StoryEditorWiadomości rolnicze

Nowości John Deere‘a: ciągnik serii 5R i prasa zwijająca F441M

25.05.2017., 13:05h
Ciągnik John Deere serii 5R oraz prasa zwijająca F441M to główni bohaterowie Otwartych Drzwi w Wanicki Agro, które odbyły się 9 maja w Kazimierzówce pod Lublinem.

Tegoroczna nieprzewidywalna wiosna nie była łaskawa także dla organizatorów imprezy w Kazimierzówce. Byli oni jednak przygotowani. Pokazy sprzętu i poczęstunek odbyły się w obszernej hali, która pomieściła licznie przybyłych gości.

Nie tylko John Deere

Firma Wanicki Agro kojarzona jest jako przedstawiciel firmy John Deere.

– Rzeczywiście, w 2014 roku zaczynaliśmy od tej marki. Ale stopniowo wachlarz producentów i produktów się zwiększa – mówi Robert Kyć, regionalny kierownik sprzedaży Wanicki Agro. – Dzisiaj sprzedajemy nie tylko John Deere’a, ale i maszyny uprawowe Pöttinger. Mamy m.in. ładowarki teleskopowe Caterplillar, przyczepy Metal-Fachu ale też i te wyprodukowane przez Zasław i Metaltech. Jesteśmy także dilerem rozrzutników, beczek i przyczepy marki Pichon. Jeśli chodzi o opryskiwacze, jesteśmy dilerem słoweńskiej Agromehaniki. W ofercie są też produkty Maschio Gaspardo.

Z ośmioma półbiegami

W Kazimierzówce można było dokładnie zapoznać się z nowym ciągnikiem John Deere 5125R z 4,5-litrowym silnikiem o mocy 125 KM. Jest to traktor, który łączy w sobie rozwiązania maszyn kompaktowych i dużych. Ma budowę kompaktową, ale jednocześnie pełnoramową. Przód z tyłem łączy żeliwna rama, która daje solidne podparcie, nie ograniczając kąta skrętu.

– Ciągnik ma o 8 procent lepszy skręt niż najbardziej zbliżona maszyna konkurencji – zapewniał Roman Bańka, specjalista sprzedaży w firmie Wanicki Agro. – Przednia oś jest na zawieszeniu wielowahaczowym, dzięki czemu koła, niezależnie od nierówności podłoża, zapewniają dobre przeniesienie napędu. W trakcie pracy można też regulować wysokość zawieszenia przedniej osi.

Kupujący ma do wyboru trzy przekładnie. Najbogatsza Command8, ma 4 biegi i na każdym po 8 półbiegów zmienianych pod obciążeniem. Można zaprogramować maksymalną prędkość, obroty i zakresy. W przekładni Command8 jest też dostępna funkcja EcoShift, pozwalająca poruszać się z maksymalną prędkością z obniżonymi obrotami silnika. Przekładnia ma funkcję automatycznego wysprzęglania po naciśnięciu pedału hamulca. Rewers znajduje się przy kierownicy. Do wyboru są też trzy rodzaje sterowania ładowaczem czołowym. Mechaniczny dżojstik, zintegrowany z fotelem, elektryczny zintegrowany ze standardowym podłokietnikiem i dotychczas niedostępny w tej klasie, całkowicie zintegrowany podłokietnik Command Arm, gdzie wszystko jest sterowane z podłokietnika. Każdym z nich można sterować biegami ciągnika. Standardowym wyposażeniem każdego jest też przycisk do zmiany kierunku jazdy. Pierwsze zadanie kierunku jazdy odbywa się przez rewers przy kierownicy, każde kolejne za pomocą przycisku na dżojstiku.

Multizłącze jest odpinane i zapinane za pomocą jednej dźwigni. Łączy wszystkie złącza hydrauliczne i elektryczne ładowacza z ciągnikiem 

– Ciągnik może współpracować z ładowaczem czołowym John Deere 543R – kontynuował Roman Bańka. Producent zapewnia, że można też używać nieco większego modelu ładowacza – 603R. Ciągnik można zamówić z pełnym wyposażeniem niezbędnym do współpracy z ładowaczem, tj. ze złączem hydraulicznym, dżojstikiem i wspornikami pod ładowacz.

