StoryEditorWiadomości rolnicze

Ustawa o odnawialnych źródłach energii – kto traci, kto zyskuje?

30.03.2015., 15:03h
Prezydent podpisał 11 marca uchwaloną przez Sejm 20 lutego ustawę o odnawialnych źródłach energii. Prace nad jej stworzeniem trwały kilka lat, bo mało która ustawa wywoływała i wciąż wywołuje tyle kontrowersji.

Nic w tym dziwnego – na zawartych w niej regulacjach stracą bądź zyskają różne grupy interesów. Odnawialne źródła energii podzieliły w widoczny sposób koalicję PO-PSL. 

Opracowanie ustawy o OZE narzuciły Polsce dyrektywy UE. Podpisana przez prezydenta ustawa wejdzie w życie po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia, jednak część jej przepisów będzie obowiązywać dopiero od stycznia przyszłego roku. Wprowadzi ona aukcyjny system sprzedaży energii i instytucję sprzedawcy zobowiązanego, a więc tego, który będzie musiał odkupować nadwyżki prądu wytworzone w mikroinstalacjach przez tzw. prosumentów. 

Termin „prosument” powstał z połączenia słów producent i konsument, a oznacza osobę, która produkuje energię na własne potrzeby, zaś nadwyżki sprzedaje na rynek. Mogą więc być to rolnicy – właściciele turbin wiatrowych, biogazowni czy instalacji pozyskujących energię słoneczną. 

Kwestią, która wywoływała najbardziej zażarte spory w toku prac nad ustawą, były zasady odkupu tych nadwyżek oraz ich ceny. Ostatecznie dla wszystkich instalacji do 10 kW wprowadzono jednolitą taryfę w wysokości 210% średniej ceny rynkowej z poprzedniego roku. W 2016 r., gdy ustawa będzie już w całości obowiązywać, może to być niecałe 400 zł/MWh. Prosumenci będą mogli sprzedawać do sieci nadwyżki energii po cenie gwarantowanej przez 15 lat od dnia oddania instalacji do użytku.

Spory w toku prac nad ustawą wywołała również kwestia lokalizacji siedziby biura Operatora Rozliczeń Energii Odnawialnej. Ku zaskoczeniu parlamentarzystów śląski senator Andrzej Misiołek wystąpił bowiem z wnios-
kiem, by zamiast w Warszawie biuro ulokować w Bytomiu. Senator argumentował, że zamykając kopalnie w tym mieście, rząd winien zadbać o tworzenie nowych miejsc pracy. Poprawka zyskała głosy większości. 

Nowa ustawa nie satysfakcjonuje w pełni żadnej ze stron. Nikt nie czuje się zwycięzcą, wszyscy raczej liczą straty. Przeciwnicy ustawy zarzucają, że została napisana na kolanie, jej przepisy są niespójne i przysporzą w niedalekiej przyszłości wielu problemów wszystkim – poczynając od prosumentów i koncernów energetycznych, na rządowych instytucjach kończąc. Ucierpi zaś na tym przede wszystkim konsument. Przedstawiciele środowisk ekologicznych wskazują, że choć w regulacjach została zawarta „poprawka prosumencka”, to nie znalazły się zapisy pozwalające na produkcję energii przez spółdzielnie, szkoły, parafie czy wspólnoty mieszkaniowe. Przez to do grupy prosumentów mogą wejść tylko nieliczni i nieliczni z tej możliwości skorzystają. 

Ministerstwo Gospodarki zapowiada już wniesienie szeregu zmian do nowych regulacji. Na posiedzeniu komisji nadzwyczajnej do spraw energetyki i surowców energetycznych przed kilkoma dniami wiceminister gospodarki Jerzy W. Pietrewicz wskazał w ustawie mnóstwo braków. 

Według niego największym problemem jest kwestia przekroczenia dopuszczalnej pomocy publicznej, wynikająca z wprowadzenia stawek gwarantowanych oraz wsparcia dla rozwoju OZE. Nie wiadomo dotąd, czy ceny gwarantowane przysługiwać mają za całość energii wytworzonej przez mikroinstalacje, czy też jedynie za nadwyżkę wprowadzaną do sieci. Z ustawy wynika, że sprzedawcy zobowiązani będą mieli prawo do rekompensat za straty wynikłe z tytułu zakupu „czystej energii”. Brakuje jednak zapisów precyzujących, na jakich zasadach obliczać rekompensaty. 

Energetyka konwencjonalna obawia się wypierania z rynku przez dotowanych producentów energii z OZE. Analitycy twierdzą, że instrumenty zawarte w ustawie źle wpłyną na wyniki polskich grup energetycznych. Ustawa pociąga za sobą m.in. zniesienie wsparcia dla elektrowni wodnych o mocy powyżej 5 MW i ograniczenie wsparcia dla współspalania. Nastąpi gwałtowny rozwój sektora OZE, a więc będzie rosła podaż „zielonej energii”. Ta presja wywoła spadek cen hurtowych prądu. To dobre wieści dla zwykłych odbiorców prądu, także na wsi. 

Ustawa dopuszcza do udziału w aukcjach jedynie dedykowane instalacje współspalania. Jest ich jednak niewiele, większość elektrowni spalała biomasę w tradycyjnych instalacjach. Sytuacja polskich producentów biomasy staje się więc jeszcze mnie godna pozazdroszczenia. 

Niezadowoleni są też właściciele dużych biogazowni rolniczych. Poprawka przyznająca im prawo do startowania w aukcjach dla instalacji do 1 MW przepadła w senacie. Przy obecnych cenach tzw. zielonych certyfikatów ich działalność jest nierentowna, a przejście do nowego systemu wsparcia znacznie by im pomogło. 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 05:49