Rolnicy wychodzą na drogi w całej Polsce. 170 punktów protestu przeciw Mercosur
We wtorek 30 grudnia w całym kraju odbędzie się ogólnopolska akcja protestacyjna rolników. Przy drogach, rondach i wiaduktach pojawią się oflagowane ciągniki i maszyny rolnicze. Organizatorzy opublikowali mapę, na której zaznaczono około 170 miejsc protestów w całej Polsce. W wielu regionach kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami w ruchu.
Protest jest sprzeciwem wobec planów zawarcia umowy handlowej UE–Mercosur, która zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu i przyszłości europejskiego rolnictwa.
„To gra na wyniszczenie europejskich rolników”
Przedstawiciele Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników nie kryją emocji. Jak mówią, umowa w obecnym kształcie oznacza realne zagrożenie dla gospodarstw w całej Unii Europejskiej.
– Musimy walczyć, bo to wszystko wygląda jak zaplanowana gra na wyniszczenie europejskich rolników. Polski rolnik, europejski rolnik w żaden sposób nie jest chroniony przed umową UE–Mercosur – alarmują organizatorzy.
Rolnicy podkreślają, że produkcja w krajach Ameryki Południowej odbywa się według innych standardów, a ich zdaniem Unia nie zapewnia wystarczających mechanizmów ochronnych dla europejskiego rynku.
Elbląg: w krajach Mercosur plony zbierają dwa razy w roku. Jak mamy konkurować?
W gminie Elbląg zaplanowano aż siedem punktów protestu. Rolnicy ustawiają się głównie na wiaduktach nad drogą ekspresową S7, m.in. w Adamowie, Adamowie Osiedlu, Helenowie, Janowie, Bogaczewie, Zielonym Grądzie oraz na wiadukcie w rejonie Ślepego. Jak podkreślają organizatorzy, akcja ma charakter informacyjny i nie wiąże się z blokowaniem ruchu. – Nie blokujemy dróg, ustawiamy się na wiaduktach z oflagowanymi ciągnikami i banerami „Stop Mercosur”. Chcemy informować i zwrócić uwagę na to, co może się wydarzyć – mówi Lucjan Ługiewicz, jeden z organizatorów protestu w regionie Elbląga.
Rolnicy nie kryją obaw przed skutkami umowy handlowej UE–Mercosur. – W dłuższej perspektywie możemy przegrać konkurencyjnie i cenowo. Tam zbierają po dwa plony w roku, mają tańszą produkcję i inne normy chemiczne. U nas wiele substancji jest wycofanych, tam są dozwolone. Boimy się, że to może doprowadzić do wygaszenia rolnictwa w Polsce i w całej Unii – podkreśla Ługiewicz, dodając, że stawką jest bezpieczeństwo żywnościowe i przyszłość europejskiej wsi.
Mazowsze. Nawet 100 ciągników w Bielsku, protest w Wiskitkach. "Klauzule ochronne to w pic na wodę"
Na Mazowszu jednym z głównych punktów protestu będzie Bielsk koło Płocka. Jak mówi Piotr Majdowski, lokalny organizator akcji, inicjatywa nabrała dużego rozmachu. – Kiedy zobaczyłem mapę protestów, w naszej okolicy praktycznie nic nie było. Uznałem, że to wstyd, bo rolników jest tu bardzo dużo. Zgłosiłem punkt i dziś szacujemy, że może przyjechać nawet około 100 ciągników, do tego kilka ciężarówek. Zapowiedziała się lokalna telewizja, zaproszony jest też wójt gminy, rolnicy przyjadą nawet z Sierpca – relacjonuje.
Protest w Bielsku będzie miał charakter informacyjny. Rolnicy nie planują blokad dróg. – Zbieramy się na placu targowym w Bielsku, a jedynie możliwy jest krótki przejazd po miejscowości w eskorcie policji. Mamy banery, flagi, wszystko jest przygotowane – dodaje Majdowski. Rolnicy podkreślają, że sprzeciw wobec Mercosur to dla nich nie tylko kwestia opłacalności, ale także bezpieczeństwa żywnościowego kraju. – Jeśli polskie rolnictwo upadnie, przestaniemy być niezależni. W razie kryzysu czy wojny zostaniemy bez własnej żywności. To jest podstawa naszego bezpieczeństwa – zaznacza.
