StoryEditorInterwencja

Sąsiadka walczy z rolnikiem nasyłając na jego gospodarstwo kontrole

08.04.2021., 17:04h
Konflikty wywoływane przez mieszkańców wsi nie tolerujących rolnictwa to fakty, które potwierdzają się na na Dolnym Śląsku. Tam we wsi Czadrów (gm. Kamienna Góra) rolnik walczy o gospodarstwo, bo sąsiadce śmierdzą jego krowy.

Spór sąsiedzki na wsi

Jeśli rolnik wygra spór, będzie mógł dalej normalnie żyć i pracować, a jego dwaj synowie przejmą gospodarkę. Ale jeśli przegra batalię o „śmierdzące krowy”, straci dorobek życia…

Sąsiadka walczy z chłopem w banalnie prosty sposób, czyli kierując do jego gospodarstwa kolejne inspekcje i kontrole najróżniejszych instytucji oraz służb. Na razie jest to przede wszystkim uciążliwe, ale przynosi też szkodliwe dla gospodarstwa skutki.

Rolnik z zakazem budowy nowych obiektów

W efekcie jej skarg wstrzymano budowę nowych obiektów. Maszyny i zboże rolnik musi trzymać u znajomych gospodarzy, którzy użyczają mu wiat i silosów. Kontrole to już niemal codzienność w gospodarstwie Stanisława Paździora oraz jego synów Rafała i Patryka.

– Nawet nie pamiętam dokładnie, ile ich było. Przez ostatni rok przynajmniej kilkadziesiąt – frasuje się pan Stanisław i stara się wymienić z pamięci instytucje, które kontrolowały jego gospodarstwo: – Weterynaria, ochrona środowiska, Wody Polskie, policja, straż pożarna, straż gminna. Nie wiem, czy są jeszcze jakieś instytucje, które mogą mnie sprawdzać. Ale jeśli są, to „życzliwi” na pewno zadbają, żeby do mnie trafiły.

Nawet proboszcz na kontroli

I ma rację, bo w sprawę wplątano także miejscową parafię i księdza. Duchowny musiał potwierdzić, że działka gospodarza granicząca z parafią nie zagraża jej, zaś sporne krowy pachną wystarczająco ładnie.

– Ta osoba i tak przegra – mówi Rafał Paździor. – Wieś musi pozostać wsią. Nie po to ciężko pracujemy, żeby rozwijać gospodarstwo. Namawiają nas do tego ministrowie rolnictwa, którzy stawiają na młodych. Czy mamy odejść i zmarnować wieloletnią pracę ojca, bo na wsi jednej pani źle pachnie bydło?

Utrudnienia są ogromne, bo oprócz kontroli, które zajmują czas, ale przyznam, że niszczą też nerwy, musimy odprowadzać maszyny niemal dziewięć kilometrów dalej, bo interwencje tej osoby wstrzymały budowę wiat. A to dla rolnika poważna sprawa, nie tylko koszt paliwa, ale strata czasu i uciążliwość organizacyjna. Często w gospodarstwie jest tak, że jakaś maszyna nie jest potrzebna przez dzień czy dwa, ale na godzinę czy dwie, a my, żeby z niej skorzystać, musimy jeździć dziewięć kilometrów – wyjaśnia Patryk Paździor.

Zmuszeni korzystać z magazynów oddalonych kilometry od gospodarstwa

– Podobnie jest ze zbożem, które też musimy magazynować w oddalonych o wiele kilometrów silosach. To wszystko jest możliwe dzięki pomocy znajomych rolników, którzy wspierają nas w walce z niszczycielami rolników – opowiada Rafał.

Działamy i będziemy działać zgodnie z prawem – podkreśla Patryk. – Na wsi jest produkcja rolna, a zapach krowy, mleka, siana i koszonego zboża przeplatają się z kurzem na drodze i brudnymi rękoma rolnika. Ale dzięki temu jest chleb, świeże mleko i wołowina.

Kto się nie rozwija ten się uwstecznia

Gospodarstwo ma dążyć do rozwoju, to ma być sukces lepszej produkcji, ale tutaj ktoś, rękami różnych służb państwowych, utrudnia nam to w bardzo poważny sposób – wskazuje Rafał Paździor.

Paradoksów, na jakie wskazują rolnicy, jest sporo, ale chyba największe wrażenie robi następujący:

Nie rozumiem ludzi, którzy tak prześladują rolników na wsi, a potem idą sami tam, gdzie wypasa się bydło, i z bliska pokazują je dzieciom, podchodzą, żeby je pogłaskać. Podobnie jest tutaj. Osobie, która składa na nas dziesiątki skarg, przeszkadza, że obok jej domu przejeżdża maszyna rolnicza, a nie wadzi jej sznur samochodów jadących ulicą. Domyślam się, że teraz wstrzyma ruch na drodze, bo śmierdzi spalinami – ironizuje Patryk Paździor.

