StoryEditorWiadomości rolnicze

Nowe oblicza sześćdziesiątki

12.06.2014., 12:06h
  Nie każdego stać na nowy ciągnik. Wielu rolników musi radzić sobie w pracy starszymi, mocno wyeksploatowanymi maszynami. Jednak mając smykałkę do majsterkowania i trochę pomysłowości, również i w ten starszy sprzęt można tchnąć nowego ducha. Oto trzy przykłady usprawnienia jakże popularnego na wsi Ursusa C-360.

 

Pierwsza modyfikacja

Zmiany w kabinie

Sporo modyfikacji poprawiających parametry pracy ciągnika oraz zwiększających komfort użytkowania wprowadził w swojej sześćdziesiątce Piotr Gojniczek z Goleszowa (pow. cieszyński, woj. śląskie). W pracach modernizacyjnych pomagali mu synowie Jan i Andrzej. Cała przeróbka Ursusa pochłonęła około 10 tys. zł. W maszynie zostało zmienione położenie oświetlenia w miejsce bardziej widoczne dla innych uczestników ruchu drogowego. Ponadto zamontowane zostały dodatkowe światła robocze przydatne przy pracach polowych. Zmieniono również lusterka na większe, które zapewniają lepszą widoczność, a to poprawia komfort oraz bezpieczeństwo jazdy. Lusterka zamocowane są na elastycznych uchwytach, dzięki czemu po zahaczeniu o gałąź, nie zmienia się ich kąt ustawiania. W ciągniku zmieniono ogumienie na większe. Koła fabryczne tylnej osi o rozmiarze 14.9/28 zastąpiono oponami 16.9/28, natomiast w przedniej osi w miejsce kół o rozmiarze 600/16 zamontowano opony 750/16. Dzięki tej modyfikacji poprawił się uciąg ciągnika oraz sterowność. Sporo pracy poświęcono wnętrzu ciągnika. Zmieniona została m.in. dźwignia zmiany biegów na bardziej poręczną, a to – jak podaje konstruktor – ograniczyło wyskakiwanie oraz zakleszczanie się biegów. Najtrudniejsze było jednak przerobienie deski rozdzielczej, na bardziej funkcjonalną mieszczącą więcej wskaźników. Teraz na desce można odczytać, jakie jest ciśnienie powietrza w instalacji pneumatycznej, jaka jest temperatura silnika czy jakie jest ciśnienie oleju w silniku. Ponadto znajdują się na niej wskaźniki kontrolek hamulca ręcznego, ciśnienia oleju silnikowego, świateł drogowych, szperaczy tylnych, ładowania akumulatora, rezerwy paliwa. Pod ręką dostępne są również włączniki świateł, kierunkowskazów, nagrzewnicy, sygnału dźwiękowego oraz stacyjki rozruchowej. Dla lepszego komfortu pracy został zamontowany nowy fotel kierowcy oraz pasażera. Zmodernizowano również układ elektryczny montując nową instalację oraz zakładając nowoczesne bezpieczniki i przekaźniki. 

Wyeliminowanie wad fabrycznych

W Ursusie Piotra Gojniczka wyeliminowano również to co jest bolączką sześćdziesiątek. W mechanizmie różnicowym tylnego mostu zostały przeszlifowane zęby, dzięki czemu blokada nie wyskakuje, co jest szczególnie ważne podczas orki. Również pedał mechanizmu blokującego zastąpiono dźwignią. Ta zmiana wpłynęła na łatwość i poręczność załączenia. Kolejną wadą Ursusów C-360 jest mało precyzyjny i kłopotliwy w operowaniu układ kierowniczy. Dlatego w tej maszynie zostało założone wspomaganie kierownicy. W tym układzie, na końcu wału kolumny kierowniczej umieszczono zawór sterujący (tzw. orbitrol), do którego w sposób ciągły dopływa olej tłoczony przez dodatkową pompę, która jest napędzana bezpośrednio z wału korbowego. Odpowiedni strumień cieczy podawany jest następnie do jednej ze stron siłownika hydraulicznego umieszczonego przy przedniej osi. Zbiorniczek oleju jest zamontowany obok filtra powietrza. W prezentowanej maszynie wyeliminowano również powszechną wadę, jaką jest bardzo ciężko pracujący pedał sprzęgła. W tym celu przedłużona została dźwignia sprzęgła i teraz pedał chodzi bardzo lekko i jest lepiej wyczuwalny. Kolejna modyfikacja polegała na zastąpieniu prądnicy alternatorem, który podniósł parametry ładowania akumulatora. Fabryczny rozrusznik został zastąpiony rozrusznikiem wyposażonym w reduktor, dzięki temu zapotrzebowanie energii na rozruch zmniejszyło się i z dwóch akumulatorów fabrycznie przewidzianych dla tego ciągnika, do pracy wystarczy tylko jeden. Do ciągnika zostały zamontowane mocniejsze odciągi cięgien w trzypunktowym układzie zawieszenia, ponieważ – jak twierdzi rolnik – fabryczne elementy urywały się, a to bardzo utrudniało pracę. Do Ursusa zostały zamontowane także inne ramiona podnośnika, pochodzące od Zetora, które są przystosowane do współpracy z siłownikiem wspomagającym, a w przyszłości takie usprawnienie zwiększające udźwig podnośnika jest brane pod uwagę. Kolejnym usprawnieniem było zamontowanie nagrzewnicy w kabinie. Wymagało to przeróbki pompy wodnej oraz kolektora wodnego. Również fabryczny zawór ciśnienia powietrza, składający się z dwóch części, był kłopotliwy w eksploatacji, dlatego zastąpiono go nowszym elementem pochodzącym z Zetora, który lepiej spełnia swoją funkcję. 

