StoryEditorPolska

Czy to początek końca szkoły rolniczej w Bielicach?

31.03.2019., 18:03h
Zespół Szkół imienia Powstańców Wielopolskich w Bielicach jest chlubą Ziemi Mogileńskiej. Nasi Czytelnicy obawiają się, że pomysł starosty z Platformy, aby oddać szkołę ministerstwu rolnictwa, którym kieruje czołowy polityk PiS-u oznacza początek końca jej działalności. Istotnym elementem tego sporu jest Fundacja Powiatu Mogileńskiego, która zarządza działającym przy szkole 320-hektarowym gospodarstwem.

Przez lata uzyskiwana w Bielicach matura nobilitowała abiturientów. Był to powód do dumy, który otwierał drogę do studiów – najczęściej na rolniczych uczelniach w Poznaniu i Bydgoszczy. Na początku tego roku wiele spekulacji oraz obaw wywołała informacja o tym, że zarząd powiatu mogileńskiego zamierza szkołę przekazać ministerstwu rolnictwa. 

Sesja rady powiatu, w porządku obrad której znalazła się uchwała poświęcona szkole w Bielicach, odbyła się 1 marca. Placówka dla rolników, jej absolwentów z ziemi mogileńskiej, ma takie znaczenie jak wyższe uczelnie rolnicze dla miast i województw, w których działają. Podobnie jak uniwersytety, musiała ona w ostatnich latach rozszerzyć ofertę edukacyjną poza kierunki i specjalizacje typowo rolnicze. Obecnie w Bielicach kształceni są specjaliści od rolnictwa, mechanizacji rolnictwa i weterynarii, a także od logistyki, obsługi turystycznej oraz pojazdów samochodowych. 

Wątpliwości mieszkańców

Po rozpoczęciu sesji znaczna część radnych nie kryła oburzenia z powodu ograniczonych informacji dotyczących tego, na jakich zasadach zarząd powiatu planuje oddać ministerstwu szkołę. W obiegu pojawiła się informacja, że resort zamierza przejąć tylko kierunki typowo rolnicze. Pozostałe miałyby zostać w Bielicach wygaszone. 

Niech starosta przekona najpierw radnych, a dopiero potem ministra. Z rozmów z mieszkańcami wynika, że są bardzo zaniepokojeni i niezadowoleni z faktu utraty szkoły w Bielicach. Dlatego należy to wyjaśnić radzie oraz komisji, która zajmuje się oświatą. Trzeba ustalić warunki współpracy z ministerstwem. Są także inne formy ratowania Bielic – powiedział chwilę po rozpoczęciu sesji radny Jacek Kraśny, który złożył wniosek o zdjęcie uchwały dotyczącej zespołu szkół z porządku obrad.

Wtórowali mu inni opozycyjni radni, którzy są członkami PSL oraz członkami komitetu Prawica Ziemi Mogileńskiej, za którym kryje się PiS, poza jednym radnym z tego ugrupowania, który wspiera obecny układ władzy w powiecie. A więc, nietypową jak na nasze warunki koalicję, które tworzą KO Platforma Obywatelska, SLD Lewica Razem oraz wspomniany radny wyrwany z Prawicy Ziemi Mogileńskiej.  

Popieram ten wniosek, ponieważ zmiany zaczęto od złej strony. Trzeba dokładnie policzyć, jaki majątek miałby być przekazany ministrowi. Ważne jest ustalenie zasad, na jakich miałoby się odbyć przekazanie szkoły. Co będzie z innymi uczniami, jeśli minister weźmie kierunki tylko rolnicze? Czy taka decyzja ma w ogóle sens, skoro w tym roku w naborze będzie brać udział młodzież z dwóch roczników? Należy ustalić ramy i dopiero potem można przystąpić do negocjacji z ministrem. Koledzy z innych powiatów twierdzą, że szkołę opłaca się oddawać ministrowi, jeśli trzeba ją remontować od dachu po piwnicę. My zaś ponieśliśmy wielkie nakłady na szkołę, a teraz ją oddajemy? Pewnie, że resort ją weźmie, bo to mu się opłaci – argumentował radny Tomasz Barczak – były starosta.

Radni chcieli dowiedzieć się nie tylko, ile budynków powiat odda ministrowi, ale także ile gruntów rolnych oraz co stanie się z młodzieżą kształcącą się w klasach ze specjalizacjami nierolniczymi. Pojawiała się także obawa, że ograniczenie w Bielicach kształcenia tylko do klas typowo rolniczych może oznaczać marginalizację całej placówki, a z czasem doprowadzi to do jej upadku. Radni zgłaszali pomysł, aby wymóc na ministrze możliwość prowadzenia dwóch odrębnych szkół jednocześnie. Jednej przez powiat, a drugiej przez ministerstwo rolnictwa. 