– Kontrole w tym gospodarstwie rolnym są prowadzone od dawna. Z ostatnich pamiętam w 2019 roku planową, potem w 2020 roku, którą przeprowadziliśmy na życzenie gminy, a w tym roku na życzenie i po interwencji sąsiadki – informuje Edyta Gizel-Gawron, powiatowy inspektor weterynaryjny w Kamiennej Górze.

Uchybień nie było

Wyjaśnia też, że w żadnym z przypadków nie stwierdzono uchybień, które mogłyby mieć negatywny wpływ na dobrostan bydła. Tak samo było z kwestiami związanymi z rejestracją czy identyfikacją bydła.

– Interwencja, a raczej skarga sąsiadki tego rolnika to jedyna, jaką otrzymaliśmy – dodaje Edyta Gizel-Gawron i podkreśla, że na razie nie planują kolejnych kontroli. – Działamy w oparciu o przepisy prawa, teraz przechodzimy na tryb kontroli planowanych.

Pozytywny wynik dla rolnika miały także kontrole innych organów, choćby prowadzonej przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska z Wrocławia.

WIOŚ kontroluje interwencyjnie

Beata Merenda, rzecznik prasowy WIOŚ we Wrocławiu, poinformowała bowiem, że: „(...) kontrole miały charakter interwencyjny, bez zawiadamiania podmiotów kontrolowanych o zamiarze jej wykonania. Z wnioskiem o ww. kontrole do WIOŚ wystąpiły inne organy ochrony środowiska, tj. wójt gminy. Kamienna Góra oraz Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska we Wrocławiu, przekazując jednocześnie przesłane przez osoby fizyczne pisma dotyczące uciążliwości powodowanych działalnością w gospodarstwie rolnym. Kolejne pisma strony skarżącej dotyczyły ustaleń kontroli oraz załatwienia sprawy wniesionej w 2019 r. do wójta gminy Kamienna Góra, natomiast nie zawierały dodatkowych informacji, które należałoby sprawdzić, wyjaśnić w terenie i podjąć interwencję (...)”.

W trakcie czynności sprawdzających gospodarstwo WIOŚ brał pod lupę chyba wszystko, co rolnik robi, dlatego kontrolowano: wykorzystywane maszyny rolnicze (ciąg­niki, kombajn, przyczepy), budynek inwentarski dla krów, płyty obornikowe i możliwość odprowadzenia odcieków, budynek mieszkalno-inwentarski, uciążliwości zapachowe powodowane gazami odoroczynnymi, ilość i obecność bydła w obrębie wskazanych działek, dokumentację, plany nawożenia azotem na 2020 rok, ewidencję zabiegów agrotechnicznych itd., emisję hałasu oraz gazów i pyłów do powietrza.

Teraz nadzór budowlany

– WIOŚ we Wrocławiu prowadził kontrolę jak powyżej oraz zgodnie z nadanymi kompetencjami i uprawnieniami, w wyniku czego nie stwierdził nieprawidłowości – poinformowała Beata Merenda.

U rolnika trwa właśnie kolejna kontrola – tym razem nadzoru budowlanego. Jednak obecnie, aby przeprowadzić dokładną kontrolę budynków, kontrolerzy muszą posiadać zabezpieczenia przeciwwirusowe.

Rolnicy czekają na decyzje i szykują ewentualne odwołanie sąsiadki

Wyniki kontroli zostaną opisane w decyzji i wtedy strony sporu będą się mogły od niej odwołać – wyjaśnia Renata Kościk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Wałbrzychu.

Ze względu na rodzinne powiązania skarżącej kobiety z miejscowym inspektoratem budowlanym kontrolę przeniesiono do bardzo odległego inspektoratu, właśnie w Wałbrzychu.

Sąsiadka rolnika uważa, że gospodarz łamie przepisy

Nadal śmierdzi, ale te zapachy nie są tak intensywne, jak wcześ­niej, może ze względu na porę roku. Instytucje, które powinny przestrzegać prawa, wprowadzają rolników w błąd. Uczciwy rolnik, żeby zbudować swoje budynki potrzebne do produkcji, musi spełnić wiele warunków, a nie jak w tym przypadku – zaznacza kobieta.

Mimo przedstawianych wyników kontroli nadal uważa, iż rolnik łamie prawo.

Artur Kowalczyk
Fot. A. Kowalczyk

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
25. kwiecień 2024 08:01