StoryEditorWiadomości z branży

Stachura zawieszony po raz drugi

17.05.2018., 14:05h
Sąd koleżeński Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, przed którym się stawiłem jako oskarżony na podstawie wniosków złożonych przez Stanisława Wyrębskiego i Krzysztofa Pogorzelskiego po raz kolejny zebrał się 12 kwietnia. Ponowne złożenie wniosków przeciwko mnie przez te osoby traktuję jako osobiste porachunki z ich strony, stalking oraz naruszenie moich dóbr osobistych oraz zniesławienie mnie jako profesjonalnego hodowcy i zaangażowanego członka zarządu Federacji. Nie uważam ich za merytoryczne odniesienie się do mojej działalności dla Federacji. W najbliższym czasie podejmę stosowne kroki prawne, mające na celu przeciwdziałanie tego typu praktykom.
Na wstępie chciałbym przekazać Czytelnikom, że pierwszy termin rozprawy, jaki został wyznaczony na dzień 22 marca 2018 r. był ustalony niezgodnie z Regulaminem sądu koleżeńskiego, który mówi, że termin rozprawy przewodniczący wyznacza po otrzymaniu odpowiedzi obwinionego oraz po powołaniu składu orzekającego. Na dzień sporządzenia pisma, czyli 5 marca 2018 r. nie przesłałem żadnej odpowiedzi z oczywistych względów, nic o tym nie wiedziałem, tak więc nie mogłem niczego wysłać do Sądu. W związku z tym nie mógł zostać powołany skład orzekający. Dlatego uważam, że termin 22 marca 2018 r. został wyznaczony niezgodnie z prawem i jako taki powinien zostać anulowany. Z uwagi na mój pobyt 22 marca w szpitalu, termin został przełożony na 12 kwietnia.

W związku z tym uważam, że głównym celem sądu koleżeńskiego było niedopuszczenie mnie do udziału w posiedzeniu zarządu Federacji 17 kwietnia, na który był zaproszony Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa. Drugi cel to niedopuszczanie mnie do udziału w pracach zarządu Federacji do końca kadencji.



  • Rafał Stachura

Kto mąci w Federacji?

Opieranie wniosków na własnych opiniach stanowiących naruszenie moich dóbr osobistych oraz zniesławienie, w rodzaju „nie wierzę w dobre intencje kol. Stachury”, „kolega Stachura tylko mąci w Federacji”, „poprzez parcie na szkło chce zrobić własną karierę, bo w biznesie mu nie idzie”, bez przedstawienia okoliczności i konkretnych zarzutów nie wyczerpuje przesłanek prawidłowo zgłoszonego wniosku o zawieszenie członka zarządu PFHBiPM.

Nie sposób jest mi ocenić co według wnioskujących jest nieobiektywną i fałszywą informacją, bowiem wielokrotne prośby o dokumentację dotyczącą działania PFHBiPM, jak i należącej do niej Polskiej Federacji sp. z o.o. kończyły się odmową ze strony prezydium zarządu, prezydenta Federacji i władz spółki. Chciałbym zaznaczyć, iż także inni członkowie zarządu Federacji wnosili o dostęp do dokumentacji, jak się okazało bezskutecznie. Pan Wyrębski napisał, że w artykule „Zawieszony Stachura do prezydenta Hądzlika” zarzucam prezydentowi, że ten zablokował możliwość poprawy statutu. Przecież o intencji zablokowania zmiany statutu przez prezydenta Federacji dobitnie świadczą fragmenty jego wystąpienia: „Zastanówmy się chwilę czy ten statut, który mamy obecnie jest zły? Czy uniemożliwia sprawne działanie Federacji?” i konkluzja: „To jest dobre rozwiązanie”.

Stanisław Wyrębski napisał, że moim zdaniem „Federacja nie funkcjonuje prawidłowo tylko w niejasny sposób wydaje pieniądze”. Transferowanie milionowych sum na zakup miesięcznika „Hodowla i Chów Bydła” z PFHBiPM do Polskiej Federacji sp. z o.o. bez wiedzy zarządu i hodowców oceniam, tak jak wielu hodowców w całej Polsce, za nieprawidłowe funkcjonowanie. Dalej pisze, że zarzucam „Przewodniczącemu Komisji Rewizyjnej Dariuszowi Burzyńskiemu, że ten czerpie korzyści finansowe ze spółki (w domyśle, żeby jej właściwie nie kontrolować).” Nie jest to prawdą, w artykule zamieszczonym w TPR w numerze 52–53 z grudnia 2017 roku (Zawieszony Stachura do prezydenta Hądzlika), wskazałem, że „przewodniczący komisji rewizyjnej jako członek rady nadzorczej spółki, która jest w pełni podmiotem zależnym od Federacji, z funkcji tej pobiera wynagrodzenie” i zapytałem Pana Prezydenta Hądzlika: „Czy naprawdę nie dostrzega w tym konfliktu interesu? Osoba stojąca na czele komisji mającej kontrolować finanse Federacji, czerpie korzyści finansowe od spółki, która jest podmiotem w pełni zależnym od Federacji, czyli organizacji, którą ma kontrolować.”

