Rejestr oprysków odroczony
Dobre wiadomości dla rolników. Jest szansa, że 2026 roku nie będą musieli prowadzić elektronicznej dokumentacji wszystkich oprysków. Posłowie podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa zgodzili się przesunąć termin o rok do 1 stycznia 2027 r. Mniejsze gospodarstwa do 20 hektarów zyskają czas do 2028 roku.
Kołodziejczak: to nie jest coś normalnego”
Oczywiście przesunięcie terminu ucieszyło rolników, jednak sam pomysł rejestru oceniają negatywnie. Michał Kołodziejczak (KO) nie miał wątpliwości, że zamieszczenie wszystkich oprysków w systemie zajmie mnóstwo czasu.
– Jeżeli na tej sali jest jakiś rolnik, ktoś, kto aktywnie prowadzi gospodarstwo, to wie, na czym będzie polegał największy problem. Nie jest tajemnicą, że mając chociażby 100 hektarów, masz 200 albo 250 działek. I wkliknięcie tego wszystkiego w aplikację, nawet będąc osobą młodą, to nie jest coś normalnego - podkreślił i ocenił, że problem będzie dotyczył szczególnie małych i rozdrobnionych gospodarstw.
„Rolnik nie może czekać na polu, aż aplikacja zadziała”
Do problemów technicznych odniosła się Alicja Łepkowska-Gołaś (KO).
– Wiemy z doświadczenia, że aplikacje, którymi muszą posługiwać się rolnicy, wcale nie muszą działać na wsi. Więc co będzie, jeśli ta aplikacja nie zadziała, choćby dlatego, że po prostu się zawiesi? Rolnik nie może stać na polu i czekać z opryskiem, aż aplikacja zadziała - mówiła.
Posłanka zaproponowała konkretne zabezpieczenia.
– Mam prośbę, w imieniu rolników, aby wprowadzić nie tylko okres przejściowy, w którym będzie możliwość ewidencji papierowej, ale też, żeby rolników nie karać za złe działanie aplikacji - powiedziała.
Zasugerowała też użycie kodów QR na opakowaniach środków – tak, by można było jednym ruchem zeskanować nazwę, numer pozwolenia, dawkę i substancję.
"1,3 miliona rolników w jednym systemie? To się po prostu zawiesi"
Robert Telus (PiS) ostrzegał, że system może się nie sprawdzić przy tak dużej liczbie użytkowników.
– 1,3 miliona rolników w jednym systemie? To może się po prostu zawiesić – mówił. Zaproponował, by odroczyć obowiązek o pięć lat i objąć nim tylko gospodarstwa powyżej 10 ha. Dodał też, że mali rolnicy dobrze radzą sobie z papierowymi rejestrami – mogliby je składać w ODR-ach, a dane do systemu wprowadzałby urząd.
Każdy oprysk pod lupą
Przypomnijmy. Nowe przepisy, które rząd przyjął kilka tygodni temu zakładają, że każdy rolnik będzie musiał wpisywać wszystkie zabiegi ochrony roślin do centralnego systemu. Jeśli tego nie zrobi, musi liczyć się z karą.
Jak tłumaczył wiceminister Jacek Czerniak, aplikacja ma pobierać dane z ARiMR i automatycznie przypisywać działki.
– Dotychczas rolnicy mogli prowadzić ewidencję w formie papierowej. Teraz te dwie formy zostały zastąpione jedną – elektroniczną. System będzie zintegrowany z bazą ARiMR, dzięki czemu rolnik nie będzie musiał ręcznie wprowadzać danych działek - mówił.
Nowy system ma być dostępny publicznie, a logowanie do niego będzie wymagało potwierdzenia tożsamości. Szkolenia w zakresie korzystania i wypełniania rejestru przeprowadzą ODR-y.
Co musi znaleźć się w ewidencji środków ochrony roślin?
W rejestrze muszą znaleźć się m.in.:
- nazwa środka ochrony i jego numer zezwolenia,
- data i (w niektórych przypadkach) godzina zabiegu,
- dawka środka, powierzchnia uprawy, jej lokalizacja,
- rodzaj zastosowania (np. pole, magazyn),
- nazwa uprawy.
Rolnik będzie miał 30 dni na zgłoszenie oprysku.
