
Z ciągnikami marki Renault jest trochę tak z samochodami czy ciężarówkami, gdyby pominąć pewne eksperymenty producenta, które faktycznie nie do końca wypaliły, to reszta oferty w każdej z branż to chyba najlepiej wycenione propozycje na rynku oferujące bardzo dobre walory użytkowe, komfort i ogólną trwałość za znacznie mniej, niż życzą sobie sprzedawcy za konkurencyjne marki.
Znana przekładnia i to, co może się zepsuć
Z tego też względu nie brakuje osób, którym charakterystyczny kształt znaczka na masce, mówiąc kolokwialnie, nie robi różnicy. Dlatego w przypadku Aresa 640 zaczniemy od wad i rzeczy, na które warto zwrócić uwagę. Po pierwsze skrzynia – tu postępowanie dokładnie takie samo jak w przypadku MF, bowiem Renault i MF łączyła współpraca w zakresie układów przeniesienia napędu, stąd Gima 16×16 lub 32×32 w Aresie to ta sama skrzynia co typ „Dyna” w ciągnikach MF. Nie żeby to była wada, ale jest to warte wspomnienia w kontekście elementów do sprawdzenia. Słabym punktem są za to amortyzatory kabiny w wersjach Ares RZ, gdzie R – oznacza kabinę panoramiczną, zaś Z amortyzację i właśnie na kondycję amortyzatorów i ewentualne wycieki należy zwrócić uwagę.
Warto sprawdzić elektronikę
Ares to również powiew elektroniki – sterowanie podnośnikiem z komputera, odczyt błędów na wyświetlaczu na desce czy EHR. Analogicznie po 20 latach dzielnej pracy warto jest sprawdzić instalację tam, gdzie jest to możliwe, obowiązkowo zaś sprawdzić czy wszystkie funkcje działają, w tym podobnie jak w MF-ie dopinanie napędu podczas hamowania czy przerzucanie biegów.
Technicznie należy dodać, że w serii 640 nastąpiła zmiana z silników MWM na John Deere i model 640 napędza bardzo uczciwe amerykańskie sześciocylindrowe 6,8 l, co w połączeniu z masą wynoszącą około 6,4 tony daje bardzo przyjemny w pracach polowych ciągnik. Dodatkowym atutem niech będzie mocny podnośnik – 8,4 tony ze wspomaganiem oraz przyzwoity wydatek pompy na poziomie 60 l/min.
Aresa lepiej szukać za granicą
Ciągnik ma swoje wady; z pewnością popękane i wyblakłe plastiki w egzemplarzach z pierwszych lat produkcji nie są elementem kuszącym, choć dla niektórych to przyczynek do rozpoczęcia negocjacji. Niemniej największą wadą Aresów 640 jest fakt, iż w ostatnim czasie zostały niemalże wymiecione z krajowego rynku i nawet te mocno wyeksploatowane i słabe egzemplarze znalazły swoich amatorów. Nie ma co się dziwić; pogłowie ciągników Renault kurczy się, zaś w następstwie przejęcia znacznie wzrosły ceny i pierwsze Claasy z tamtego okresu znacznie wykraczają poza budżet 100-120 tys. zł.
Na pocieszenie można dodać, że za granicą (Holandia, Belgia, Francja) wciąż jest w czym wybierać i w kwocie nawet poniżej 100 tys. można próbować znaleźć egzemplarz bez amortyzacji kabiny ze skrzynią 16×16, a dopłacając 20-30 tys. zł można jeszcze trafić egzemplarze na „pełnym wypasie”, czego raczej w tych kwotach nie uświadczymy u konkurencji.
Źródło: WRP.PL