mazowieckie
Na początek zapytaliśmy hodowców, czy nie żałują decyzji o rezygnacji z pracy zawodowej i zajęciu się produkcją mleka.
– Zaletą pracy w gospodarstwie jest to, że pracujemy u siebie, na własny rachunek, ale nasze nastawienie zależy często od tego, jaka jest sytuacja na rynku mleka. Najbardziej brakuje nam urlopu, ale generalnie przyzwyczailiśmy się już do specyfiki pracy w gospodarstwie – mówią zgodnie Iwona i Sylwester Salwowie.
Pan Sylwester w wieku 17 lat przejął po rodzicach gospodarstwo, w którym utrzymywane były konie i trzoda chlewna.
– W 2010 roku stopniowo zająłem się produkcją mleka startując dosłownie od zera. Miałem wówczas jeden ciągnik i stary osprzęt. Powiększane stale stado przez pierwsze lata utrzymywałem w starym budynku inwentarskim, który z czasem zrobił się za mały i 2014 roku wybudowaliśmy nową oborę uwięziową. Gdy już w oborze zapełniły się wszystkie 40 stanowiska, zamontowaliśmy w niej dojarkę przewodową na 5 aparatów udojowych – mówi Sylwester Salwa.
Stanowiska ścielone są słomą, a obornik usuwany jest za pomocą zgarniacza konstrukcji pana Sylwestra zamontowanego na ciągniku Urs...