r e k l a m a
Crossowcy szarżowali na polu rolnika
r e k l a m a

Muszą odpracować swoje w sadzie Andrzeja Urbanka
– Dałem im czas, ale czas minął – mówi na kolejnym nagraniu, które właśnie opublikował na swoim kanale. – Dochodzeniówka z Krosna błyskawicznie znalazła tych chłopaków. Starszy się przyznał, młodszy szedł początkowo w zaparte, po czym też uległ.
– Koniec końców spotkałem się z nimi i sobie „porozmawialiśmy”. Zapytałem: Potrzebne wam to było? Słuchajcie, nie byłoby całej tej sytuacji. Pokazywałem wam: zatrzymajcie się, porozmawiamy. Dostalibyście wtedy „zjebkę”, i to wszystko. Ale wyście pokazali mi raz palec środkowy, drugi raz palec środkowy i żeście uciekali. We mnie się wtedy „zagotowało”. Wyznaczyłem 1000 złotych nagrody, po to, żeby się z wami spotkać, żeby z wami porozmawiać…
Oficjalnie ustaleni przez policję z Krosna skruszeni sprawcy ostatecznie dotarli do Andrzeja Urbanka. Jak mówi, dostali od niego „pokutę”. Mają odpracować swoje w jego sadzie przez 7 dni. Po siedmiu dniach pan Andrzej uda się ponownie na policję, wycofa skargę, czym ostatecznie zamknie sprawę.
Zobacz także
„Crossowcy dostali surową lekcję”
– Uważam, że lekcję już dostali. Znienawidziła ich cała Polska. Bardzo dużo ludzi do mnie pisało, dzwoniło. Aż z niektórymi bałem się rozmawiać, bo mi się włosy na głowie jeżyły. Padały propozycje rozłożenia kolczatek czy nawet „pozbyciem się sprawców”. Ale nie tędy droga. Ja szanuję każdego człowieka. Wolę dać 1000 złotych i po prostu porozmawiać.
@andrzej.urbanek Odpowiadanie użytkownikowi @ziomek_od_salt #cross #enduro #quad #adrenalina #korczyna #polsat #tvn #tvp #policja #urbanek #rolnik #rolnictwo #sadownictwo #sad #pole #przesłanierolnika #szacunek #nauka #praca ♬ dźwięk oryginalny - andrzej.urbanek
„My nikomu traktorem nie wjeżdżamy”
– Ale nie, że będziecie jeździć po polach, bo my szanujemy każdego. I wy szanujcie naszą ciężką pracę. I nie ma znaczenia, jakich dokonaliście zniszczeń. To jest teren prywatny. I proszę, uszanujcie to. Bo my nikomu traktorem nie wjeżdżamy twierdząc, że trawa wykoszona i nic się nie stało – kończy pan Andrzej.