Druhowie z OSP Przyrów uratowali unikatową wieżę do suszenia węży strażackichArtur Kowalczyk
StoryEditorOSP Przyrów

Druhowie z OSP Przyrów uratowali unikatową wieżę do suszenia węży strażackich

23.07.2023., 11:00h
OSP Przyrów uratowało kawałek historii, która mogła ulec zapomnieniu. Strażacy zadbali, aby jedna z najstarszych wież służących do suszenia węży pożarniczych i ćwiczeń druhów nie legła w gruzach, czy raczej w drzazgach, bo była wykonana z drewna.

OSP Przyrów - jednostka z powołaniem

W OSP Przyrów w powiecie częstochowskim działa niemal 30 strażków, którzy pracują na rzecz lokalnej społeczności nie tylko jeżdżąc do pożarów, wypadków czy innych groźnych zdarzeń ratując życie, zdrowie i dobytek ludzi, ale co także ważne, dla miejscowego środowiska, dbają o jego przeszłość – historię.

Jak OSP Przyrów udało się odrestaurować zabytkową wieżę?

Prezes OSP Przyrów Jacek Stencel, mając poparcie swoich podwładnych, ale też lokalnego samorządu, zdobył pieniądze z kilku państwowych instytucji na renowację wieży, która w styczniu tego roku została wpisana do rejestru konserwatora zabytków i należy do elitarnych obiektów zabytkowej architektury strażackiej w kraju, co więcej, jest jedynym tego rodzaju obiektem w Polsce.

– To rzeczywiście nasza duma, gdyż udało się nam ją uratować wspólną pracą i determinacją – mówi prezes. – Jeszcze trochę i wieża rozleciałaby się ze starości. Dzięki środkom m.in. z Funduszu Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników czy wsparciu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi udało się zdobyć 16 tys. zł na renowację tego zabytku.

I został pieczołowicie odnowiony, bo to praca cieśli wykonana ręcznie, a nie drewniany składak z marketu. W środku można zobaczyć np. drewniane koło w całości wyżłobione z kawałka drewna służące do wciągania węży na wyższe piętro, już od momentu powstania obiektu w 1945 roku albo zachowany od tego czasu dwuteownik wykorzystany przy wzmocnieniu konstrukcji z nieistniejącej już huty na Śląsku z XIX wieku.

image

Druhowie z OSP Przyrów uratowali unikatową wieżę do suszenia węży strażackich

FOTO: Artur Kowalczyk

Jakie zabytki skrywa jeszcze OSP Przyrów?

Na szczęście w nowej siedzibie druhów również nie brakuje historycznych akcentów i pamięci o tym, co było kiedyś.

To na przykład dziennik służby strażaków (księga dyżurów) z dwudziestolecia międzywojennego, gdzie przewija się wiele nazwisk rodzin ciągle mieszkających w gminie Przyrów, bo ich przodkowie służyli też lokalnej społeczności w straży. Choć nie zawsze wszystko wyglądało wtedy idealnie.

Jeden z wpisów – rozkazów – mówi o dyscyplinarnym usunięciu strażaka za awanturę pod wpływem alkoholu na zabawie. Inny zaś o usunięciu kolejnego druha, ale za „niesubordynację”, bo opuszczał ćwiczenia strażackie niezbędne przecież do przygotowania w czasie akacji ratunkowych. Można więc powiedzieć, że został ukarany za lenistwo, gdyż nie ćwiczył razem z kolegami, aby być jak najbardziej sprawnym w trakcie pomocy ludziom, choćby podczas pożaru.

– W naszej siedzibie zachował się także stary, zabytkowy, historyczny i chcę podkreślić prawdziwy dzwon strażaków jeszcze z 1827 roku – chwali się pięknym eksponatem prezes Stencel. – Wisi na honorowym miejscu i jest używany, gdy gościmy u nas kogoś. Wtedy można usłyszeć jego dźwięk.

Natomiast dawniej wisiał w rynku, kiedy jeszcze straż działała jak pospolite ruszenie i alarmował o pożarze oraz nawoływał do pomocy w jego gaszeniu. Potem trafił na strażacki wóz i służył równie dobrze, zaś na koniec na pewno dzięki opatrzności świętego Floriana zachował się do dzisiejszych czasów.

