Prawo łowieckie do gruntownej zmianyJustyna Czupryniak-Paluszkiewicz/Canva, Smentoch
StoryEditorPrawo łowieckie

Rolnicy bez praw na własnej ziemi? „Myśliwi decydują, a rolnik ponosi straty”

04.09.2025., 16:30h

Rolnicy z Pomorza mają zastrzeżenia do działania systemu łowieckiego w Polsce. Ich zdaniem system jest przestarzały i wymaga konkretnej nowelizacji na wzór np. ustaw obowiązujących we Francji i w Danii. – Polski model łowiecki zatrzymał się w czasie – czytamy we wniosku skierowanym do posłanki Agnieszki Buczyńskiej przez prezesa Stowarzyszenia Rolnik Jana Smentocha.

Polskie prawo łowieckie jest z PRL-u

Na biurko poseł Agnieszki Buczyńskiej trafiło pismo autorstwa prezesa Stowarzyszenia Rolnik Jana Smentocha w sprawie konieczności przeprowadzenia reformy modelu łowieckiego w Polsce.

Zdaniem rolnika, polski model łowiecki jest przestarzały, ponieważ pochodzi z czasów PRL i ogranicza prawa właścicieli ziemi. Jak wyjaśnia Smentoch, obwody łowieckie, czyli tereny, na których wolno polować, są wyznaczane przez państwo, a właściciele gruntów nie mają wpływu na to, czy ich ziemia wchodzi w taki obwód. Dzięki temu koła łowieckie mają prawo polować na cudzych gruntach, a rolnik nie ma z tego żadnych korzyści, za to ponosi straty w uprawach.

– Można odnieść wrażenie, że polski model łowiecki, co potwierdza doktryna i orzecznictwo, zatrzymał się w czasie, z którego się wywodzi – czytamy w piśmie.

Rolnik nie może w pełni decydować o swojej ziemi?

Jak wynika z pisma Smentocha, obecny model łowiecki ogranicza prawo własności rolnika, ponieważ nie może on w pełni decydować o swoim gruncie, a ponadto musi przechodzić przez skomplikowane procedury, by otrzymać odszkodowanie za szkody wyrządzone przez dziką zwierzynę. Smentoch wskazuje również, że rolnicy nie otrzymują również czynszów z dzierżaw łowieckich, bo te trafiają do gmin i Lasów Państwowych.

– Korzystanie z nieruchomości jest istotnie ograniczone na rzecz kół łowieckich, które mogą swobodnie polować na gruntach w ramach dzierżawionego obwodu łowieckiego. Z kolei pobieranie pożytków na uprawach dotkniętych szkodami łowieckimi, procedura szacowania szkód i uzyskanie odszkodowania za szkody rzeczywiste bez utraconych korzyści oraz brak dochodu z tytułu dzierżawy łowieckiej są przykładami ograniczenia prawa własności. Rozporządzenie przedmiotem własności również zostaje istotnie ograniczone, gdyż objęcie nieruchomości obwodem łowieckim jest trwałe i wydzierżawienie prawa polowania na cudzych gruntach wywiera skutek na kolejnych posiadaczy nieruchomości – twierdzi Smentoch w piśmie.

Zobacz też: Szkody łowieckie: "Rolnik powinien skupić się na produkcji żywności, a nie na bieganiu od urzędu do urzędu"

Polski model łowiecki do kapitalnej zmiany

Zdaniem Smentocha, nie ma innego wyjścia od wprowadzenia gruntownych zmian w polskim modelu łowieckim. Jak wskazuje, należałoby na wzór Francji i Danii powiązać prawo do polowania z własnością ziemi. Wówczas właściciel gruntu miałby decydujący głos, czy pozwolić myśliwym na polowania, a jeśliby się na to zgodził, mógłby na tym zarabiać. Dzięki temu doszłoby do przywrócenia przedwojennego modelu prawa do polowania, które należało do właściciela gruntu.

– Postulatem de lege ferenda jest to, że polski model łowiecki należy zmienić gruntownie, wzorując się na zasadach przedwojennych i obecnie funkcjonujących we Francji i Danii. Model łowiecki należałoby oprzeć na fundamentalnej zasadzie prawa polowania w powiązaniu z własnością gruntu i zwierzyną niczyją – twierdzi Smentoch.

Jak wygląda obecna procedura szacowania szkód łowieckich i wypłaty odszkodowań?

Jak przedstawia w piśmie Smentoch, obecnie obowiązująca procedura szacowania szkód polega na tym, że na miejsce szacowania, czyli np. pole zniszczone przez dziki czy jelenie, jedzie zespół szacujący szkody składający się z:

  • przedstawiciela Ośrodka Doradztwa Rolniczego (ODR),
  • przedstawiciela koła łowieckiego,
  • rolnika (poszkodowanego właściciela ziemi).

Zdaniem Smentocha, problem leży w tym, że przedstawiciel ODR nie zawsze uczestniczy w szacowaniu szkód z uwagi na niskie wynagrodzenie, które otrzymuje za wykonanie tego typu prac. W związku z tym sporządzenie protokołu szkody przypada w udziale myśliwego, który, jak twierdzi Smentoch, koło łowieckie jest zainteresowane wynikiem sprawy, co prowadzi do wniosku, że rolnik znajduje się na straconej pozycji.

– Protokół szacowania szkody, według naszego Stowarzyszenia, powinien sporządzać przedstawiciel ODR zamiast przedstawiciela koła łowieckiego. Koło łowieckie nie powinno sporządzać protokołu szacowania szkód, gdyż jest zainteresowane wynikiem sprawy – wyjaśnia w piśmie Smentoch.

Szkody łowieckie - z jakimi problemami mierzą się rolnicy?

Jak wskazuje Smentoch, rolnicy, którzy nie zgadzają się z oszacowaną przez koło łowieckie wartością szkody, mogą odwołać się do nadleśniczego, ale nie zawsze im się to opłaca, ponieważ jak twierdzi rolnik, nawet jeśli nadleśniczy nakaże wypłatę odszkodowania, koła łowieckie nie zawsze wypłacają pieniądze w wyznaczonym terminie, a sprawy kończą się w sądzie zamiast u komornika.

– Art. 46 e ust. 3 wypłata odszkodowania następuje ze środków dzierżawcy albo zarządcy obwodu łowieckiego, nie później niż w terminie 30 dni od dnia doręczenia decyzji. Dalej przepis milczy co w sytuacji, gdy koło nie zapłaci kwoty ustalonej przez nadleśniczego? Dlaczego ustawodawca nie przewidział trybu egzekucji z decyzji? Dlaczego rolnicy, zamiast iść po swoje pieniądze wprost do komornika muszą wszczynać postępowanie sądowe, by uzyskać nakaz zapłaty/wyrok? – argumentuje Smentoch.

Jakie rozwiązania proponuje rolnik?

Zdaniem Smentocha, rozwiązaniem zaistniałej sytuacji mogłoby być zobligowanie pracowników ODR do uczestnictwa w szacowaniu szkód i sporządzania protokołu zamiast myśliwych, a także wprowadzenia możliwości bezpośredniej egzekucji odszkodowań po to, by rolnik nie musiał chodzić po sądach.

Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. listu Stowarzyszenia Rolnik do posłanki Buczyńskiej

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. grudzień 2025 05:05