StoryEditorInterwencje

Jak pomóc mieszkańcom wsi na Lubelszczyźnie zalanym przez powódź błyskawiczną?

02.07.2019., 18:07h
Zalane domy, budynki gospodarcze, zniszczone uprawy i ogrody. Zmyte ogrodzenia, przepusty, podmyte drogi. Potężna ulewa zdemolowała Wierzchowiska Pierwsze i Drugie oraz Pasiekę w pow. Janów Lubelski. Straty idą w miliony złotych.

Kataklizm nadciągnął w środę 19 czerwca, około godziny 15. Nic nie zapowiadało nieszczęścia, w gminie Modliborzyce była piękna pogoda, nie było ostrzegawczych SMS-ów.

Wszystko zaczęło się nagle. Wyszła chmura, zaczęło grzmieć – mówi Alfreda Dec. Ma 85 lat, mieszka w Wierzchowiskach od urodzenia. – Wystawiłam gromniczkę, jak zwykle, ale nie pomogło. Zaczęło mocno wiać. Spojrzałam na podwórko, a tam zamiast zielonej trawy - błoto. Co się dzieje? – pomyślałam.


Zalana niecka

To było potężne oberwanie chmury. Artur Pizoń, starosta janowski, informuje, że w krótkim czasie na stosunkowo niewielki obszar spadło ok. 60 l wody na metr kwadratowy. Ulewa trwała jakieś 40 minut.
- Nagłe zdarzenie, na niewielkiej przestrzeni, nie sposób było się przed nim ustrzec – mówi starosta.

Ukształtowanie terenu sprawiło, że zniszczenia są poważne. Trzy wsie znajdują się w niecce otoczonej przez pagórki, z których spływały niszczycielskie potoki wody z błotem. Na dodatek wylała rzeka Sanna, która nie była w stanie przyjąć takich ilości wody. Dolina zamieniła się w rozlewisko. 

Wszyscy mieszkańcy a także strażacy, z którymi rozmawialiśmy, zgodnie mówią, że choć zalania już się tutaj zdarzały, to siły z jaką żywioł zaatakował w środę, z niczym nie da się porównać. Potwierdza to także pani Alfreda, mieszkająca prawie całe życie w Wierzchowiskach. Strażacy ewakuowali ją przez okno domu na łódź. Podobnie jak siedemnaście innych osób.

Wynieśli mnie na rękach i zabrali do sąsiadów, gdzie było bezpiecznie. Woda płynęła wszędzie, przez podwórko, dookoła domu – opowiada kobieta. – Wdarła się do środka, do kotłowni. Nie działały telefony, nie było prądu. Cały dół mam zatopiony, teraz strażacy tam sprzątają – mówiła na drugi dzień po ulewie. – Ogrodzenie i przepusty rozbite. Z Warszawy przyjechał syn, żeby pomóc.

Woda przeniosła samochód

W Wierzchowiskach byliśmy na drugi dzień po powodzi błyskawicznej. Obok domu, w którym mieszka Bogumiła Szpyra stała ciężarówka. Na pace rzeczy wyniesione z zalanego najniższego poziomu domostwa. Nic z nich już nie będzie, pojadą na śmietnik.


Było pełno wody, szła wysoka na metr fala. Został ślad na płocie, na podmurówce – wskazuje pani Bogumiła. – Nie było żadnych szans, żeby coś uratować. Miałam osiemnaście kur, szesnaście się utopiło. Pięć dużych indyków, też się utopiły. W środku domu pralka, lodówka, zamrażarka. Zniszczone. Piec w kotłowni też zalany, wszędzie błoto i woda. Straty są potężne. Pomagają koledzy, znajomi. 

- Wczoraj był Wierzchowiskach wojewoda, był burmistrz Modliborzyc. Nie wiemy, jak będzie z pomocą, dopiero nam prąd podłączyli, byliśmy odcięci od informacji. Wiadomo, że pomoc się przyda, sam pan widzi, jak to wygląda, jakie są straty – mówi Beata Szpyra, córka pani Bogumiły. W środku trwa sprzątanie. Ślad na ścianie wskazuje, że woda sięgała tu niemal do sufitu. – Tutaj, to jeszcze w miarę – mówi pracujący przy usuwaniu szkód mężczyzna. – W domu koło kościoła ludzie nie mają gdzie spać. 

Na czym spać, nie bardzo mieli też w pobliskim budynku socjalnym. – Łóżka, kanapy zalała woda, wszystko jest mokre. Straż nie mogła dojechać, więc ogarniamy to sami – mówi Ewa Adamek. – Woda była w łazience, w kuchni, dostała się do rocznej lodówki. Nie wiem, czy będzie działać – martwi się kobieta.


