StoryEditorKomentarz Naczelnych

Narodowy Holding Spożywczy może pomóc rolnikom, o ile politycy tego projektu nie spartolą

Narodowy Holding Spożywczy mógłby pomóc rolnikom i przetwórcom, gdyby powstał przed 2017. Byłoby to ważne, zwłaszcza dla hodowców świń. Ale i teraz Holding może wzmocnić pozycję polskich przetwórców i rolników w relacjach z sieciami handlowymi. Trzymamy kciuki za NHS, choć mamy obawy, że politycy spieprzą ten projekt, traktując go jako kolejną okazję do wciskania na stołki swoich żon, szwagrów i znajomych.

Nie da się zapewnić w Polsce opłacalności produkcji rolnej bez uporządkowania sytuacji w handlu detalicznym żywnością. Handel ten – co wielokrotnie podkreślaliśmy w tej rubryce – zdominowany przez wielkie i głównie zagraniczne sieci, skutecznie dusi polskich przetwórców żywności, zarówno prywatne zakłady mięsne, owocowo-warzywne, jak i spółdzielcze mleczarnie. Te z kolei nie mogą płacić swoim dostawcom za mleko, owoce, warzywa i żywiec tyle, ile by mogły. Dziś tylko wielkie koncerny mogą sobie pozwolić na postawienie się kupcowi z Biedronki, Lidla, Kauflanda oraz innych sieci, w tym polskich, które także dobrze kroją polskich rolników i przetwórców żywności.

Narodowy Holding Spożywczy mógłby być niewygodnym partnerem dla wielkich sieci handlowych


Doszła do nas pozytywna wiadomość o przyspieszeniu prac nad stworzeniem Narodowego Holdingu Spożywczego, który ma wzmocnić pozycję polskich przetwórców i rolników. Holding taki na pierwszy rzut oka mógłby być dużym, a zatem niewygodnym partnerem dla sieci handlowych. W mediach zaczęło się więc urabianie opinii społecznej. W jednym z dzienników przeczytaliśmy, że powstanie holdingu może zainteresować Komisję Europejską, co w tych czasach oznacza raczej rzucanie kłód pod nogi a nie wsparcie dla inicjatywy mogącej zwiększyć konkurencyjność na polskim rynku. Pojawili się też cytowani przez jedną z gazet anonimowi prawnicy, którzy w tworzeniu NHS doszukują się podobieństw do akcji promujących sprzedaż irlandzkiej czy niemieckiej żywności, co zdaniem KE, ograniczało swobodny handel. Przedstawiciele handlu (pod nazwiskiem, ale i anonimowi) zastanawiają się, czy ten NHS nie wykorzysta swojej przewagi wynikającej z tego, że należy do państwa.

NHS może być wsparciem dla rolników, o ile rolnic tego nie spieprzą

Wilki martwią się, że owce mogą zyskać pasterza – ten wniosek jest po prostu prawdziwy. My jednak mamy wątpliwości co do dzisiejszej siły NHS. Bo czyż jeden producent cukru (KSC) i zakłady z nim związane, fabryka cukierków (Pszczółka), skrobi (PPZ Trzemeszno) oraz elewator i młyn w Stoisławiu mogą zagrozić rynkowej równowadze albo interesom sieci handlowych? Naszym zdaniem nie mogą, chyba że… NHS będzie rósł i przyłączał kolejne firmy zajmujące się przetwórstwem, także prywatne. Taką okazję przegapiła obecna władza w 2017 r., kiedy na sprzedaż była wielka ubojnia Pini Polonia w Kutnie. Jej właściciel Piero Pini, musiał nagle opuścić nasz kraj, bo urząd skarbowy nie mógł doliczyć się 180 mln zł podatku VAT w jego spółkach. Pan Pini, aby pozostać na wolności wpłacił 100 mln zł kaucji (najwięcej w historii naszego sądownictwa). Jego ubojnię kupił należący do Chińczyków Smithfield Foods, który w Polsce jest właścicielem m.in. Animeksu. Rok później prywatne zakłady Gzella z Borów Tucholskich trafiły do Sokołowa, kontrolowanego przez Duńczyków, a przecież mogłyby wzmocnić NHS gdyby powstał wcześniej. Jednak trzymamy kciuki za NHS, choć mamy obawy, że politycy spieprzą ten projekt, traktując go jako kolejną okazję do wciskania na stołki swoich żon, szwagrów i znajomych.

Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
redaktorzy naczelni "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
Fot. KSC
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 13:52