Polska tonie w ziemniakach z importu, a rolnicy dostają 30 gr. za kgA Sawicka/canva
StoryEditorziemniaki

Polska tonie w ziemniakach z importu. A rolnicy dostają 30 gr za kg

10.09.2025., 15:07h

Importowane ziemniaki trafiają do sklepów, podczas gdy krajowi producenci sprzedają swój plon w hurcie po 30-50 groszy za kilogram. To stawki sprzed 20 lat. Sytuacja wymaga pilnej interwencji państwa.

Polska tonie w ziemniakach... z importu

Coraz więcej ziemniaków trafia do Polski z zagranicy. Tylko w pierwszym półroczu 2025 roku sprowadzono 141,5 tys. ton ziemniaków o wartości 238,7 mln zł. Najwięcej przywieziono z:

  • Niemiec – 77,4 tys. ton.
  • Holandii – 11,5 tys. ton.
  • Francji – 10,4 tys. ton.

Spory udział miały też dostawy z Grecji, Egiptu, Hiszpanii czy Cypru. Łącznie ziemniaki trafiły do Polski z 23 krajów, co znacząco zaburza opłacalność produkcji w kraju.

GUS i rosnący import ziemniaków w liczbach

Według danych GUS (ziemniaki świeże lub schłodzone) wartość importu wyniosła:

  • 2022 – 254,8 mln zł.
  • 2023 – 286,3 mln zł.
  • 2024 – 273,9 mln zł.
  • 2025 (styczeń–czerwiec) – 238,7 mln zł.

Już półroczne dane z 2025 roku pokazują, że bieżący import może być rekordowy.

Rolnicy na skraju opłacalności

Tymczasem polscy rolnicy toną w problemach. Producenci ziemniaków zmagają się z niskimi cenami skupu, rosnącymi kosztami produkcji oraz trudnościami w sprzedaży krajowego plonu. Brak stabilnego rynku zbytu zmusza ich do konkurowania z importowanymi ziemniakami, co jeszcze bardziej obniża opłacalność upraw.

- Ściągają ziemniaki do Polski, pakują i trafia ten towar do marketów. I jakie są tam ziemniaki? Małe, zielone, nadpsute, zgnite, pocięte. Pytanie, kto to kontroluje? Gdzie są polskie służby? Gdzie reakcja instytucji? Dlaczego markety nie są kontrolowane? Nas - rolników - się kontroluje, bo przyjeżdżają badać bakteriozę - mówi Tomasz Ognisty, zastępca przewodniczącego NSZZ RI „Solidarność”.

Związkowcy apelują m.in. o kontrolę importu i egzekwowanie jakości sprzedawanego towaru.

Ziemniak w hurcie za 30 groszy

Problem jest ogromny, bo polski rolnik do hurtowni oddaje ziemniaka za 30–50 groszy. To jak 20 lat temu. - Nie dbamy o rodzimych producentów. Dzisiaj np. 15 kilogramów ziemniaków w hurtowni jest w granicach od 6 do 8 zł. Mając grunty i tysiące rolników w kraju, za chwilę będziemy uzależnieni od żywności z zewnątrz - dodaje nasz rozmówca.

Warto nadmienić, że w 2025 roku powierzchnia upraw ziemniaków w Polsce wzrosła o około 10%, osiągając 210 775 ha, w porównaniu do 192 487 ha w 2024 roku. Mimo tego wzrostu, niskie ceny ziemniaków nie wynikają z większej powierzchni upraw, lecz z nadprodukcji na rynku - spowodowanej m.in. importem tanich ziemniaków z zagranicy oraz brakiem zorganizowanego systemu skupu i sprzedaży krajowego plonu.

Znikające bazary i targowiska, puste hasła

Należy wspomnieć, że coraz więcej lokalnych targowisk i bazarów w Polsce zostaje likwidowanych, co utrudnia rolnikom, zwłaszcza małym i średnim, sprzedaż ziemniaków bezpośrednio konsumentom.

- Bazary polikwidowali, polikwidowali giełdy. Są już tylko nieliczne w Polsce. A poprzedni rząd obiecywał, że będzie pracował nad rozwojem targowisk na poziomie gmin. Dzisiaj miasta, burmistrzowie pozwalają na budowanie marketów w sąsiedztwie targowisk. Więc dlaczego nie są wzmacniane targowiska? Te oddolne podmioty, gdzie można byłoby ten handel dla tych mniejszych rolników prowadzić i ludzie mieliby też dostępność do tego towaru - zaznacza Tomasz Ognisty.