Protest rolników odbył się także w Wiskitkach na drodze krajowej nr 50. Na poboczu ustawiło się około 50 ciągników, a na miejscu zgromadziło się – według organizatorów – nawet 70–80 osób, w tym wielu rolników, którzy przyjechali samochodami. Jak podkreśla Kamil Szymański, jeden z organizatorów, sprzeciw wobec umowy UE–Mercosur jest w regionie bardzo silny. – Nie chcemy tej umowy, bo jej skutkiem będzie zrujnowanie polskiego rolnictwa i wysokiej jakości polskiej żywności. Produkty z krajów Mercosur powstają w dużo gorszych standardach, z użyciem pestycydów zakazanych w Unii Europejskiej od lat. Klauzule ochronne to w praktyce pic na wodę – mówi rolnik. Szymański podkreśla, że sytuacja gospodarstw już teraz jest bardzo trudna z powodu rosnących kosztów i spadających cen skupu, a wejście w życie umowy z Mercosurem mogłoby ten kryzys jeszcze pogłębić.
Kujawsko-pomorskie: przejazd 100 ciagników przez Grudziądz
Na Kujawach i Pomorzu jednym z największych punktów protestu jest rejon Grudziądza Jak informuje Tomasz Woelk, rolnik z gminy Łasin i współorganizator akcji, skala protestu już teraz jest bardzo duża. – Na miejscu jest około stu ciągników, a kolejne cały czas dojeżdżają z drugiej strony Grudziądza. Planujemy przejazd przez całe miasto do godziny 16.30–17.00. Nie chcemy nikomu utrudniać przygotowań do Sylwestra, dlatego robimy przejazd, a nie całodniowe blokady – podkreśla.
Kolumna wystartowała z Łasina i przejeżdża drogą krajową nr 16 w kierunku Grudziądza, zbierając po drodze kolejne maszyny z okolicznych miejscowości. W samym mieście zaplanowano objazd ulicami Grudziądza, a następnie półgodzinną blokadę w rejonie mostu. Po powrocie w okolice miejscowości Kłódka rolnicy mają przekazać petycję do wojewody kujawsko-pomorskiego w sprawie umowy UE–Mercosur. – Sprzeciwiamy się tej umowie, ale zwracamy też uwagę na dramatycznie niskie ceny skupu. Wielu z nas dokłada do produkcji i nie widać żadnego „światełka w tunelu” – dodaje Woelk.
Protesty dotarły również do Szubina w woj. kujawsko-pomorskim. Przy głównych trasach miasta pojawiły się oflagowane ciągniki i banery „Stop Mercosur”, a rolnicy – podobnie jak w innych regionach kraju – prowadzą akcję informacyjną skierowaną do kierowców i mieszkańców.
– To jest protest ostrzegawczy. Dziś jesteśmy w kilkuset miejscach w Polsce i mówimy jasno: chcemy odrzucenia umowy UE–Mercosur. Nie interesują nas żadne zabezpieczenia ani rekompensaty, bo one tylko przedłużą upadek polskiego rolnictwa. Chcemy realnych działań rządu, a nie deklaracji – podkreśla Marcin Wroński z Samoobrony, protestujący w Szubinie.
– Mercosur to nie jedyny problem. Rolnictwo zalewa tani towar z Ukrainy, zboże stoi w magazynach i portach, rynek warzyw jest zalewany importem, a ceny mleka w ostatnich tygodniach spadły o kilkadziesiąt groszy na litrze. Dziś protestujemy spokojnie, ale w styczniu będzie ostro – dodaje.
Do ogólnopolskiej akcji dołączyli również rolnicy w Żalnie w woj. kujawsko-pomorskim. Jak informują przedstawiciele Stowarzyszenia AGROZA, na miejscu zgromadziło się około 60–70 ciągników, a kolejne osoby dojeżdżają także samochodami osobowymi. Protest ma charakter pikiety informacyjnej – bez blokowania dróg. Rolnicy podkreślają, że ich celem jest zwrócenie uwagi mieszkańców i kierowców na zagrożenia związane z planowaną umową UE–Mercosur i jej możliwe skutki dla polskiego rolnictwa.
