Dariusz Ciochanowski w Sejmie opowiedział swoją historięKrzysztof Zacharuk
StoryEditorŚwinie

Rolnik nie wytrzymał w Sejmie. "Wybili mi świnie, a potem kazali hodować barany do Dubaju"

13.09.2025., 10:30h

Rolnik z Podlasia nie wytrzymał. W Sejmie opowiedział o dramacie, jaki przeżył w związku z ASF w jego chlewni. – Kiedy o 7 rano wjechała policja i straż pożarna, musieliśmy z żoną zejść do piwnicy i się zamknąć, żeby nie patrzeć na wybijanie świń – wspominał. Dodał, że później rząd zamiast realnej pomocy zaproponował mu... hodowlę baranów na eksport do Dubaju.

Im częściej mówi się o konieczności odbudowy pogłowia trzody chlewnej w Polsce, tym więcej pojawia się komentarzy rolników na temat aktualnej sytuacji, która nie wygląda najlepiej. Ognisk ASF przybywa, a to wielu przypomina sytuację sprzed lat, gdy co miesiąc uśmiercano tysiące sztuk świń.

Rolnik z Podlasia o tragedii z ASF w Sejmie

O tym, co działo się w przeszłości rolnicy wolą zapomnieć, ale gdy zacznie się temat... przykre wspomnienia wracają. Tak było 10 września w Sejmie podczas obrad Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony i Rozwoju Polskiej Produkcji Rolnej, który poświęcono m.in. dyskusji na temat ASF, redukcji populacji dzików, a także odbudowy pogłowia trzody chlewnej w naszym kraju.

Dariusz Ciochanowski, rolnik ze wsi Goniądz w powiecie monieckim (woj. podlaskie) w pewnym momencie nie wytrzymał i postanowił opowiedzieć, co go spotkało przed laty.

Dziki padały stadami”. Dramatyczne słowa rolnika

Stwierdził, że lekarz weterynarii, który pojawił się w jego gospodarstwie w sierpniu 2015 r., zaczął pobierać próbki krwi w jednym pomieszczeniu, dokładnie tam, gdzie później stwierdzono ASF.

– W tym samym pomieszczeniu po dwóch dniach zaczęły padać świnie. Reszta świnek była zdrowa – biegały i krzyczały, jak to w chlewni – wspominał. – To był dla mnie i dla żony dramat, w tym czasie jak wjechała o 7 rano policja i straż pożarna, musieliśmy iść do piwnicy i się zamknąć, żeby na to nie patrzeć – dodał rolnik. 

ASF na Podlasiu: dramat rodzin i upadek stad trzody chlewnej

– Wielki szok, stres dla całej rodziny. Wiele rodzin w naszym powiecie (monieckim – przyp. red.) to przeżyło. Jeszcze w 2015 roku było 1700 stad trzody chlewnej, a dzisiaj to już tylko ok. 100 stad. To był potężny holokaust w naszym powiecie hodowców z trzodą chlewną – przyznał Dariusz Ciochanowski.

Z jego relacji wynika, że w położonym niedaleko Biebrzańskim Parku Narodowym "dziki padały stadami".

– My dobrze wiemy, że dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego nakazał zakopywać te dziki, nie ujawniać. Tych dzików było mnóstwo. Kosząc kukurydzę, widząc straty, wzywaliśmy też, co można udowodnić, pana wojewodę. W tamtym czasie pan wojewoda z całą komisją wojewódzką, z weterynarii przyjeżdżał do nas na pola i widział, co się dzieje i nas to też mocno bolało, że nic z tym się nie robi – mówił w Sejmie gospodarz.

Otwarta chłodnia, mięso i robaki

Ciochanowski ubolewał nad tym, że wówczas rolników, pod groźbą kar, zmuszano do przestrzegania zasad bioasekuracji, a w tym samym czasie w chłodni na hakach wisiały niezabezpieczone półtusze.

Chłodnia była otwarta, robaki chodziły po ścianach, nie było żadnych mat, żadnych dezynfektantów, każdy mógł wziąć półtusze z ASF i jechać, gdzie mu się podoba – stwierdził oburzony rolnik.

Zamiast świń barany do Dubaju

– Wtedy, w tych latach przyjechał do nas minister rolnictwa Jurgiel z Boguckim (wówczas wiceminister rolnictwa – przyp. red.), w tym czasie prowadzili ten holokaust u nas w powiecie, no i później przywieziono nam barany, kilka baranów i zaproponowano, żeby hodować barany, bo te barany mają bardzo dobrą cenę w Dubaju – mówił Dariusz Ciochanowski. 

Rolnik przyznał, że chciałbym wrócić do hodowli trzody chlewnej, bo przez 200 lat w jego rodzinie hodowano świnie.

– Zboża były wilgotne, jak padały deszcze, to trzoda rozwiązywała te problemy, mogliśmy wszystko skarmiać, dzisiaj niestety musimy zawieść do korporacji, do portu Gdynia, Gdańsk i oddać to za grosze. Ktoś spija śmietanę, a ktoś po prostu cierpi, bo dzisiaj rolnicy sprzedając żyto, czy pszenicę i nie mają na zasiewy rzepaku – przyznał z żalem rolnik.

Krzysztof Zacharuk

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 23:45