StoryEditorWiadomości rolnicze

Łowickie w Chinach

14.12.2015., 13:12h
  Z prezesem Janem Dąbrowskim z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu rozmawia Krzysztof Wróblewski

Dużym echem i to nie tylko w mleczarskiej Polsce odbiło się podpisanie umowy na dostawę na rynek chiński dużej partii Mleka Łowickiego?

– Nie jest to bynajmniej pierwsza umowa sprzedaży naszych produktów na ten rynek. Jesteśmy bowiem w Chinach z łowickimi wyrobami mleczarskimi od ponad 5 lat. Jednak podpisana przeze mnie 23 listopada umowa z chińską rządową spółką handlową na dostawę 4 milionów litrów Mleka Łowickiego ma nie tylko handlowy, ale i prestiżowy charakter. Podpisanie tej umowy odbyło się w Szanghaju – podczas polsko-chińskiego forum gospodarczego, którego gościem specjalnym był Prezydent RP Andrzej Duda. Prezydentowi towarzyszyło 80 przedstawicieli polskich firm. Ale OSM Łowicz była jedyną firmą mleczarską, która podpisała taką umowę. Jestem przekonany, że ta umowa jest dobrym wstępem do dalszego handlu łowickiej spółdzielni z Chinami. Naszym celem jest, aby miesięcznie na tym rynku lokować 4 miliony litrów Mleka Łowickiego, a także spore ilości innych naszych wyrobów. Wiemy też, że te nowe kontrakty będziemy podpisywać bez obecności Prezydenta RP. Droga do nich została przetarta. W sumie w tym Forum wzięło udział ponad 600 osób – głównie przedstawiciele firm chińskich, którzy wykazywali zainteresowani wzrostem wymiany handlowej z naszym krajem. Ta duża ilość zaskoczyła nawet organizatorów, zmuszając ich do powiększenia sali konferencyjnej, w której odbywało się wspomniane Forum. Otworzył je nasz prezydent. Następnie odbyła się prezentacja ogólnej relacji stosunków polsko-chińskich. Później miało miejsce podpisanie 8 umów handlowych. – Olbrzymim sukcesem na rynku chińskim cieszą się polskie jabłka, proszę o podpisanie umowy przez prezesa Dąbrowskiego z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu – powiedziała stremowana nieco wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn-Klik – pochodząca jeszcze z ekipy wicepremiera Piechocińskiego. Pani minister jest sympatyczna i jednocześnie bardzo dobra pod względem merytorycznym. A ludzką rzeczą jest się pomylić. Ale ową pomyłką udowodniła tę prawdę, którą od wielu miesięcy powtarzają mleczarze: dla poprzedniej ekipy rządowej priorytetem było nie polskie mleko, ale polskie jabłka. Wracając do tematu, to muszę jednoznacznie stwierdzić, że Chińczycy przywiązują bardzo dużą wagę do umów podpisanych w obecności głów państwa czy też premierów rządów. Bo to jest też dla nich prestiż i takie firmy są przez nich bardzo cenione. Nieprzypadkowo wizytom głów państw z Europy Zachodniej czy też z USA lub innych rozwiniętych państw towarzyszą samoloty pełne biznesmenów. Dobrze, że i Polska weszła w tę konwencję robienia interesów w tym państwie. Należy dodać, że kontrahentem, z którym podpisaliśmy umowę była chińska rządowa grupa zakupowa. To nie był przypadkowy kontrahent. W takim handlu dużą rolę odgrywają bowiem decyzje rządowe.

Czy pan prezydent spotkał się z polskimi biznesmenami?

– Leciałem z panem prezydentem tylko w jedną stronę i w czasie tego lotu do takiego spotkania nie doszło. Niewykluczone, że odbyło się ono później. Byłem w Chinach najkrócej jak to było możliwe. Wsiadłem bowiem do rejsowego samolotu LOT-u, którym leciał także pan prezydent o godzinie 14.55 w niedzielę, a do Polski przyleciałem z Chin we wtorek wieczorem. Chciałbym też tutaj dodać, że wśród przedstawicieli polskich firm towarzyszących prezydentowi Andrzejowi Dudzie w Chinach był reprezentant Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita w Wysokiem Mazowieckiem.

18 listopada 1990 roku został pan wybrany przez ówczesną radę nadzorczą prezesem Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu. Zaś dosłownie kilka miesięcy później pojawiło się w Łowiczu mleko UHT. Nikt wówczas będący przy zdrowych zmysłach nie przypuszczał, że nadejdzie taki czas, że trafi ono na chiński rynek.