Dodatkowa moc

 

Piotr Gojniczek postanowił również wykrzesać z motoru sześćdziesiątki dodatkowe konie. W tym celu zastąpił fabryczną pompę wtryskową pompą pochodzącą od Zetora. Jak podaje, dzięki tej przeróbce, maszyna nie tylko zyskała na mocy, ale znacznie zmniejszyło się spalanie paliwa oraz dymienie. – Silnik pracuje bardzo równo, uruchamia się bez problemu w niskich temperaturach, a większe i dokładniejsze filtry, które również zostały zamontowane w tej maszynie, zapewniają dłuższą eksploatację pompy – twierdzi konstruktor. Wymiana pompy i filtrów to nie jedyne przeróbki w silniku. Umieszczono dokładniejszy w pracy termostat, przez co silnik szybko osiąga swoją temperaturę i utrzymuje ją nawet przy ciężkich pracach. Wymieniono również wiatrak chłodnicy na wydajniejszy, który ma plastikowe łopatki. Zmodyfikowano także cały układ wydechowy. Zamontowany został mocniejszy i większy kolektor wydechowy oraz kolanko, dzięki czemu nie przenoszone są drgania na cały wydech. Kolektor jest montowany z kolankiem i tłumikiem poprzez stabilniejszy uchwyt z trzema śrubami. Fabryczny uchwyt miał tylko dwie śruby i niestety – jak podaje Piotr Gojniczek – często się łamał. W maszynie zastosowano również nowy typ tłumika, który w znaczący sposób ograniczył hałas silnika.

Druga modyfikacja


Po pierwsze – komfort

Komfort pracy sześćdziesiątką pozostawia wiele do życzenia, dlatego Piotr Baranowski ze wsi Pogorzelec (pow. sejneński, woj. podlaskie) postanowił kompleksowo przerobić kabinę w takim ciągniku. Pierwszą zmianą było wykonanie płaskiej podłogi z blachy grubości 1 mm, pod którą znajduje się stelaż wzmacniający przed jej wyginaniem. Również z blachy grubości 1 mm została wykonana zabudowa podnośnika oraz błotniki kół tylnych. W górnej części kabiny zamontowano półkę na radio. Do wykonania zabudowy kabiny, błotników oraz półki na radio wykorzystano niecałe 4 arkusze blachy kupionej okazyjnie po 40 zł za arkusz. Odpowiedni kształt blachy był nadawany za pomocą giętarki. W przedniej części kabiny została zamontowana nowa deska rozdzielcza pochodząca z Zetora, której zabudowę wykonano własnoręcznie. W tym przypadku, koszt nabycia deski wyniósł niecałe 50 zł, natomiast wskaźniki, które zostały kupione w sklepie rolniczym, kosztowały po około 30 zł za sztukę. Obrotomierz pozostał taki sam jak w fabrycznej maszynie, choć jak podaje Piotr Baranowski, konieczne okazało się wykonanie pierścienia redukcyjnego ze względu na większy otwór w desce rozdzielczej. Pod spodem kabiny z lewej strony zamontowano zbiornik paliwa o pojemności 40 litrów wykonany ze zbiornika samochodowego do przechowywania gazu. Jak podaje konstruktor, pojemność zbiornika w zupełności wystarcza, ponieważ ciągnik nie jest wykorzystywany do ciężkich prac.