I dodaje: - Dużo się mówi, kupuj bezpośrednio od rolnika, to tylko puste hasła już. Łańcuchy dostaw są skrócone. Po prostu towar przyjeżdża z innych kierunków i dodatkowo, te promocje w marketach różnego rodzaju, to wpływa na rodzimy rynek.

Czy naród przestał jeść?

Nasz rozmówca podkreśla, że państwo nie jest przygotowane w żaden sposób na polskiego ziemniaka. Firmy nie przyjmują nic ponad to, co kontraktach, nie mamy gorzelni, nie mamy gdzie tego ziemniaka oddać, aby zwróciły się choć koszty jego produkcji, nakłady na to wszystko. - No przepraszam, to co mamy w Polsce uprawiać, banany, pomarańcze? Kapusta nie ma zbytu, biała, czerwona. Buraczek 25 groszy, ćwikłowy, ziemniak po 40 groszy. No to co się wydarzyło w kraju? Czy naród przestał jeść?

- My naprawdę jesteśmy mistrzami - jako kraj - w samozaoraniu się po prostu i zniszczeniu swojej gospodarki. Jak patrzę na to jako Polak, obywatel, to jesteśmy rozgrywani, rozmontowywani w produkcji trzody, wołowiny, warzyw, wszystkiego. Staliśmy się rynkiem zbytu - mówi Tomasz Ognisty.

Polscy rolnicy pracują za darmo

Przy plonie sprzedażowym rzędu 30-35 ton ziemniaków z hektara i cenie skupu 40-50 groszy za kilogram rolnik otrzymuje za cały hektar około 12 tys. zł. To jednak nie pokrywa kosztów produkcji - zakup sadzeniaków, nawozów, paliwa, prace polowe, formowanie redlin, wykopanie bulw, ich sortowanie, pakowanie i transport do hurtowni. Po doliczeniu wszystkich nakładów okazuje się, że rolnik praktycznie nie zarabia, mimo że fizycznie włożył w uprawę dziesiątki godzin ciężkiej pracy.

Holenderski kryzys przerzucany na Polskę

Ognisty podkreśla, że szczególnie groźny jest napływ towaru z Holandii:

- Słychać, że mnóstwo ziemniaka jedzie z Holandii, tamtejszy rząd podobno za utylizację ziemniaków już rozpoczął wypłaty rekompensaty dla rolników. A firmy zajmujące się handlem międzynarodowym ściągają ziemniak do Polski - dobrze byłoby, gdyby nasze służby to sprawdziły. W marketach ziemniaki są po niecałe 3 zł, ale te ziemniaki po prostu nie nadają się do gotowania.

Eksport blokowany, import bez przeszkód

Polscy rolnicy nie mogą swobodnie eksportować ziemniaków np. do Niemiec czy Czech bez badań fitosanitarnych na bakteriozę. Tymczasem zagraniczny towar wjeżdża do Polski bez większych ograniczeń.

- To narzędzie, które skutecznie blokuje nasz eksport, a jednocześnie otwiera granice na import. Rolnik dostaje kolejne obowiązki i koszty, podczas gdy sieci handlowe korzystają na tańszym towarze z zewnątrz - dodaje Tomasz Ognisty - Dlaczego ja, mieszkając przy granicy, jak i wielu innych rolników, nie możemy zawieźć ziemniaka do Czech? Tylko musimy mieć badania na bakteriozę i to musi być partia minimum 25 ton. Wszyscy obiecywali, że to zniosą. Wszyscy wwożą ziemniaki do Polski, ale Polska nie może tych ziemniaków nigdzie wywieźć.

Badanie na bakteriozę trwa tygodniami, a jeśli okaże się, że coś znaleziono, to "mamy całe gospodarstwo", jak mówi nasz rozmówca. Komu to służy? I zadaje pytanie: czy ziemniaki przywożone do Polski też podlegają takim rygorystycznym normom fitosanitarnym?

Na koniec rozmowy rolnik podkreśla, że Stefan Krajewski był od początku w resorcie, więc doskonale sprawy i problemy polskiego rolnictwa zna. To czas, by ministerstwo i służby celne realnie zareagowały.

źródło: GUS, Tomasz Ognisty - wywiad

Agnieszka Sawicka

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 12:38