kujawsko-pomorskie
Waldemar Michalak wraz z synami utrzymuje 200 sztuk bydła opasowego. Rozwój gospodarstwa, zwiększenie pogłowia bydła oraz mniejszą pracochłonność miała zapewnić nowa obora, która jednak nie powstanie, gdyż rolnicy uważają, że w dzisiejszych czasach to zbyt duże ryzyko.– Na rynku nie ma stabilizacji, ceny żywca wołowego podlegają częstym wahaniom. Pierwszą dużą stratę ponieśliśmy po tzw. aferze leżakowej. Gdy opłacalność nieco się poprawiła, to znów ceny poszły w dół w wyniku koronawirusa, który zahamował eksport. Teraz ceny ponownie spadły w kontekście prób wprowadzenia „Piątki dla zwierząt” zawierającej zapis o zakazie uboju rytualnego. Dlatego wraz z synem pojechaliśmy ciągnikami, aby uczestniczyć w proteście rolniczym. Niestety, po miesiącu do drzwi zapukali policjanci wręczając mandaty za blokowanie drogi. Odmówiliśmy przyjęcia pierwszych mandatów opiewających na 300 zł i 5 punktów karnych każdy. Po kilku dniach karę zmniejszono na 2 punkty karne i 100 zł. Mandaty tym razem przyjęliśmy, bo po co nam sprawy w sądzie – powiedział Waldemar Michalak.