StoryEditorWiadomości rolnicze

Siatką na dziki

12.06.2014., 12:06h
Paweł Adamiak z Czajkowa w powiecie siedleckim, prowadzi hodowlę bydła mlecznego. Największym jego problemem są dziki. Każdego roku w znaczny sposób niszczą one zasiewy. Próbował wszelkich sposobów na odstraszenie dzików. Ogrodził także plantację siatką leśną, ale okazała się ona zbyt słabą przeszkodą. W tym roku ogrodził około 15 ha kukurydzy siatką ogrodzeniową.  

Dotychczas siałem około 10–11 ha kukurydzy. W tym roku po raz pierwszy obsiałem tą rośliną 20 ha. Uprawiając 10 ha kukurydzy, w sumie z około 1,5 do 2 ha nie zbierałem plonu. Z uprawą kukurydzy w naszej wsi jest po prostu tragicznie. Dziki dewastują zasiewy. Grodziłem pola z kukurydzą siatką leśną i nie zdawała ona egzaminu. W tym roku 15 ha kukurydzy ogrodziłem siatką ogrodzeniową i nie mam pewności czy to wystarczy. Kupiłem siatkę o wysokości 1,5 m i o grubości 3 mm. Jest ona wkopana w ziemię na głębokość około 20 cm. Jednak dziki pchają ryjami tak mocno, aż wyrywają ją z ziemi i wciskają się pod nią. Codziennie trzeba jeździć i poprawiać siatkę. Początkowo kilka dzików dostawało się na ogrodzone pola. Po uszczelnieniu ogrodzenia jeszcze jeden dzik dostawał się na pole z kukurydzą. W chwili obecnej dziki nie wchodzą już na plantację, ale w sierpniu okaże się ostatecznie czy takie ogrodzenie jest skuteczne. Po żniwach dziki nie żerują już w łanach zbóż tylko koncentrują się na kukurydzy. Wtedy szkody w kukurydzy są ogromne – wyjaśnia Paweł Adamiak.

Rolnik planuje jeszcze na dole siatki zamocować drut, który będzie dodatkowo mocowany w ziemi. Po żniwach okaże się czy taki sposób zadziała.

– Ogrodzenie kilkunastu ha kukurydzy jest kosztowne i bardzo pracochłonne. Pole pod kukurydzę grodziliśmy przez 2 miesiące. Praktycznie przez cały luty i marzec wkopywaliśmy słupki i zawieszaliśmy siatkę – mówi pan Paweł.

Przez cały sezon pastwiskowy krowy i jałówki w dwóch oddzielnych stadach wypasane są na pastwisku. Poza sezonem pastwiskowym codziennie wychodzą na wybieg przy oborze.

– Dzięki temu zwierzęta są zdrowsze i mają zdrowe nogi i racice. Wypędzanie krów jest bardzo pracochłonne, ale rekompensuje się poprzez lepszą zdrowotność stada. 

Dodatkową korzyścią jest to, że praktycznie na wszystkich naszych pastwiskach są drzewa. Zwierzęta mogą schować się w cieniu podczas największych upałów, a ponadto traktują je jako czochradła ocierając się o konary – wyjaśnia hodowca.

Jałówki i krowy zasuszone w okresie wypasu nie otrzymują paszy treściwej. Zaś krowy dojne otrzymują jej w sezonie letnim tyle co zimą. W tym okresie znacznie wzrasta ich wydajność mleczna.

Stado jest objęte oceną użytkowości mlecznej. Średnia wydajność stada wynosi około 6 tys. litrów mleka rocznie. Właściciel planuje dojść do wydajności 7 tysięcy litrów.

– Wydajność u nas jest niska. Jest to związane ze słabą jakością naszych gleb. Ponadto nie mogłem uprawiać odpowiedniej ilości kukurydzy, gdyż nie byłem w stanie upilnować większego areału. Dodatkowym problemem jest to, że wartość naszej kiszonki z kukurydzy jest niska, ponieważ nie kosimy tej rośliny w odpowiednim terminie. Musimy kosić ją pod koniec sierpnia i na początku września, kiedy ziarno nie jest jeszcze odpowiednio dojrzałe i jego wartość odżywcza jest niska. Nie można przetrzymać jej na do końca września, gdyż w przeciwnym razie dziki nie zostawiłyby na polu zupełnie nic. W rekordowym roku udało się odwlec zbiór do 10 września. Ponadto można by było zwiększyć wydajność stada poprzez utworzenie grup żywieniowych, ale konstrukcja obory na to nie pozwala – mówi Paweł Adamiak.

Krowy i jałówki utrzymywane są w wybudowanej 3 lata temu oborze wolnostanowiskowej o szerokości 24 m i długości 48 m. Jest ona przedzielona stołem paszowym o szerokości 5 m. Po jednej stronie przebywają krowy mleczne. Ta część jest płytko ścielona i znajdują się w niej 3 rzędy legowisk. Obornik jest z niej wypychany codziennie. W tym celu używany jest ciągnik C 360 z zamontowanym spychem własnej konstrukcji.

– Gdybym chciał zamontować zgarniacz, byłby to wydatek rzędu około 50 tys. zł, a tak starą 60 wypycham obornik na płytę. Ciągnik przy wykonywaniu tej czynności spala też niewiele paliwa, wiec jest to dodatkowa oszczędność – wyjaśnia rolnik.

Po drugiej stronie korytarza paszowego znajduje się część dla jałówek w wieku do 6 miesięcy. Utrzymywane są one na betonowych rusztach.

Do zadawania pasz w oborze służy wóz paszowy Auto-Agro o pojemności 12 m3. W wozie przygotowywanym dla krów mlecznych mieszane są następujące komponenty: sianokiszonka, kiszonka z kukurydzy, pasze treściwe około 5–6 kg na sztukę, składające się ze śruty zbożowej i koncentratu białkowego z firmy Wipasz. Pasza dla jałówek mieszana jest oddzielnie. Jej głównym komponentem jest sianokiszonka. Dodawana jest także niewielka ilość słomy. Jeśli chodzi o sianokiszonkę, to dotychczas sporządzana była w balotach. W ubiegłym roku Paweł Adamiak zakupił przyczepę samozbierającą oraz ciągnik o mocy 170 KM. Zebrana zielonka została zakiszona w pryzmach.

– Przejście na taki zbiór zielonki jest dużym udogodnieniem. Pokos z 15 do 20 ha można zebrać jednego dnia – tłumaczy rolnik.

Józef Nuckowski

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
10. grudzień 2024 00:18