeniem od tego ryzyka, zdecydowana większość tj. 355 tys. rolników składało wnioski o pomoc od państwa. Niestety, wielu z nich cały czas na tę pomoc oczekuje, a do drzwi puka kolejna klęska...

Unijna kasa jest pusta

Wielkość odszkodowań z tytułu suszy przerosła ubiegłoroczny budżet przewidziany na rolnictwo, oczekiwano na nowy, żeby wznowić wypłatę zaległości, w nim też więc powstanie dziura.

W sytuacji, gdy z powodu suszy szkody w całej produkcji w gospodarstwie są mniejsze niż 30%, pomoc jest wypłacana w ramach de minimis. Z tym też był i jest problem, ponieważ po pierwsze, większym gospodarstwom limit ten szybko się wyczerpuje, a po drugie, w przypadku masowej pomocy, szybko kończy się też limit tej pomocy przewidziany dla Polski. Obecnie jest już on wykorzystany w ponad 85%, a oprócz wypłaty zaległej pomocy suszowej, trwa wypłata dopłat do materiału siewnego, uruchamiane są też kredyty preferencyjne i inne ulgi. Aż strach pomyśleć, co będzie w tym roku. Zanosi się na to, że susza zniszczy większy areał upraw niż przed rokiem, poza tym wielu rolników, zwłaszcza producentów bydła mięsnego i mleka, już teraz odczuwa skutki kryzysu wywołanego przez koronawirus. Jeśli nawet Unia zwiększy limity pomocy de minimis, to trzeba pamiętać, iż wszelka pomoc zaliczana do niej, nie pochodzi z budżetu unijnego,  a z krajowego.

Czy w tym roku znajdą się pieniądze na wypłatę pomocy dla rolników, którzy ponieśli straty spowodowane suszą, skoro z tym był duży problem w 2019 roku. Zaległości za 2019 rok mają być wkrótce uregulowane. Od chwili uruchomienia pomocy suszowej w 2019 r. do 21 kwietnia br. Agencja w oparciu o wytyczne MRiRW, wypłaciła ponad 963 mln zł. Do rozpatrzenia pozostało ponad 60% wniosków. Ale tegoroczna susza może mieć o wiele większy wymiar niż ta z ubiegłego roku. Unijny komisarz ds. rolnictwa daje jasno do zrozumienia, że unijna kasa świeci pustkami, a kraje członkowskie muszą się ratować same. Sugeruje, żeby przesuwać pieniądze niewykorzystane w PROW na łagodzenie skutków epidemii, o tegorocznej suszy jednak na razie w Brukseli się nie mówi. Unia dała możliwość krajom członkowskim włączenie mechanizmów zarządzania ryzkiem w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich, ale umieszczenia tutaj ubezpieczenia upraw nie jest wcale takie proste, stąd ani Polska, ani wiele innych krajów z tego nie korzysta.

Ubezpieczenia nie są gwarantem bezpieczeństwa

Rolnikom pozostają więc ubezpieczenia albo pomoc państwa. Z ubezpieczeniem upraw od suszy jest jednak bardzo duży problem i to nie tylko w Polsce, ale np. w bogatych Niemczech, choć takie kraje, jak np. Hiszpania i Austria sobie z tym poradziły. W Polsce od 2006 r. funkcjonują dotowane ubezpieczenia upraw. Przez wiele lat wykupienie polisy od suszy było niemożliwe, bo były one albo za drogie, albo po prostu nieoferowane.