Koszalin: nie zgadzamy się na żadną formę umowy z krajami Mercosur
W woj. zachodniopomorskim rolnicy gromadzą się m.in. w Starych Bielicach w gminie Biesiekierz (powiat koszaliński). Protest odbywa się przy wiadukcie nad trasą S11, na skrzyżowaniu z drogą wojewódzką nr 112. Jak podkreśla Patryk Turowski, jeden z organizatorów, akcja ma charakter informacyjny i nie wiąże się z blokowaniem ruchu. – Stoimy przy trasie, ale nie blokujemy dróg. Chcemy jasno powiedzieć, że nie zgadzamy się na żadną formę umowy z krajami Mercosur. Nie interesują nas poprawki czy klauzule. Mówimy wprost „nie” dla tej umowy – podkreśla rolnik.
Rolnicy z województwa zachodniopomorskiego protestują równocześnie na wiadukcie nad S3 Parnica. - Mamy 70 ciągników 25 samochodów i około 160 osób - mówią. I dodają - Żądamy dopłat do jednego hektara, rekompensat i przede wszystkim stabilności rynku. Stanowczo sprzeciwamy się wobec umowy Mercosur.
Recz: ciągniki przy DK 10
Również w Reczu (woj. zachodniopomorskie) ruszył poranny protest rolników. Manifestacja odbywa się przy drodze krajowej nr 10 i – jak podkreślają organizatorzy – ma charakter informacyjny, bez blokowania ruchu. Rolnicy ustawiają ciągniki i banery przy trasie, zapowiadając, że będą widoczni do godziny 15. – Nie blokujemy ludziom przejazdu. Stoimy z banerami i informujemy kierowców, dlaczego sprzeciwiamy się umowie UE–Mercosur. Chodzi nie tylko o rolników, ale o jakość żywności i bezpieczeństwo żywnościowe całego kraju – mówi Łukasz Buchajczyk, rolnik i działacz OOPR. Na miejscu pojawiają się kolejne maszyny z powiatu choszczeńskiego i sąsiednich gmin, a frekwencja mimo mrozu i silnego wiatru systematycznie rośnie.
Tu protest w Kamieniu Pomorskim, woj. zach-pom.:
Dolnośląskie: manifestacje na wiaduktach i drogach dojazdowych
W województwie dolnośląskim rolnicy protestują dziś w kilkunastu punktach regionu. Manifestacje odbywają się m.in. w Sycowie, Krynicznie, Kobierzycach, Kiełczówku, Strzelinie, Marcinowicach, Chojnowie, Gryfowie Śląskim, Leśnej, Lubaniu oraz w powiecie zgorzeleckim – przy obwodnicy Zgorzelca i na DK94 w rejonie Jędrzychowic.
Rolnicy ustawiają się na wiaduktach, poboczach i drogach dojazdowych. Protesty mają charakter informacyjny – bez pełnych blokad tras. Jak podkreśla Adrian Wawrzyniak, rzecznik NSZZ Rolników Indywidualnych, manifestacje mają pokazać skalę problemu i zwrócić uwagę opinii publicznej, bez paraliżowania komunikacji.
W Jędrzychowicach koło Zgorzelca rolnik Andrzej Kondracki podkreśla, że protest jest reakcją na pogarszającą się sytuację gospodarstw. Jak mówi, rolnictwo w Polsce cofa się, a rosnące koszty produkcji zmuszają wielu rolników do remontowania starych maszyn i ponoszenia coraz większych nakładów finansowych. Jego zdaniem brak reakcji doprowadzi do strat zarówno po stronie producentów, jak i konsumentów.
O działaniach w rejonie Strzegomia informuje Mariusz Hydzik z Dolnośląskiej Izby Rolniczej. W okolicy stoi około 20 ciągników, a manifestacja ma charakter pikiety informacyjnej bez blokowania dróg. Rolnicy podkreślają, że walczą nie tylko o własne interesy, ale również o bezpieczeństwo i jakość żywności trafiającej na stoły konsumentów.
Poparcie dla protestów wyraża także prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej Ryszard Borys. Jego zdaniem protesty są w pełni uzasadnione, a stojąc przy głównych trasach rolnicy pokazują skalę zagrożenia. Jak podkreśla, problem dotyczy nie tylko producentów, ale przede wszystkim konsumentów, którzy muszą mieć pewność, że żywność trafiająca na rynek spełnia europejskie standardy. Zwraca też uwagę, że zapisy dotyczące klauzul bezpieczeństwa w umowie z Mercosurem w praktyce pozostają tylko na papierze.
