Kryzys w rolnictwie to kwestia urodzaju czy niezaradności rządu?
Janusz Terka z Solidarności Rolników Piotrków skomentował sytuację rynkową w Polsce. Jak przyznał zauważył, że ostatnie tygodnie upłynęły w Polsce na debatach dotyczących tego, że rolnicy mają problem ze sprzedażą swoich plonów: warzyw, owoców i zbóż, których dodatkowo ceny skupu są niskie.
Do opinii na temat tego, że wszystko jest efektem tzw. klęski urodzaju przychyliło się nawet Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, o czym wspomina hodowca, którego zdaniem, problem leży głębiej.
– Politycy, szczególnie ministerstwo rolnictwa, mówią, że ceny spadają z powodu nadprodukcji i problemów ze zbytem. Mamy wspólny rynek, dlatego jeśli w innych państwach jest taniej, to te produkty przyjeżdżają do Polski, bo tu łatwiej je sprzedać drożej, bo tu ceny są wyższe. To pokazuje, że ministerstwo rolnictwa sobie nie radzi, bo jak to możliwe, że rolnicy nie mają gdzie sprzedać swoich plonów? – pyta Terka
Drogo w sklepie, tanio u rolnika
O tym, że w sklepie jest drogo, a u rolnika tanio wiadomo od dawna. I nie chodzi o to, że ludzie nie chcą jeść takiej żywności, tylko nie mają na nią pieniędzy, a widać to zwłaszcza wtedy kiedy rolnicy ogłaszają samozbiory, bo zainteresowanie jest wysokie.
– Jak rolnik ogłasza samozbiory, to okazuje się, że ludzi jest dużo, przyjeżdżają, zrywają, kupują, czyli jest zapotrzebowanie na te produkty, tylko w dystrybucji, w sklepach są naprawdę bardzo drogie – tłumaczy rolnik.
Świnia w sklepie za miliony, u rolnika za bezcen
Terkę szczególnie przeraziła dysproporcja cenowa, którą zaobserwował właśnie między cenami za wieprzowinę w sklepie, a ceną, którą oferuje mu skup. Jak się okazało, kości są droższe od kilograma tucznika!
– Ja dostaję za tuczniki w tej chwili 5,00 zł/kg, a kości w sklepie kosztują 6,00 zł/kg! W tym tygodniu obniżka cen świń była radykalna. Przy cenie 5,00 zł/kg rolnik za 100-kilogramową świnię może otrzymać 500 zł. To jest naprawdę mało. Konsument może sobie wyobrażać, że jak płaci za żywność drogo, to rolnik dobrze zarabia, a to jest coś zupełnie innego – mówi Terka.
Ile rolnicy dostają za świnie?
Z relacji Terki wynika, że nie dosyć, że świń jest mało, to jeszcze są tanie i to się nie zmienia, a w Niemczech są droższe i przywozi się je do Polski. Co gorsza, jak wyjaśnia hodowca, rolnicy za świnie ze stref zapowietrzonych lub zagrożonych mają płacone przez skupy jeszcze mniej.
– Ja dostaję za tuczniki ok. 5,00 zł/kg i to jest mało, a wyobraźcie sobie, że rolnicy, którzy hodują świnki w strefach z ograniczeniami, czyli w strefie zapowietrzonej czy zagrożonej, tam gdzie wystąpi ASF, dostają w tej chwili 3,00 zł/kg, co daje 300 zł za 100 kg tucznika. Czy to jest dużo? To skandalicznie mało – opowiada Tarka.
Co z pomocą dla rolników?
Jak twierdzi Terka, hodowcom świń się nie pomaga, a z analizy wypowiedzi ministra, którą przeprowadził rolnik, wynika, że jest on zdania, iż na odszkodowania za ASF idą miliardy.
– Gdzie te miliardy idą? Mimo niskich cen rolnicy hodują te świnie, a nie dostaną złotówki. Są zostawieni sami sobie, więc nie dziwmy się, że pogłowie świń w Polsce spada – stwierdził Terka.
Zobacz WIDEO:
Sytuacja polskiego sektora hodowli świń staje się coraz bardziej niepokojąca. Choć statystyki nie wskazują na drastyczny spadek pogłowia, to realny problem leży w zanikaniu małych, rodzinnych gospodarstw. Ich miejsce zajmują duże fermy, które stopniowo przejmują rynek, prowadząc do koncentracji produkcji i ograniczenia konkurencji. Taki kierunek rozwoju może krótkoterminowo wydawać się efektywny, lecz w dłuższej perspektywie grozi wzrostem cen wieprzowiny i dalszym osłabieniem polskiej wsi. Dlatego potrzebne są konkretne, odważne działania ze strony resortu rolnictwa, a nie tylko deklaracje. Jeśli naprawdę chcemy odbudować krajową hodowlę, należy stworzyć warunki, w których mali producenci znów będą mogli się rozwijać, a nie zniknąć z mapy polskiego rolnictwa.
Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. FB/Solidarność Rolników Piotrków
