StoryEditorPieniądze dla rolnika

Ponad 65 tys. ha gruntów rolnych wyłączono z produkcji rolnej. Gdzie najwięcej?

13.01.2022., 14:01h
Od 2003 do 2020 roku z produkcji rolniczej i leśnej wyłączono w sumie ponad 76,2 tys. ha, z czego 65,4 tys. ha były to grunty rolne, a 10,8 tys. ha leśne. Na pierwszy rzut oka wydaje się to niewiele, ale jeśli dane dotyczące gruntów rolnych odniesiemy do średniej powierzchni gospodarstwa rolnego w Polsce, wyjdzie na to, iż w ciągu 17 lat zlikwidowano w Polsce około 5950 gospodarstw rolnych. Co gorsza, z rolniczego wykorzystania wycofuje się coraz więcej najlepszych gruntów.

Najwięcej gruntów rolnych z produkcji rolnej wyłączono w latach 2007–2008 (ponad 5 tys. ha rocznie), w kolejnych latach proceder ten nieco się osłabił, w 2013 r. z rolniczego użytkowania wyłączono 1944 ha. Od 2014 r. wyłączenia ponownie przybrały na sile i w 2020 r. pozbawiono rolniczego wykorzystania już 4819 ha.

Które województwo straciło najwięcej gruntów?

Wyłączenia ziemi rolnej z rolniczego użytkowania to domena województwa pomorskiego, gdzie w analizowanym okresie (2003–2020) z produkcji rolniczej wyłączono ponad 10,5 tys. ha.

Na drugim miejscu plasuje się województwo zachodniopomorskie, gdzie takich gruntów było ok. 7 tys. ha), a na trzecim – województwo wielkopolskie (6,4 tys. ha).

Do regionów, gdzie wyłączenia były wyższe niż 5 tys. ha, należą również województwa:

  • śląskie (5,8 tys. ha),
  • łódzkie (5,6 tys. ha)
  • i kujawsko-pomorskie (5,5 tys. ha).

Zdecydowanie najmniej gruntów rolnych ubyło na Opolszczyźnie. Od 2003 do 2020 r. z produkcji rolniczej wyłączono tam zaledwie 643 ha.

Na co poszło najwięcej ziemi rolnej? Mieszkaniówka w czołówce

Zdecydowanie najwięcej ziemi rolnej pochłonęła budowa osiedli mieszkaniowych. Pod tereny osiedlowe przeznaczono ponad 47% tych gruntów. Niekwestionowanym liderem pod tym względem było województwo pomorskie, które pod tę zabudowę wyłączyło w badanym okresie prawie 7,4 tys. ha. Te wyłączenia były również dość popularne w województwach: zachodniopomorskim (3876 ha), śląskim (3632 ha) oraz małopolskim (3333 ha). Bardzo aktywne pod tym względem były lata od 2003 do 2012 r. potem nastąpiła stagnacja, a od 2016 r. dynamika wyłączeń ponownie nabrała tempa.

Około 16,6% gruntów rolnych wyłączonych z produkcji rolnej i leśnej zostało przeznaczonych pod tereny przemysłowe. Tutaj pionierem było województwo łódzkie, w którym pod młotek poszło w tym celu w badanym latach 2126 ha, przy czym najwięcej w latach 2017–2019. Równie aktywne pod tym względem było województwo dolnośląskie, w którym pod tereny przemysłowe wyłączono w sumie 1822 ha. Ten rodzaj zmiany przeznaczenia był też dość popularny w województwach: zachodniopomorskim (1147 ha), pomorskim (1250 ha) oraz wielkopolskim (1102 ha).

Na podobnym poziomie, co wyłączenia pod działalność przemysłową, charakteryzowały się wszelkie inne przeznaczenia, nieskalsyfikowane przez GUS. Tutaj do oprócz wymienionych już powyżej rejonów dołączyło województwo mazowieckie.

Ciągle, kilkaset hektarów gruntów rolnych rocznie jest wyłączanych z produkcji rolnej w celu przekształcenia go w użytek kopalniany. Na ten cel trafia 14,7% wyłączanych gruntów rolnych. Z wiadomych względem najwięcej takich gruntów znajduje na terenie województwa wielkopolskiego oraz łódzkiego. W analizowanym okresie w Wielkopolsce tereny kopalne zrobiono z ponad 3 tys. ha ziemi rolnej, a w łódzkim z około 1920 ha.

Jaj wskazują dane GUS, na tereny komunikacyjne rocznie w ostatnich latach przeznacza się nie więcej niż 150 ha gruntów rolnych. Dla porównania, w momencie wejścia Polski do UE, czyli w 2004 r. takich gruntów było ponad 400 ha. Podobnie, jak w innych opisanej wyżej przypadkach najwięcej gruntów rolnych pod tereny komunikacyjne przeznacza się na terenie województw: pomorskiego, zachodniopomorskiego, śląskiego, dolnośląskiego, wielkopolskiego, łódzkiego oraz województwa lubuskiego.