Odpowiedzi starosty Bartosza Nowackiego i jego zastępcy Mariana Mikołajczyka były lakoniczne i mało konkretne. Powtarzali, że oddanie szkół rolniczych ministrowi, to szansa dalszego rozwoju. Wzrośnie prestiż, ponieważ placówka zostanie zaliczona do grona elitarnych. Finanse powiatu zaś tego nie gwarantują, zwłaszcza w obliczu zmniejszającej się populacji uczniów. Starosta także konsekwentnie powtarzał, że żadnych szczegółów radnym przedstawić nie może, ponieważ negocjacje z ministerstwem jeszcze się nie rozpoczęły. Dopiero kiedy zostaną ustalone warunki – korzystne dla powiatu i szkoły – zostaną one przedstawione radzie. Radny Tomasz Barczak zwrócił zaś uwagę, że radni od razu mają głosować nad bezwarunkową uchwałą, w której wprost zapisano, że „wyraża się zgodę na przekazanie ministrowi”.

Starosta Nowacki zgłosił więc autopoprawkę do uchwały i zaproponował zamianę zwrotu „zgodę” na „zamiar przekazania ministrowi rolnictwa”. 

Bardzo optymistyczna była wypowiedź obecnej podczas sesji przedstawicielki grona pedagogicznego w Bielicach.

Działamy od 70 lat. Chcemy funkcjonować wspólnie. Zależy nam, aby uczniowie każdego kierunku, który wymyśliliśmy, mogli zdobywać wiedzę. Osiągamy przecież znaczące sukcesy. Przyciągamy uczniów z innych powiatów. Wiemy, że opieka ministerstwa to określone profity. Najkorzystniej byłoby, gdyby mogły istnieć dwie szkoły – resortowa i powiatowa – stwierdziła Zofia Śmigielska, nauczycielka ze szkoły w Bielicach.

Ostatecznie rządząca koalicja przyjęła autopoprawkę starosty, odrzuciła wniosek o zdjęcie z porządku obrad uchwały poświęconej szkole i przegłosowała uchwałę o „zamiarze przekazania”.

Poprzednim władzom powiatu z byłym starostą Tomaszem Barczakiem na czele, wiele zawdzięczamy. Założyli Fundację, dzięki której ziemia od lat służąca uczniom w Bielicach została uratowana. W innych powiatach dochodziło z powodu zmian w przepisach do wyprzedaży gruntów i majątku. U nas ziemia została zachowana i nadal służy młodzieży. Mieszkańcy powiatu obawiają się, że oddanie Bielic doprowadzi do zapaści bądź likwidacji szkoły. Ministerstwo weźmie tylko kierunki rolnicze. Pozostałe zaś posłużą do zasilenia innych szkół w powiecie. Z tego co wiemy, resort nie godzi się na funkcjonowanie dwóch różnych szkół w jednym miejscu. Za kilka lat może się okazać, że nawet ministerstwo nie będzie w stanie utrzymać tak dużego kompleksu szkolnego i legendarne technikum zostanie całkowicie zlikwidowane. Wtedy droga do wyprzedaży majątku wypracowanego w Bielicach będzie otwarta. Niewiadoma pozostaje także przyszłość samej Fundacji – obawia się Julian Andrzejewski ze wsi Czerniak, hodowca bydła mlecznego i przewodniczący rady nadzorczej OSM Cuiavia. Z tego co wiemy, wielu rolników i osób związanych z rolnictwem, mieszkańców tego powiatu ma podobne wątpliwości.


  • Zespół szkół dysponuje świetną bazą dydaktyczną. Na zdjęciu uczennice technikum weterynaryjnego
 

Majątek Fundacji

Podczas dyskusji wypomniano staroście, że ten w całym procesie zupełnie zapomniał o radnych. Argumentowano, że to dlatego zmienia skład rady Fundacji Powiatu Mogileńskiego, aby łatwiej było zaspokoić żądania ministerstwa dotyczące areału, który ma zostać przekazany wraz z budynkami szkoły.