Gdzie są ci złodzieje?

Z kolei Krzysztof Pogorzelski podaje w swoim wniosku, że piszę w moich artykułach: „że na około sami złodzieje”. Nigdy, opisując nieprawidłowości w Federacji, nikogo nie oskarżyłem, że jest złodziejem. Pogorzelski zarzuca mi, że piszę donosy do prokuratury. Nigdy nie napisałem donosu do prokuratury. Wraz z kolegami z zarządu złożyliśmy zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa ściganego z urzędu. Zobowiązuje nas do tego polskie prawo. Zgodnie z art. 304 par. 1 kodeksu postępowania karnego, każdy kto dowiedział się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję.

Jednocześnie bezzasadny jest także stawiany mi zarzut szkalowania dobrego imienia PFHBiPM poprzez donoszenie na nią do prokuratury. Traktowanie przez Pogorzelskiego takiego działania jako podstawy do nałożenia na mnie kary dyscyplinarnej, narusza zatem bezwzględnie obowiązujące przepisy polskiego prawa.

Obaj panowie twierdzą, że niesłusznie zarzucam władzom Federacji łamanie statutu. Od posiedzenia zarządu w grudniu 2016 roku statut został wielokrotnie złamany. Przede wszystkim do tej pory nie otrzymaliśmy szczegółowych informacji o finansach w Federacji i spółce oraz transferach pieniężnych, mimo że gwarantuje nam to par. 14, ust. 4 statut” „Gospodarska finansowa jest jawna dla wszystkich członków Polskiej Federacji”.

Nikt do tej pory z rady nadzorczej Spółki nie potwierdził, że podpisał protokoły w tej sprawie jak nakazuje to umowa spółki. Nawet Wyrębski i Pogorzelski, którzy są członkami rady nadzorczej spółki nie potwierdzili, że podpisali uchwały, w których określono wynagrodzenie dla Stanisława Kautza, prezesa spółki. Pogorzelski przed sądem koleżeńskim powiedział, że to jego prywatna sprawa i nic mi do tego.

Przypomnę, że za 2015 rok prezes Kautz otrzymał wynagrodzenie 746 038,33 zł, a 7-osobowej radzie nadzorczej wypłacono 307 882,93 zł, średnio na jedną osobę 43 983,28 zł. W latach 2008–2015 prezes spółki decyzją rady nadzorczej otrzymał łącznie 2 mln 273 tys. zł wynagrodzenia. Dla członków rady nadzorczej tytułem wynagrodzeń prezydent Hądzlik przeznaczył w tym okresie 937 273 zł. Nie znamy wysokości wynagrodzeń za rok 2016, ponieważ nie zostały one ujawnione w corocznym raporcie finansowym składanym obowiązkowo do Krajowego Rejestru Sądowego.

Zysk spółki w latach 2008–2015 wyniósł zaledwie 577 600 zł. Czyli średnio około 72 tys. zł na rok. Do 2015 roku jedynie raz została wypłacona właścicielowi, czyli Federacji, dywidenda – ok.160 tys. zł.

Mamy prawo wiedzieć!

W związku z tym powstaje pytanie, kto zdecydował o kilkumilionowym wynagrodzeniu dla prezesa Stanisława Kautza? Jeśli nie rada nadzorcza, to kto? Czy wynagrodzenie zostało wypłacone nielegalnie? Mamy prawo o tym wiedzieć!!!

Pierwszy raz zostałem zawieszony w prawach członka zarządu dnia 12 września. Zgodnie z przysługującym mi prawem złożyłem odwołanie na ręce prezydenta Leszka Hądzlika do Walnego Zjazdu Delegatów, w związku z czym wyrok sądu koleżeńskiego był nieprawomocny i miałem pełne prawo do dalszego pełnienia obowiązków członka zarządu. Zgodnie ze statutem, drugą instancją jest Walne i to właśnie szerokie grono delegatów–hodowców powinno decydować o podtrzymaniu lub uchyleniu wyroku sądu koleżeńskiego uznając mnie za niewinnego. Niestety, prezydent Hądzlik nie rozpatrzył mojego odwołania, tak więc jest to kolejny przykład łamania statutu.