Woda zabrała samochód, nadaje się na złom – mówi Stanisław Tondos z Wierzchowisk Drugich. – Podeszła powyżej płotów. Nie ma trawnika, z namiotu na warzywa zostały resztki. To jest żywioł, na to się nic nie poradzi. Szkoda jednak, że ktoś żołnierzom kazał zgarniać żwir z drogi, który w niczym nikomu nie przeszkadza. Przydałaby się ich pomoc, sami będziemy dojazd do domu ze trzy dni uprzątać, żeby się dało przejechać.

Gdy się zaczęło, nie dało się wyjść na zewnątrz, żeby cokolwiek ratować, nurt płynącej wody był zbyt silny – opowiada inny z mieszkańców Wierzchowisk Drugich, prosi, aby nie podawać jego nazwiska. Mieszka na górce, więc domu nie zalało, choć było blisko, szykował już worki z piaskiem. – Ale spływająca z góry woda przeniosła samochód. Tu jest taka dolinka, zamieniła się w koryto rzeki – pokazuje teren za domem. – Woda podmyła starą stodółkę, przed nią był płot, zniknął. Przyniosła wyrwane z korzeniami drzewo. 

Szacowanie strat

W czwartek po południu miały zacząć pracę komisje powołane przez burmistrza Modliborzyc do szacowania strat. Urzędników z gminy w miarę potrzeb mieli wspomagać ludzie starosty tak, żeby jak najszybciej można było wypłacić pieniądze poszkodowanym – 6 tys. zł i do 20 tys. zł dla tych, którzy ponieśli znaczne szkody.

– Jadąc tu widziałem wyłożone pola pszenicy, sam mam gospodarstwo i wiem, co to znaczy – mówi urzędnik ze starostwa w Janowie Lubelskim.  

– Wierzchowiska Pierwsze i Drugie oraz Pasieka są usytuowane w zlewisku, stąd to nieszczęście – mówi starosta janowski Artur Pizoń. – W sumie mieszka w nich ok. 1500 mieszkańców. Nie ma ofiar w ludziach, zwierzęta gospodarskie zostały ewakuowane. Pozostaje kwestia likwidacji szkód.

Kilka dni po powodzi błyskawicznej były już znane wyniki działania komisji szacującej straty. Burmistrz Modliborzyc Witold Kowalik poinformował, że kataklizm dotknął w sumie 120 rodzin, a pieniądze trafiają już na konta poszkodowanych.

Ucierpiało 80 domów, z tego 13 było zalanych mocno. Wstępne straty w gospodarstwach domowych i budynkach mieszkalnych, to ok. 3 mln zł. Na naprawę zniszczonych fragmentów dróg powiatowych potrzeba kolejnych 3 mln zł. Nie znamy jeszcze kwoty, jak będzie potrzebna, aby naprawić drogi gminne – mówił burmistrz Kowalik.

Według wstępnych informacji nadzoru budowalnego kilkanaście domów może nie nadawać się do zamieszkania. – Do ich mieszkańców należy decyzja, czy będą je remontować. 

Na miejscu poszkodowanych wsparli strażacy zawodowi i ochotnicy, było wojsko. Służby ratownicze przywiozły ze sobą generatory prądu, pomagały usuwać szkody, wypompowywać wodę.
– W sumie druhów oraz strażaków PSP było na miejscu dwustu, część cały czas pracuje – mówił w czwartek generał brygadier Leszek Suski, komendant główny PSP. – Udrażnialiśmy cieki wodne, w niektórych miejscach woda naniosła różne elementy, musimy użyć naszych pił, żeby je usunąć. W gospodarstwach, gdzie jest prowadzona hodowla działały nasze agregaty. Obecnie są odłączane, ponieważ przywracana jest normalna dostawa energii elektrycznej. Tym mieszkańcom, którzy tego potrzebowali, głównie starszym, dowoziliśmy wodę pitną, niektórych trzeba było ewakuować – relacjonował komendant Suski.

Ucierpieli też druhowie ochotnicy, którzy prywatnymi autami przyjechali na ratunek, ponieważ woda zalała im samochody. 

Jak pomóc poszkodowanym przez powódź błyskawiczną?

O pomoc apeluje Caritas Diecezji Sandomierskiej. Zorganizował już wyjazd wolontariuszy na miejsce, zbiera też pieniądze na wsparcie poszkodowanych.

Nr konta: 33 1240 2786 1111 0010 5670 9561 
z dopiskiem: „Powódź w Wierzchowiskach”.

Dary można składać w placówkach Caritas w Modliborzycach – Dom „Senior Plus” (ul. Armii Krajowej 11) i w Janowie Lubelskim – Warsztaty Terapii Zajęciowej (ul. Zamoyskiego 77). Potrzebne są m.in. środki czystości, ubrania, sprzęt AGD.

 

Krzysztof Janisławski
Fot. Krzysztof Janisławski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
27. kwiecień 2024 17:34