Szkoła w Bielicach przez lata swojej działalności korzystała ze sporego majątku. Na jej potrzeby działało spore gospodarstwo wraz z kompletnym sprzętem niezbędnym do produkcji rolnej. Stan ten trwał do 2009 roku, kiedy to polskie prawo zabroniło powiatom prowadzenia gospodarstw pomocniczych. Aby nie sprzedawać ziemi, ówczesne władze powiatu zdecydowały o powołaniu Fundacji Powiatu Mogileńskiego. Skład jej zarządu powołuje rada powiatu oraz starosta. Celem statutowym fundacji jest prowadzenie gospodarstwa rolnego i przekazywanie osiąganych z niego zysków na edukację w powiecie oraz służbę zdrowia. Zajęcia praktyczne w gospodarstwie Fundacji mogą zaś odbywać uczniowie zespołu szkół. Czy oddanie na garnuszek ministra rolnictwa Bielic jest elementem planu zmierzającego do prywatyzacji ogromnego majątku, jakim Fundacja zarządza? Tak. Są takie obawy, bowiem Fundacja prowadzi produkcję rolną na 320 ha. Utrzymuje także stado bydła mlecznego. Wpływy ze sprzedaży ziemi dla powiatu oznaczałyby milionowe dochody. Wątpliwości te postanowiliśmy wyjaśnić u starosty.

Ministerstwo wzmocni pozycję placówki jako szkoły rolniczej. Samorząd powiatowy widzi konieczność utrzymania jej wysoko w rankingach. Potrzebne jest zwiększenie jej prestiżu i możliwości. Obecność na liście szkół resortowych to nobilitacja. Pod swoją opiekę ministerstwo bierze najlepsze rolnicze placówki oświatowe. Dodatkowo daje możliwość rozwoju poprzez zagwarantowanie właściwego finansowania działalności. Samorząd powiatowy ma możliwości ograniczone – powiedział nam Bartosz Nowacki, mogileński starosta.

Jak nas poinformowano, powiat na oświatę z ministerstwa edukacji otrzymuje 26 mln złotych rocznie subwencji. Do prowadzonych szkół średnich dokłada około 3,5 mln zł z własnego budżetu. Oddanie rolniczej edukacji z Bielic ma przynieść 1 mln zł oszczędności w ciągu jednego roku. W zespole szkół 40% uczniów pobiera naukę w klasach o profilu nierolniczym.

Podjęta została tylko uchwała inicjująca. Sprawdzamy, czy w ramach kompleksu w Bielicach możliwe jest funkcjonowanie dwóch placówek mających różne organy prowadzące. Trzy propozycje zostały złożone, ale dopóki nie miałem decyzji powiatu, nie było mandatu do prowadzenia wiążących negocjacji. Dysponujemy świetną infrastrukturą i zapleczem w postaci budynków. Potrzebne jest jednak zwiększenie nakładów na nowoczesne wyposażenie – twierdzi Nowacki. 

Ziemia pozostaje w Fundacji

Czy więc oddanie uczniów w zarząd ministerstwa nie jest tylko pretekstem, aby móc zmienić statut Fundacji i rozpocząć prywatyzację jej ogromnego majątku? – pytamy Bartosza Nowackiego.

Absolutnie nie. Nigdy nie było takich planów. Ziemia pozostanie w Fundacji. Będzie służyć całemu powiatowi. To są nasze srebra rodowe, a tych się nie wyprzedaje. Nie ma też planów jej dzierżawy i czerpania z tego łatwego dochodu. Zamierzamy jedynie zwiększyć efektywność gospodarstwa, ponieważ w tej chwili nie działa we właściwy, produktywny sposób. Jego areał to 320 ha. Utrzymywane jest stado bydła liczące 300 sztuk, z czego 140 to krowy dojne. Gospodarstwo nie przynosi takich zysków, jak powinno. W 2018 roku było to 89 tys. zł, a rok i dwa lata wcześniej udało mu się wypracować nieco ponad 160 tys. zł. Ziemia pozostanie własnością powiatu i będzie uprawiana w gospodarstwie w ramach Fundacji. Zamierzamy poprawić zarządzanie i efektywność produkcji. Najlepszym przykładem jest osiągana wydajność w produkcji mleka. Wynosi jedynie 6 tys. litrów od krowy, co jest na aktualne realia wynikiem przeciętnym – zapewnia starosta Nowacki.

Trzymamy pana starostę za słowo. Wysłaliśmy jego wypowiedź do autoryzacji 13 marca. Rozumiemy, że jej brak oznacza, że akceptuje swoją wypowiedź.


Zysk Fundacji jest co roku mniejszy także ze względu na realizację programów stypendialnych. Na ten cel w latach 2016 i 2017 przeznaczono łącznie 90 tys. złotych. Fundacja Powiatu Mogileńskiego jest także organizatorem kilku branżowych imprez, takich jak „Konkurs orki” oraz „Regionalne Targi Rolne”. Naszym zdaniem, w tej rozgrywce jest jeszcze jeden cel, mianowicie ten, aby Fundacją zaczęli zarządzać ludzie przychylni obecnej władzy powiatowej. 


Tomasz Ślęzak
fot. Tomasz Ślęzak (x3)
 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
03. maj 2024 08:10