Świętokrzyskie. Rolnicy przedłużyli protest pod urzędem do 20 stycznia
W Świętokrzyskiem protesty odbywają się w Kielcach pod Urzędem Wojewódzkim, na rondzie Cedzyna, w Seceminie, Włoszczowej i Psarach Kolonii. Rolnicy rozdają ulotki i informują kierowców oraz mieszkańców o skutkach umowy UE–Mercosur.
Koordynujący działania pod Urzędem Wojewody Artur Konarski podkreśla, że protesty zostały przedłużone do 20 stycznia, ponieważ nadal nie ma jasnych decyzji dotyczących umowy UE–Mercosur. Jego zdaniem działania władz są zbyt wolne i mają bardziej charakter polityczny niż realnie rozwiązywania problemów.
Rolnicy wskazują, że tylko zdecydowane działania na poziomie rządowym i unijnym mogą zatrzymać niekorzystne zmiany, które ich zdaniem zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu kraju.
Małopolska. Protest w Tarnowie i Krakowie
Największa koncentracja protestujących w Małopolsce odbywa się w Kępie Bogumiłowickiej w rejonie Tarnowa, w pobliżu Zakładów Azotowych. Rolnicy, mieszkańcy regionu i organizacje społeczne biorą udział w manifestacjach, rozdają ulotki i przygotowali petycję do marszałka województwa i wojewody. Dokument zawiera postulaty dotyczące m.in. zablokowania umowy UE–Mercosur, ograniczenia importu produktów rolnych z Ukrainy, uproszczenia przepisów i zmian w polityce rolnej.
Równolegle manifestacja odbywa się także w Krakowie pod Urzędem Wojewody, gdzie rolnicy składają swoje postulaty i informują mieszkańców o powodach protestów.
Protest rolników w Wielkopolsce
W woj. wielkopolskim manifestacje na mapie zgłoszono w Gnieźnie, Charbowie, w Byszkach koło Jastrowia, Chludowie, w Rokietnicy w pobliżu Mrowina, w Jerce, w Lasocicach, w Rydzynie (dwa), w Nowym Mieście, Pyzdrach, w Ostrzeszowie i Wągrowcu. Ponadto na odcinku trasy S8 w woj. wielkopolskim rolnicy ustawią się m.in. w takich punktach; Sycowie, Bralinie, Szklarce i w Kierznie. Protesty w tym województwie będą miały różną formę.
W Rokietnicy rolnicy ustawili oflagowane ciągniki wzdłuż drogi. Na miejscu jest nasz Redaktor Tomasz Czubiński.
- Nasz protest wynika z tego, że bardzo obawiamy się tej umowy, która zagraża naszemu bytowi. Uważamy, że te obostrzenia, które proponują obecnie nasi rządzący i nawet część krajów, które są za przyłączeniem, nie zabezpieczą naszych interesów - podkreśla Przemysław Kiejnich, rolnik z woj. wielkopolskiego, który prowadzi 100-hektarowe gospodarstwo. W rozmowie z red. Czubińskim wyjaśnia, że w Rokitnicy zdecydowano się na taką formę protestu, która nie utrudnia życia mieszkańcom, ale jednak zwraca uwagę na problem rolników.
- My nie chcemy zaogniać sytuacji między wsią, miastem, czy wszystkimi innymi grupami społecznymi. Jesteśmy pokojowo nastawieni, a protestujemy dlatego, że czujemy, że nasza stabilność finansowa jest bardzo zagrożona, nasze gospodarstwa już nie przynoszą dochodów, nie potrafimy się rozwijać - mówi rolnik i zaznacza, że nie wyklucza też ostrzejszej formy protestu, jeżeli ich żądania nie zostaną spełnione.
Także na ruchliwej krajowej 11-stce, w miejscowości Chludowo pomiędzy Poznaniem, a Obornikami, ustawili się protestujący rolnicy. Rolnicy z Chludowa stoją nie tylko pod biało-czerwoną flagą, ale także flagą UE oraz kultywują niedawną rocznicę Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego.
W Nowym Mieście nad Wartą rolnicy ustawili się na DK11. Protest potrwa do godz. 16.00. Obecnie na miejscu znajduje się kilkadziesiąt ciągników wyposażonych w biało-czerwone flagi oraz banery z hasłami dotyczącymi blokady umowy z Mercosur.
Dariusz Goliński z Wielkopolskiej Izby Rolniczej również uczestniczy w tej manifestacji. Na miejscu jest nasz Redaktor Jacek Daleszyński.