Ustawa mija się z praktyką

Pomimo tego, że art. 6. 1. Ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych jasno wskazuje, iż na cele nierolnicze i nieleśne można przeznaczać przede wszystkim grunty oznaczone w ewidencji gruntów jako nieużytki, a w razie ich braku – inne grunty o najniższej przydatności produkcyjnej, z danych GUS wynika, iż w latach 2003–2020 wśród gruntów wyłączonych z produkcji rolnej dominowały użytki rolne III klasy bonitacji. Dopiero na drugim miejscu znalazły się tzw. inne grunty, czyli nieużytki. Te pierwsze stanowiły prawie 34% wszystkich wyłączonych z produkcji rolnej gruntów, natomiast nieużytki niecałe 31%.

Co więcej, jeślibyśmy do pozbawionych rolniczego wykorzystania użytków rolnych III klasy bonitacyjnej dodali użytki klas I i II, wtedy okazałoby się, że grunty najwyższych klas bonitacyjnych stanowią aż ponad 40% wszystkich gruntów wyłączonych z produkcji. Dla porównania, użytki IV klasy bonitacyjnej (zarówno mineralne, jak i organiczne) stanowią w tym zestawieniu 5,3%, natomiast V i VI klasy – zaledwie 3,7%.

Najmniejsze poszanowanie dla ziemi rolnej najwyższych klas bonitacyjnych (I i II) wykazano na terenie Dolnego Śląska, Małopolski oraz Podkarpacia. Natomiast jeśli chodzi o grunty III klasy bonitacyjnej, grono wymienionych rejonów zasilają jeszcze Mazowsze i Wielkopolska.

Z kolei najwięcej gruntów klas IV wyłączono z produkcji rolniczej na terenie województw: pomorskiego, zachodniopomorskiego i śląskiego.

Decyzje są podejmowane lokalnie

Warto zaznaczyć, iż według Ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, przeznaczenie na cele nierolnicze i nieleśne gruntów rolnych stanowiących użytki rolne klas I–III – wymaga uzyskania zgody ministra rolnictwa. Z kolei o taką zgodę wniosek składa wójta (burmistrza, prezydenta miasta). Natomiast o zmianie przeznaczenia na cele nierolnicze gruntów, które w procedurze opracowywania planu miejscowego nie wymagają uzyskania zgody ministra rolnictwa, dotyczy to gruntów rolnych niższych klas bonitacyjnych IV-VI, decyduje rada gminy. Robi to, podejmując uchwałę w sprawie uchwalenia planu miejscowego.

Tak naprawdę więc bardzo dużą rolę w decydowaniu o tym, czy i jakie grunty są wyłączane z produkcji rolnej, odgrywają lokalni włodarze. Pomimo tego, że jak już wspomniano, według przepisów, na cele nierolnicze powinny być wykorzystywane przede wszystkim nieużytki, Ustawa o ochronie gruntów rolnych i leśnych zawiera furtkę, z których oni korzystają.

W razie bowiem braku nieużytków można na cele nierolnicze przeznaczać inne grunty o najniższej przydatności produkcyjnej, czyli w kolejności grunty rolne następujących klas bonitacyjnych: VI, V, IVa, IVb i dopiero w ostateczności grunty wyższych klas: IIIa, IIIb, II i I.

Pod koniec października ub.r., zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych zwrócił się do Henryka Kowalczyka, ministra rolnictwa o objęcie szczególną ochroną dobrych klas ziemi rolnej tj. klas bonitacyjnych I–III. W odpowiedzi resort rolnictwa wskazał, iż aktualnie prowadzone są prace nad nowelizacją Ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, która umożliwi skuteczniejszą ochronę gruntów rolnych o najwyższej wartości produkcyjnej.

Decyduje pieniądz

W odpowiedzi tej zaznaczono jednocześnie, iż zgodnie z obowiązującą ustawą, zmiana przeznaczenia gruntów klas I-III jest możliwa, ale tylko w sytuacji, gdy władze gminy wykażą w treści wniosku, że nie ma innej sposobności rozwoju zabudowy o charakterze nierolniczym na gruntach słabszych klas bonitacyjnych, czyli na gruntach rolnych już na te cele przewidzianych lub też wnioskowane grunty stanowią jedynie niewielkie enklawy wśród istniejącej zabudowy nierolniczej.

Odnosząc ten zapis do zacytowanych powyżej danych dotyczących wyłączenia gruntów rolnych z produkcji rolniczej można odnieść wrażenie, iż w Polsce albo brakuje gruntów słabej jakości, które można przeznaczać na inwestycje albo że deweloperzy mają w garści lokalnych włodarzy i radnych, którym nie zależy na tym, by zachować tereny do produkcji rolniczej. Inna sprawą jest też to, że choć statystyki tego nie oddają, w Polsce ubywa gospodarstw rolnych. Coraz więcej osób przejmujących ziemię rolną po rodzicach albo oddaje je w dzierżawę (z reguły nieformalną) albo czyni starania, by przekształcić ją na grunty pod zabudowę lub inną działalność. Wtedy bowiem ziemia zyskuje na wartości. Obserwując tempo z jakim przybywa osiedli mieszkaniowych, budowanych coraz częściej w szczerym polu, niekoniecznie już w bezpośrednim sąsiedztwie dużych miast, trudno nie odnieść wrażenia, że pęd do tego, by gminny budżet zasilać podatkiem od nieruchomości zamiast rolnym jest coraz większy.

Magdalena Szymańska
fot. M. Szymańska

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. kwiecień 2024 12:03