– Elementem, który poprawia pracę z ładowaczem jest układ hydrauliczny z wydatkiem nawet 117 l/min. Zasila go pompa wielotłoczkowa, która w zależności od zapotrzebowania zmienia wydatek. A w momencie, gdy układ nie jest obciążony, pozwala na zmniejszenie zużycia paliwa. Poza tym nie trzeba ładowacza wkręcać na obroty, żeby szybko pracował – mówił przedstawiciel dilera. – W standardzie ładowacz wyposażony jest w system „click and go” pozwalający na odpięcie i przypięcie go w krótkim czasie. Przy stabilnym podłożu nie trwa to dłużej niż dwie minuty i wymaga tylko jednego wyjścia z kabiny. Jest też możliwe zdalne, bez wychodzenia z kabiny, odpięcie łyżki poprzez akumulator hydrauliczno-gazowy.

Nowa prasa

W Kazimierzówce zaprezentowano też nową prasę stałokomorowa John Deere F441M zaprojektowaną głównie z myślą o małych i średnich gospodarstwach.

– Inżynierowie skupili się na usprawnieniu wydajnego układu podawania, zwiększeniu ciężaru beli, które to uzyskali dzięki poszerzeniu komory prasowania oraz na zwiększeniu trwałości, dzięki zastosowaniu przewymiarowanych części – mówił Paweł Mochniej, przedstawiciel handlowy John Deere.

Podkreślił on, że wymiana rolki z siatką zajmuje w tym modelu tylko minutę. Zwrócił uwagę na wysokowydajny zespół podający.

– Zmodyfikowano też rolkę kopiującą, która poprawia rozłożenie masy z obu stron podbieracza (o szerokości 2 lub 2,2 m). W podbieraczu wzmocniony jest łańcuch napędowy, jego wytrzymałość na rozciąganie została zwiększona o ok. 30 proc. W prasie zastosowano opuszczaną podłogę, która ułatwia usuwanie zatorów. Komora prasowania ma unowocześnioną konstrukcję, aby uzyskać jak największą wydajność w bardzo trudnych warunkach. Jej otwarcie i zamknięcie przy pełnym przepływie układu hydraulicznego zajmuje 5 sekund – wyliczał  Paweł Mochniej.

Powiedział też, że w prasie zastosowano 12-żebrowe walce grubsze o 25 proc. i wykonane ze stali wzmocnionej o 20 proc. Główne walce i rotor są napędzane pięcioma łańcuchami. Z kolei dzięki podnoszonym wysoko bocznym osłonom, operator ma lepszy dostęp do łańcuchów, elementów ruchomych oraz punktów smarowania.

Bez zarzutu

Po części oficjalnej przyszedł czas na indywidualne zapoznawanie się ze sprzętem oraz na poczęstunek przygotowany przez organizatorów. My wykorzystaliśmy go na rozmowę z Przemysławem Wójcikiem, rolnikiem z Krężnicy Jarej (pow. lubelski), który gospodaruje na ponad 80 ha, specjalizującym się w produkcji roślinnej. Uprawia rzepak, buraki cukrowe, pszenicę i pszenżyto. Do tego ma 6-hektarowy sad. Jest Czytelnikiem „Tygodnika Poradnika Rolniczego” i użytkownikiem dwóch ciągników John Deere.

– Kupiliśmy je praktycznie w ciągu kilku miesięcy – mówi rolnik. – Zaczęło się od tego, że mieliśmy w gospodarstwie na testach 6115M. Sprawdził się doskonale, więc go zamówiliśmy. Potem nadarzyło się okazja, żeby skorzystać z finansowania z modernizacji i kupiliśmy 6110 M z trochę lepszym wyposażeniem.

Przemysław Wójcik mówi, że po dwóch latach doświadczeń z użytkowaniem tych ciągników z różnymi maszynami jest bardzo zadowolony.

Prasa F441M została zaprojektowana z myślą o małych i średnich gospodarstwach

– Wcześniej mieliśmy ciągniki różnych marek, m.in. Zetory. Postawiliśmy na John Deere’a i to był dobry wybór. Oba ciągniki pracują po ponad 500 godzin rocznie. Ich mocne strony to spalanie, funkcjonalność i solidne wykonanie. Duży ciągnik służy do orki i głęboszowania, ciągnie też przyczepy skorupowe. Pomagamy też z nim w gospodarstwie szwagrów przy burakach. Radzi sobie bez problemu w trudnych warunkach terenowych z dużymi przyczepami. Mniejszy używamy do siewu i oprysków. W pełni obciążony radzi sobie bez zarzutu, także pod względem zwrotności. Jeśli chodzi o serwis i przeglądy – też nie ma się do czego przyczepić. Czy z perspektywy dwóch lat użytkowania coś bym zmienił? – Na pewno niektóre rzeczy dotyczące konfiguracji. Np. w przypadku mniejszego ciągnika wybrałbym tzw. miękką oś – podkreśla rolnik. 

Krzysztof Janisławski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
27. kwiecień 2024 18:20