W Gnieźnie protest zgłoszono na 100 ciągników. - Planujemy na początku godzinę postoju, potem robimy przejazd traktorami 10 km na godzinę obwodnicą Gniezna, zajmie to około 1,5-2 godziny. Potem delegacja jedzie do Starostwa Powiatowego złożyć petycję, dlaczego protestujemy, a na końcu spotykamy w widocznym miejscu przy trasie, żeby kierowcy nas widzieli, że protestujemy, ale nie blokujemy ich. Protest potrwa do 14.30-15.00 – mówi jeden z organizatorów protestu w okolicach Gniezna.
W Jastrowiu protest ma formę stacjonarną, a o jego formie i celu opowiedział nam Paweł Piszczek, organizator.
- W większości miejsc w Polsce to będą raczej protesty stacjonarne, bez blokowania dróg, bez utrudnień. Może jakieś niewielkie się pojawią jak maszyny dojadą i się rozjadą, ale to chwilowe. Będziemy stać oplakatowanymi ciągnikami przy głównej trasie. Musimy zatrzymać lub wymusić na naszych politykach zatrzymanie umowy z Mercosurem. To jest nasz główny cel w tym momencie. Na Warszawę się jeszcze nie szykujemy, chociaż nie wiadomo, jak to dalej się potoczy – mówi Piszczek i podkreśla, że liczba punktów na mapie protestów ma przypomnieć rządzącym, że to, co się działo w Brukseli na ostatnim proteście, może się powtarzać częściej.
- Więc powinni o nas pamiętać. Teraz to będą krótkie, pięciogodzinne protesty pokojowe, nie nastawione na żadną interakcję, bez żadnych utrudnień dla mieszkańców – dodaje rolnik. Na miejscu jest 40 ciągników rolniczych i kilka siodłowych.
W Rydzynie i Lasocicach przy węźle S5 i DK12 rolnicy nie zgłaszali oficjalnie strajku, więc nie mogą zrobić blokady drogi i protest będzie stacjonarny. Jako wyraz solidarności z innymi rolnikami wystawiają ciągniki i inne maszyny rolnicze z transparentami i polskimi flagami.
W Pyzdrach również rolnicy nie będą blokować drogi. W poniedziałkowe popołudnie rolnicy już wiedzieli, że na miejsce wybiera się około 40 rolników z ciągnikami, a zainteresowanie dołączeniem do manifestacji rośnie.
Protest rolników z Podlasia
Protest w woj. podlaskim zaplanowano w Jeżewie Starym przy trasie S8 oraz w okolicach Hajnówki. Z kolei rolnicy z Ruchu Gospodarstw Rodzinnych również są we Wdziękoniu Drugim niedaleko Wysokiego Mazowieckiego.
- Nie będziemy utrudniać ruchu. Ustawimy ciągniki przy rondzie na działce jednego z rolników, wywiesimy banery - mówi Hubert Ojdana.
Protest rolników w woj. pomorskim
Na mapie ogólnopolskiego protestu rolnicy z Pomorza zgłosili kilka miejscowości gdzie odbędą się protesty m.in. w Reblinku przy S6, w Rybakach, Pruszczu Gdańskim, Czarlinie, Nowym Dworze Gdańskim, Przejazdowie oraz Cedrach Małych.
W Czarlinie rolnicy będą mocno widoczni, bo ciągniki zaplanowano rozstawić wokół dużego ronda łączącego DK91 i DK22. To miejsce spotkania rolników z dwóch sąsiednich powiatów tczewskiego oraz starogardzkiego.
- Nie będziemy blokować całkowicie drogi. Wiadomo, że jakieś utrudnienia będą, ale generalnie nie zamierzamy blokować dróg, tylko po prostu stać wzdłuż jezdni i ronda. Na pewno 100 ciągników się uzbiera, a może być nawet i 200 – mówi organizatorka strajku w Czarlinie.
W Nowym Dworze Gdańskim również rolnicy ustawią się wzdłuż drogi nr. 7. Do poniedziałkowego popołudnia miało się na miejscu pojawić około 50 oflagowanych pojazdów.
- U nas pokojowo i stacjonarnie, tak jak ostatnio, kiedy manifestowaliśmy podczas protestu w Brukseli. Myślę, że będzie około 50 ciągników ustawionych wzdłuż głównej drogi – mówi Tomasz Dolecki, rolnik z okolic Nowego Dworu Gdańskiego. Podobnie będzie w Przejazdowie, również rolnicy ustawią się ciągnikami wzdłuż trasy S7.