– W 1990 roku na polskim rynku było też za dużo mleka. Cofnięte zostały bowiem rządowe dotacje wspierające ten sektor gospodarki żywnościowej, bo nastąpiło jego urynkowienie. Gdy te dotacje funkcjonowały, to stanowiły one 70 procent przychodów spółdzielni. W tym trudnym okresie handlowało się z samochodów czy też z prowizorycznych straganów, aby zapewnić środki na bieżącą działalność. Skupowaliśmy wówczas 167 tysięcy litrów mleka dziennie – od około 10 500 dostawców. I był to najniższy poziom skupu, jaki pamiętam w naszej spółdzielni – w której pracuję od 1983 roku. Zaś w tym roku rekordowy poziom skupu wyniósł około 1 miliona 700 tysięcy litrów mleka dziennie od około 6500 dostawców. Ale wróćmy do historii. Jedni chcieli wziąć kryzys na przeczekanie. Moja zaś koncepcja wyjścia z tego kryzysu polegała na prorynkowych inwestycjach, to znaczy na zakupie linii do produkcji mleka w UHT w kartonach. Były też wątpliwości typu: jak rozwiążemy finansowanie tak poważnych inwestycji i czy znajdziemy odpowiednią ilość mleka, które spełni wymagania jakościowe niezbędne do produkcji mleka UHT. Konsekwencją jednej z pierwszych blokad rolniczych – tej najgłośniejszej pod Mławą – było utworzenie rządowego funduszu G-Morg, wspierającego spółdzielnie mleczarskie. W większości spółdzielni pieniądze z tego Funduszu zostały przeznaczone na bieżące potrzeby. My zaś te pieniądze przeznaczyliśmy na wkład własny do kredytu dolarowego, który miał nam posłużyć do zakupu pierwszej linii do produkcji mleka UHT. Wnet pojawiły się głosy, że OSM Łowicz potknie się mocno na tej inwestycji. Wieszczono nawet rychły upadek łowickiej spółdzielni. Okazało się, że po uruchomieniu tej inwestycji – pod koniec października 1991 roku – nasza sytuacja ekonomiczna zaczęła się szybko poprawiać. A zaciągnięty kredyt spłaciliśmy w ciągu dwóch lat. Tym sposobem mogliśmy realizować kolejne inwestycje. I wbrew wieszczeniom Łowicz nie padł, ale wokół nas upadło 7 spółdzielni mleczarskich. Pragnę tutaj przypomnieć, że do kartonów trafiało mleko klasy S – tzw. supermleko. W zlewniach, ale nie wszystkich, zainstalowaliśmy dodatkowe zbiorniki, do których trafiało mleko klasy S. To mleko było badane pod kątem ilości bakterii, a przecież prawie wszędzie obowiązywała wówczas próba reduktazowa. Już wówczas łowiccy rolnicy potrafili produkować bardzo dobre mleko. A efektem wprowadzenia klasy S była dyskusja na Walnych Zebraniach, której następstwem były pytania delegatów: dlaczego nie w każdej zlewni skupuje się mleko klasy S. Trzeba w tym miejscu wspomnieć śp. prezes Jolantę Gajdę, która potrafiła przekonać rolników do produkcji mleka klasy S i wielu z nich namówiła, aby poszli tą drogą nie tylko wymagając, ale służąc im dobrymi radami. 

Teraz jesteśmy trzecią spółdzielczą mleczarnią w Polsce pod względem ilości skupu oraz przychodów. Byliśmy też pionierami w integracji spółdzielczego mleczarstwa oraz we wprowadzaniu nowoczesnych technologii. W tym roku wydaliśmy na inwestycje około 85 milionów złotych. Obecnie mamy kryzys w branży mleczarskiej, którego końca nie widać. Zarabiają tylko ci, którzy handlują wyrobami mleczarskimi – przede wszystkim wielkie sieci handlowe. Tracą zaś polscy producenci mleka oraz polscy przetwórcy. Niemieckie sery sprzedawane po ponad 8 zł rujnują polski rynek serów. Nadal polska galanteria mleczarska nie może wejść na niemiecki rynek. Pozostaje nam stawiać na eksport poza Unią. I to nie tylko rynek chiński jest naszym celem. Jestem przekonany, że pracując wspólnie na rzecz dobra spółdzielni przetrwamy również i obecny kryzys. Ten sprzed 25 lat był bowiem dalece groźniejszy. 

 

Dziękuję za rozmowę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
26. kwiecień 2024 14:32