Resort rolnictwa zmienił w 2018 r. przepisy dotyczące ubezpieczenia upraw, tak aby rolnicy mogli ubezpieczać się od suszy, korzystając z dotacji. Zastosowano rozwiązanie dotyczące sposobu wypłaty odszkodowania w przypadku ryzyka suszy, polegające na umniejszeniu odszkodowania o 20%, 25% albo 30% sumy ubezpieczenia (zasada działania tzw. franszyzy redukcyjnej). Daje ono możliwość obniżenia składki ubezpieczeniowej w przypadku oferowania umów ubezpieczenia zawierających w swoim zakresie ryzyko suszy, tak, aby można było zastosować dopłatę. Ta zmiana nie rozwiązała jednak problemu z oceną wystąpienia tego ryzyka, jaki pojawia się podczas likwidacji szkody ani sytuacji, w której susza jest klęską masową. Po za tym, jeśli straty z tytułu suszy wystąpią u rolnika na poziomie zbliżonym do franszyzy lub trochę powyżej, wtedy rolnik wykupuje polisę, a odszkodowanie jest symboliczne bądź żadne. Trzeba też mieć na uwadze, że odpowiedzialność za to ryzyko występuje dopiero wtedy, gdy ubytek w plonie wyniesie 25%. Jedyna korzyść w takiej sytuacji to taka, że spełni obowiązek ubezpieczenia. Firmy boją się kosztów wypłaty odszkodowań z tytułu suszy, stąd na 7 firm ubezpieczeniowych, które przystąpiły do ubezpieczeń dotowanych, polisę od suszy w tym roku oferowały jedynie 3 i to w ramach pakietów z innymi ryzykami bądź jedynie dla upraw objętych ochroną na jesień. Sprzedaż polis zawierających ryzyko suszy zakończono bardzo szybko, co jak tłumaczą ubezpieczyciele, było uwarunkowane sytuacją hydrologiczną a oni nie ubezpieczają od zdarzeń, które już wystąpiły. W praktyce więc jeśli już jakimś rolnikom udało się wykupić polisy na suszę, to objęły one głównie uprawy ozime.

Warto spojrzeć na rozwiązania niemieckie albo hiszpańskie

Niemcy nie dotują ubezpieczeń upraw, ale w razie klęski rolnicy mogą liczyć na pomoc od państwa. Składki i koszty uzyskania ochrony ubezpieczeniowej od suszy są tam tak wysokie, że rzadko który rolnik może sobie pozwolić na wykup takiej polisy. Od suszy w ubiegłym roku ubezpieczonych było mniej niż 0,2% powierzchni upraw. W tym jednak roku rolnicy w Bawarii mogli wykupić polisę od suszy do 1 kwietnia, za którą zapłacili jedynie 0,03% sumy ubezpieczenia (były one tańsze o ok. 15% niż wcześniej). 

Z kolei rolnikom w Hiszpanii podobnie, jak w Polsce, do ubezpieczenia upraw państwo dopłaca do 65%, a susza jest oferowana w ubezpieczeniu pakietowym. Mechanizm wypłaty odszkodowania opiera się tutaj na plonie referencyjnym. Ubezpieczyciel umawia się z rolnikiem na odpowiedzialność, np. za 50, 60 i 70% plonu. Rolnik otrzymuje różnicę pomiędzy plonem referencyjnym a rzeczywistym. Do wprowadzenia jednak takiego rozwiązania potrzeba szczegółowych danych dotyczących plonowania.

Ministerstwo powinno obrać jedną drogę pomocy z tytułu suszy

Nasi Czytelnicy często wskazują, iż resort rolnictwa powinien się określić i zdecydować na jeden kierunek wsparcia z tytułu suszy: albo powszechne ubezpieczenie, w którym rolnikom zaoferuje się kompleksowy, niedrogi produkt ubezpieczeniowy, albo prosty mechanizm wsparcia. Po co stosować oba mechanizmy, do których państwo dopłaca, skoro żaden z nich nie rozwiązuje  problemu.

Przeciwdziałanie skutkom suszy to obowiązek Wód Polskich. Na lokalne działania na terenach rolnych ze szczególnym uwzględnieniem regionów najbardziej zagrożonych suszą, w tym suszą rolniczą, otrzymały 157 mln zł, z czego 60 mln zł ma być zagospodarowane w postaci inwestycji już w tym roku. Jest gotowa specustwa w tej sprawie, ale to jedynie kropla w morzu potrzeb. Rolnicy z niecierpliwością czekają na rozwiązania z zakresu małej i dużej retencji!

Wsparcie na inwestycje w nawadnianie (100 tys. zł), jakie oferowane jest im w ramach PROW, nie rozwiąże problemu. Tym bardziej, że jest ono obwarowane tak skomplikowanymi wymogami, że przesunięcie tegorocznego naboru do 21 lipca bez zmiany przepisów zapewne nie wpłynie na zwiększenie ilości
wniosków.

Magdalena Szymańska
Zdjęcia: Pixabay


Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
26. kwiecień 2024 23:03