Rolnicy z woj. śląskiego: sprawy z 2024 roku nie zostały załatwione
W województwie śląskim rolnicy protestują m. in. w Gliwicach, Łaziskach Dolnych i Pyskowicach. Piotr Wyciślik, organizator jednego z protestów w Gliwicach zapowiada na dziś protest na poboczach drogi pomiędzy Mikołowem a Gliwicami, łącznie z wiaduktem nad autostradą A4.
- Nie utrudniamy żadnego ruchu, bo to nie ma sensu. Akcja jest taka bardziej reklamowa: będą wywieszone banery, będziemy rozdawać ulotki informacyjne, itd., żeby po prostu uświadomić ludziom co niesie z sobą podpisanie umowy z Mercosurem – mówi rolnik.
Jego zdaniem oprócz tego wszystkie pozostałe postulaty z 2024 roku są nadal aktualne, które nie są spełnione. Zaznacza, że nie będą też składane żadne petycje do władz wojewódzkich.
- Nie będzie składana petycja, bo pan wojewoda już nas kilkukrotnie potraktował jak potraktował: obiecywał spotkania, a słowa nie dotrzymał. Zresztą tak jak i pan premier: też obiecał spotkanie i słowa nie dotrzymał. Także tutaj na to nie liczymy i to jest tylko po prostu uświadomienie społeczeństwa z naszej strony – tłumaczy i dodaje, że potrzeba jest systemowych rozwiązań dla problemów, z którymi borykają się rolnicy.
- Trzeba przede wszystkim wymyślić jakiś mechanizm, aby poprawić naszą sytuację ekonomiczną, bo jeżeli przyszły rok będzie taki sam jak ten, to finansowo jesteśmy wszyscy na łopatki rozłożeni – podkreśla Wyciślik. Protest nad autostradą A4 w Gliwicach potrwa od 13:00 do 15:00.
Lubuskie mówi „NIE” dla umowy UE - Mercosur
W tym województwie protestów jest chyba najmniej, bo w Zielonej Górze i w Strzelcach Krajeńskich. Protestujących dziś w Zielonej Górze rolników nie interesują żadne klauzule ochronne w umowie UE – Mercosur. Ich postulat jest taki, żeby Komisja Europejska tej umowy po prostu nie podpisywała.
- Główny nasz postulat to jest NIE dla umowy z Mercosur oczywiście, ale nie interesują nas klauzule ochronne, interesuje nas to, żeby żywność, która jest gorszej jakości, nie przyjeżdżała do Europy i żebyśmy jej nie spożywali, o to głównie walczymy dzisiaj – mówi nam Rafał Nieżurbida, organizator protestu.
Jak dodaje w Zielonej Górze rolnicy od godz. 12:00 będą jeździć kolumną ciągników m. in. ulicami: Wojska Polskiego, Dąbrówki i 3 Maja. Organizator nie wie dokładnie ilu rolników się pojawi. - Ostatni protest w 2024 roku zgromadził tutaj 250 ciągników, teraz zapewne będzie mniej – mówi rolnik.
Opolskie: Skutki umowy z Mercosur odczują wszyscy, nie tylko rolnicy
Na Opolszczyźnie protesty odbywają się w miejscowościach: Krapkowice, Pakosławice, Olszanka, Dobrodzień i w Dąbrówce na węźle autostrady A4. Tutaj rolnicy również nie chcą utrudniać życia innym ludziom sowim protestem, ale chcą po prostu, żeby społeczeństwo zauważyło, czym grozi umowa UE z Mercosur, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo żywności i przyszłość polskiego rolnictwa.
Łukasz Smolarczyk, wiceprezes Izby Rolniczej w Opolu ma nadzieję, że na protesty w sprawie podpisania umowy z krajami Mercosur nie jest za późno.