Kiedy Stanisław Wyrębski i Krzysztof Pogorzelski piszą we wniosku: „Wielokrotne odgrzewanie starych spraw… po raz kolejny mają nakreślić w „Tygodniku” cykl artykułów nieprzychylnych naszej Federacji”, „Dlaczego nie dotrzymuje słowa, skoro ustalone było, że chcemy dawne spory zażegnać i działać razem wspólnie.” Wskazuje to, że w ich interesie jest zatuszowanie długo trwającego procederu niewspółmiernie wysokich wynagrodzeń dla władz spółki.

Chciałbym podkreślić, że orzeczenie sądu koleżeńskiego z dnia 12 września 2017 r. nie nakłada na mnie obowiązku powstrzymania się od wypowiedzi w prasie. Wszelkie treści, na temat których pisałem są zgodne z prawdą. Ponadto, zgodnie z art. 54 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. W świetle tego przepisu nietrafne są zarzuty, iż wszystkie kwestie związane z wewnętrznymi sprawami Polskiej Federacji powinny być wyjaśniane wyłącznie w wewnętrznym gronie zainteresowanych, jest to bowiem niemające podstawy prawnej ograniczenie przysługujących mi praw i wolności, w tym wolności wypowiedzi.

Nie dopuściłem się naruszenia z żadnych obowiązków wskazanych w statucie Federacji. Jedynym aktem prawnym, który określa obowiązki członka zarządu jest §9 statutu, w którym to znajduje się zamknięta lista obowiązków jego członków. Z całą stanowczością podkreślam, iż nie dokonałem naruszenia któregokolwiek ze wskazanych obowiązków w §9 statutu. Nie ma też mowy o tym w złożonych wnioskach o zawieszenie mnie w pełnieniu obowiązków członka zarządu.

Zysk spółki w górę, dywidenda dla Federacji

Każde moje działanie na rzecz Federacji jest ukierunkowane jedynie i wyłącznie na usprawnienie jej działania oraz optymalizację wydatków. Wymownym dowodem na to jest, że moje działania wpłynęły pozytywnie na finanse Federacji jest to, że spółka kontrolowana m.in. przez wnioskodawców, po poinformowaniu szerokiego grona hodowców poprzez media branżowe o jej sytuacji, w roku 2016 zwiększyła zysk ponaddwukrotnie w porównaniu do 2015 r. i średniej z poprzednich lat. Wyniósł on blisko 190 tys. zł. Ponadto spółka przekazała dywidendę do Federacji – 160 tys. zł. Nie sądzę, żeby tak się stało gdyby nie nasza stanowczy sprzeciw wobec wypłacania olbrzymich wynagrodzeń w spółce. Można tylko ubolewać nad tym, że w sprawozdaniu finansowym za rok 2016 utajniono wynagrodzenia dla zarządu i rady nadzorczej. Można przypuszczać, że były one podobne jak w 2015 r., ponieważ koszt ogólnego zarządu (w który wchodzi między innymi wynagrodzenie dla władz spółki) był prawie identyczny jak rok wcześniej. W związku z tym moje działania wpłynęły pozytywnie na Federację, spółka wreszcie zaczęła przynosić korzyści finansowe.

Ale i tego sąd koleżeński, który obradował w składzie: Wojciech Jończyk – przewodniczący, Sylwester Cereniewicz i Jacek Strus – członkowie, orzekł stosunkiem głosów 1 do 2, że jestem winien zarzucanych mi przez panów Wyrębskiego i Pogorzelskiego czynów. Taką informację nieformalnie otrzymałem 12 kwietnia. Jednak do dzisiaj nie otrzymałem oficjalnego pisma. Podobno nawet prezydent Hądzlik na zarządzie 17 kwietnia zdawał się być zaskoczony informacją o moim zawieszeniu. Czyżby w kwestii mojego zawieszenia nie było osób odpowiedzialnych tak samo, jak nie wiadomo kto decydował o wysokich wynagrodzeniach dla władz spółki?

Chciałbym przekazać wszystkim hodowcom, że mimo niesprawiedliwej kary wymierzonej mi przez sąd koleżeński będę dalej walczył o transparentność i jawność finansów w Polskiej Federacji. Nie akceptuję sytuacji, w której nasze pieniądze mające służyć wsparciu i rozwojowi branży hodowlanej i mleczarskiej w rolnictwie są niegospodarnie i nieekwiwalentnie transferowane do wąskiej grupy osób. Proceder ten dłużej trwać nie może.

Rafał Stachura
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 07:05