– Myślałem o kupnie kosiarki wyprodukowanej przez jedną z firm z Podlasia. Jednak znalazłem maszynę znacznie tańszą – marki Kellfri, która wyglądała po prostu jak każda kosiarka. Znalazłem informację, że jest to maszyna szwedzkiej firmy z listwą tnącą jednego z wiodących producentów. Jednak, gdy ją kupiłem straciłem pewność co do jakości tej maszyny, ponieważ popsuła się już po pół godzinie pracy. Od kilku tygodni czekam na naprawę, a na podwórku została mi tylko kupa chińskiego żelastwa – mówi Mikołaj Romanowicz z Ostrowa Południowego w gminie Krynki (pow. sokólski).