- Po ostatnich protestach w Brukseli wiemy, że to porozumienie jest tak chwiejne i tak dopychane kolanem, że mamy nadzieję, że nie jest za późno. Tym bardziej, że negocjacje w jego sprawie trwają już ponad 20 lat. I to pokazuje, że przez 20 lat to porozumienie nie doszło do skutku i dlaczego ono ma dojść dzisiaj? Zadajmy sobie to pytanie, skoro przez 20 lat ono budziło takie kontrowersje, a nagle dzisiaj mamy je naprędce podpisać, gdzie budzi to olbrzymie kontrowersje w całej Unii Europejskiej. Ale przecież UE ma takie umowy z innymi częściami świata i świat się nie zawalił. To pokazuje jednak hipokryzję Komisji Europejskiej i polityków europejskich i na to nie ma zgody środowiska rolniczego, ale też nie ma zgody znacznej części społeczeństwa. Ta umowa to jest bardzo duże zagrożenie dla społeczeństwa, jeżeli chodzi o zdrową żywność. W krajach bloku Mercosur jeżeli chodzi o środki ochrony roślin zużywa się 12 kg substancji aktywnych na hektar, gdzie w Polsce zużywa się 2 kg substancji aktywnej na hektar. Brazylia, tutaj mam nawet wypisane, bo wczoraj jakby też szukałem takich dokładnych danych, Brazylia odpowiada za 4% gruntów w skali globalnej, a zużywa 20% pestycydów z całego świata. I to pokazuje, jak to jest niebezpieczne dla konsumentów podkreślał dziś rano Smolarczyk na antenie Radia Opole.
Jak dodał, w trakcie tych negocjacji umowy dołączono do niej cały szereg klauzul, które mają zabezpieczać interesy rolników europejskich, ale one nie uspokajają środowiska rolniczego w całej Europie.
- Będziemy protestowali przeciwko umowie z krajami mercosur, ponieważ ta umowa, jej podpisanie i wprowadzenie w życie, jeżeli by doszło do skutku, nie przyniosłoby nikomu nic dobrego. Byłby to niemal wyrok śmierci dla europejskiego, w tym polskiego rolnictwa i duże ryzyko dla konsumenta poprzez utratę samowystarczalności żywnościowej w dłuższej perspektywie i ryzyko spożywania produktów, które byłyby wytworzone w standardach innych niż te bezpieczne tutaj w kraju czy w Europie. Prosimy o wrażliwość, prosimy o wsparcie. Stop dla Mercosur. Tylko tyle i aż tyle - dodaje Krzysztof Piech, rolnik z Opolszczyzny w nagraniu opublikowanym na swoim fanpage na FB.
Łódzkie. Rząd nie prowadzi dialogu z rolnikami
W województwie łódzkim rolnicy stoją na wiaduktach nad głównymi trasami. Protest ma charakter informacyjny – bez blokowania ruchu, z wyraźnym przekazem skierowanym do rządu.
W Kamieńsku, nad autostradą A1, Janusz Terka podkreśla, że protest przebiega spokojnie i jest dobrze odbierany przez kierowców.
– Jesteśmy na wiadukcie w Kamieńsku, nad autostradą A1. Protest jest spokojny, nie utrudniamy nikomu ruchu, ruch odbywa się na bieżąco. Odbiór ze strony kierowców jest pozytywny, nie ma negatywnych zachowań, raczej „łapka w górę”. W tej chwili jest około 20 ciągników i 10 samochodów osobowych. Jak zwykle protestujemy pod flagami biało-czerwonymi, mamy też banery z napisem „STOP Mercosur”. Mamy nadzieję, że rząd w końcu nas zobaczy i weźmie pod uwagę nasze oczekiwania – mówi.
Jak zaznacza, sprzeciw wobec Mercosuru to tylko jeden z elementów znacznie szerszego problemu.
– Oczywiście problemów jest znacznie więcej i większość z nich dotyczy polskiej polityki rolnej. Chcemy, żeby środowisko rolnicze było realnie uwzględniane przy jej prowadzeniu. Mamy swoje rozwiązania, mamy konkretne propozycje, ale niestety nasze głosy w ogóle nie są brane pod uwagę. Ten dialog w praktyce nie istnieje – podkreśla Terka.
Jako przykład wskazuje sytuację z ASF.
– Wiele się mówi o odbudowie pogłowia trzody chlewnej, ale w rzeczywistości nic się w tym kierunku nie robi. W ciągu miesiąca odbyły się cztery spotkania w Ministerstwie Rolnictwa, przedstawiliśmy cały szereg propozycji rozwiązań, a to, co się dzieje w powiecie piotrkowskim, jest kwintesencją tego „dialogu”. Kilkudziesięciu sztuk dzików w strefie zero nie można wybić, tylko będzie się je odławiać. Nie wiemy po co i co dalej z tymi dzikami będzie robione. Wirus jest w środowisku, nie w chlewniach, a rolnicy w całej Polsce nie mają gdzie sprzedawać tuczników – mówi.