To więc skarbnica dla lokalnych historyków, dla lokalnej społeczności, bo pokazuje różnorodność nie tylko życia straży, ale przede wszystkim ludzi.

– Trzeba chronić takie zabytki. To nasza historia, to nasze wspólne dziedzictwo – zaznacza druh Mieczysław Kremblewski.

Czy OSP Przyrów przetrwa czasy depopulacji?

Jednak mimo tak wspaniałych zabytków i historii strażacy przeżywają okres ciężkiej próby, bo nie wiadomo czy będzie ona trwać. Na ich niekorzyść działa bowiem demografia.

– Depopulacja, wyjazdy i inne czynniki powodują, że nie ma wielu młodych, chętnych ludzi do służby w ochotniczej straży pożarnej – opowiada prezes Stencel. – Robimy więc pogadanki albo przy okazji konkursów wiedzy pożarniczej zachęcamy do pracy w tej szlachetnej służbie. I mam nadzieję, że skutki będzie widać. Ostatnio po takich akcjach przyszedł do nas młody chłopak. To rodzi nadzieję i daje dodatkową chęć do pracy.

OSP Przyrów wyjeżdża do akcji

A ta to już najwyższy poziom, nie tylko ze względu na wyszkolenie, ale także wykorzystywany sprzęt.

W garażu stoi już tylko jeden zabytkowy wóz sprzed wielu dekad, ale jedynie na pokaz. Natomiast do pracy strażacy jeżdżą już najnowocześniejszymi wozami, jak PSP, bo to dwa (za niemal dwa miliony złotych) średnie samochody ratowniczo-gaśnicze na podwoziu Renault D14. Bardzo dobrze i bogato wyposażone, by wspomnieć o zbiorniku wodnym o pojemności 2500 litrów czy na środki pianotwórcze o pojemności 250 litrów.

– Dysponujemy już bardzo dobrym sprzętem, zostaliśmy doposażeni zupełnie jak koledzy z PSP. To pozwala na szybsze i lepsze interwencje – podkreśla prezes Stencel. I dodaje: – I trochę też mam nadzieję zachęca młodych, aby do nas przychodzili i kontynuowali, często tradycję swoich ojców, a nawet dziadów, bo przecież zdarza się, że pasja do pracy w straży przechodzi z ojca na syna i trwa.

A trwa nawet w najtrudniejszych czasach i godzinach próby, bo strażacy z OSP Przyrów sprawdzili się doskonale w czasie pandemii Covid-19, gdy pomagali ludziom, dowozili niczym karetka pogotowia do lekarza albo na szczepienia. Jednak w ich przypadku nie można mówić to jak o czymś szczególnym, gdyż jest to dla nich zwyczajna codzienna służba. Tak jak niedawno, gdy jechali jak pogotowie ratunkowe do wypadku, gdzie człowiek czekał na dojazd karetki z lekarzem z otwartym złamaniem nogi, a więc ze stanem zagrożenia życia. Oni byli wcześniej i zabezpieczyli miejsce zdarzenia, pomogli choremu. A pogotowie już go tylko odebrało i zawiozło do szpitala.

– Trzeba pomagać ludziom w takich sytuacjach i pracować na co dzień – nadmienia prezes.

A codzienna służba jest bardzo różnorodna, bo to współpraca z miejscowymi kołami gospodyń wiejskich, pogadanki dla dzieci i młodzieży w szkołach na temat profilaktyki i bezpieczeństwa, organizacja zawodów strażackich i sportowych.

– Trzeba taką służbę lubić i cenić. Ważne, żeby była dobrym wsparciem dla lokalnej społeczności i była po prostu dla ludzi na co dzień – pointuje druh Mieczysław Kremblewski.

– A szczęście nam dają i są naszym dobrym duchem jaskółki, które co roku robią sobie gniazdo przy wjeździe do jednostki – uśmiecha się prezes Stencel.

Nie dziwi więc, że OSP Przyrów znajduje się w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym. I rozpoczęło współpracę z weteranami jednostki GROM.

oprac. Artur Kowalczyk

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 14:58