Mocniejszy podnośnik

W kabinie wykonano nowe podwieszane pedały do załączania sprzęgła oraz hamulców. Przerobiono również samo sprzęgło. Teraz pierwszy stopień jest sterowany hydraulicznie z wykorzystaniem pompki hamulcowej krótkiej od Ursusa i wysprzęglika od Zetora, natomiast drugi stopień jest sterowany mechanicznie dźwignią hamulca ręcznego pochodzącą z samochodu marki Polonez. Koszt przerobienia sprzęgła wyniósł 300 zł. W ciągniku wzmocniono również podnośnik poprzez zastosowanie dodatkowego zewnętrznego siłownika wspomagającego. Siłownik został podłączony do głównego cylindra poprzez wywiercenie otworu w korpusie podnośnika symetrycznie do przewodu łączącego cylinder z rozdzielaczem. W przewodzie został wywiercony otwór i wspawano rurkę wychodzącą na zewnątrz obudowy podnośnika. Ponieważ zastosowano siłownik używany, pochodzący z układu wspomagania ciągnika MTZ, przerobienie podnośnika zamknęło się w kwocie 220 zł. Aby łatwiej było operować maszyną, ciągnik doposażono we wspomaganie układu kierowniczego z tzw. orbitrolem. Kolumna kierownicza została wykonana we własnym zakresie i jest przymocowana do kabiny ciągnika. Zakupiona w sklepie internetowym pompa układu wspomagania napędzana jest od wału korbowego silnika. Siłownik wspomagania został zamontowany wzdłuż osi przedniej ciągnika. Aby można było go przymocować, przy kole została zamontowana druga dźwignia (tzw. wąs). Udoskonalenie układu kierowniczego zamknęło się w kwocie około 2 tys. zł. Do ciągnika została wykonana również nowa instalacja elektryczna z kabli pochodzących od instalacji samochodowej. Jak podaje konstruktor, któremu w pracach modernizacyjnych pomagał brat, najwięcej czasu zajęło przerobienie kabiny oraz wykonanie tylnych błotników. 

Trzecia modyfikacja

Przednia oś od Bizona

W sześćdziesiątce Szymona Kaźmierczaka z miejscowości Osieczna (pow. leszczyński, woj. wielkopolskie) przerobiony został układ kierowniczy i wymieniono przednią oś. Przeróbka związana była z montażem ładowacza czołowego, a celem do uzyskania było łatwiejsze manewrowanie ciągnikiem. Przednia oś pochodzi od kombajnu zbożowego Bizon. Dostosowanie jej polegało na odcięciu oryginalnego mocowania od osi z kombajnu oraz rozcięciu wzdłuż oryginalnej płaskiej osi od ciągnika. Następnie na oś od kombajnu przyspawana została górna część osi od ciągnika. Dzięki temu obyło się bez toczenia i drogiego dorabiania elementów w warsztatach. Wspomaganie układu kierowniczego w tym ciągniku oparte jest na tzw. orbitrolu, który znajdował się na stanie w gospodarstwie. Jest to element pochodzący ze starszego ciągnika Fortschritt ZT303. W skład hydrostatycznego układu wspomagającego wchodzi również pompa zasilająca produkcji białoruskiej o wydajności 50 l/min. Napęd na pompę jest poprowadzony wałem kardana od wału silnika. Dzięki zastosowaniu dzielnika strumienia, pompa zasila jednocześnie układ kierowniczy oraz ładowacz i ma spory zapas wydajności, więc – jak podaje konstruktor – można spokojnie pracować ciągnikiem na wolnych obrotach nawet przy dużych obciążeniach, co znacznie zmniejsza zużycie paliwa. Jako zbiornik na olej wykorzystano butlę po sprężarce o pojemności 25 litrów, która w 2/3 jest zalana olejem. Ciągnik przeszedł metamorfozę we wrześniu 2013 roku i od tego czasu pracuje bezawaryjnie. Prace modernizacyjne trwały około 3 tygodni. Koszt przeróbki wyniósł około 1000 zł. W tej cenie znalazł się zakup pompy, dzielnika przepływu, węży hydraulicznych oraz osi z kołami i siłownikiem. 

Przemysław STANISZEWSKI

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. kwiecień 2024 22:21