Warmińsko-Mazurskie. To ostatnia próba cierpliwości
Na północnym wschodzie kraju protest trwa w trudnych warunkach pogodowych. W Kukowie, przy drodze krajowej nr 65 koło Olecka, rolnicy stoją mimo śnieżycy. To jeden z najbardziej wysuniętych na północny wschód punktów protestu.
– Stoimy przy drodze krajowej 65, na wysokości miejscowości Kukowo. Przyjeżdżają rolnicy z Suwalszczyzny i z Podlasia, bo tak naprawdę jesteśmy ostatnim punktem w Polsce północno-wschodniej. Pogoda nie napawa optymizmem, bo jest śnieżyca, ale widać, że w rolnikach jest jeszcze siła walki o lepsze jutro i o to, żeby nasze rodzinne gospodarstwa nie umarły śmiercią męczeńską – mówi Konrad Krupiński.
Jak dodaje, sprzeciw wobec Mercosuru nie dotyczy wyłącznie producentów.
– Nie damy się bez walki sprzedać za niemieckie samochody europejskiego rodzinnego rolnictwa. Na miejscu jest około 50 osób, dojeżdżają kolejne z Podlasia i z Warmińsko-Mazurskiego. Widać też poparcie ze strony konsumentów – kierowcy trąbią, sygnalizują, że są z nami. To pokazuje, że ta sprawa dotyczy całego społeczeństwa – mówi.
Krupiński ostro krytykuje działania rządu i narrację o klauzulach ochronnych.
– Chcemy tylko, żeby w końcu polski rząd zbudował mniejszość blokującą, a nie nawijał nam makaron na uszy, że klauzule nas ochronią. Opowiadają nam bajki, że blokują, ale się nie da. Tymczasem skorzystają tylko zachodnie korporacje, a konsumenci stracą zdrową, europejską żywność. Wspólny rynek miał oznaczać równe szanse, a jakie to są równe szanse, jeśli tam wycina się tysiące hektarów pod soję, produkuje wołowinę faszerowaną hormonami, a u nas takie rzeczy są zakazane – podkreśla.
Nie wyklucza zaostrzenia protestów.
– Oni będą się cieszyć, że osiągnęli „sukces”, a ja zbankrutuję i dopiero wtedy będę mógł udowadniać straty. Jeśli ta umowa zostanie przyjęta, rolnicy nie będą już mieli cierpliwości. Może być tak jak ostatnio w Brukseli, gdzie leciały buraki i inne rzeczy. Albo jeszcze ostrzej – ostrzega Krupiński.
Lubelskie. Rolnicy nie wierzą w klauzule ochronne
W województwie lubelskim rolnicy stoją na wiadukcie nad trasą S17 w miejscowości Sierskowola. Są widoczni dla przejeżdżających kierowców, ustawiają ciągniki z biało-czerwonymi flagami i banerami „STOP Mercosur”.
– Stoimy na wiadukcie nad trasą krajową S17, jesteśmy dobrze widoczni. Jest około 40 ciągników, do tego samochody. Stoimy tu dlatego, że chcemy, żeby umowa z Mercosur nie została podpisana. Protestujemy spokojnie, ale zależy nam, żeby ten głos był słyszany – mówi Jacek Beczek.
Rolnik zwraca uwagę na doświadczenia regionu z importem i niewydolnością mechanizmów ochronnych.
– Nie wierzymy w żadne klauzule ochronne. W Unii Europejskiej jest taki przerost biurokracji, że żadne przepisy nie działają we właściwym czasie. W Lubelskiem przekonaliśmy się o tym aż za dobrze, kiedy zalał nas import z Ukrainy. Zanim ktokolwiek zareagował, rynek był już rozwalony – podkreśla.
Jak dodaje, w przypadku Mercosuru zagrożenie może być jeszcze większe.
– Z Ukrainy przyjeżdżały tylko pociągi, natomiast z Mercosur będą przypływały statki. Zanim to się rozleje po rynku europejskim, zanim ktokolwiek uruchomi te wszystkie procedury, będzie już po nas. Skutki odczują nie tylko rolnicy, ale też konsumenci – ostrzega Beczek.
Mapa protestów. Gdzie stoją ciągniki?
Organizatorzy protestu udostępnili interaktywną mapę zgłoszonych miejsc protestów.
