Problem z ubezpieczeniem owsa ozimego
Andrzej Łaziński dzwonił niedawno do redakcji „Tygodnika” z problemem ubezpieczenia owsa ozimego. Wyczytał o tej odmianie w naszej gazecie. Niestety, nie znalazł ubezpieczyciela, który zdecydowałby się na ochronę tej uprawy z państwową dopłatą. Ustawa, która reguluje przyznawanie dopłat do ubezpieczenia upraw, nie wyklucza tego gatunku, jednak polisy sprzedają ubezpieczyciele, którzy najwyraźniej nie są jeszcze gotowi na to, by wziąć na siebie ryzyko jego ochrony.
– Skoro państwo dopłaca do składki ubezpieczenia zbóż, to nie powinno być problemu z objęciem ochroną także owsa ozimego. Jeden z zakładów zaproponował mi polisę, pod warunkiem że ubezpieczę rzepak, ale my na naszych słabych ziemiach go nie uprawiamy – komentuje pan Andrzej.
Z wykazu upraw w poszczególnych gminach prowadzonego przez ARiMR wynika, że w tym roku w gminie Złotów do dopłat zgłoszono 8,5 ha owsa ozimego (z czego 4 ha Łazińskich), a przed rokiem 2,3 ha. Statystyki te dla Polski wynoszą odpowiednio: 1,8 oraz 8,5 tys. ha. Tak więc areał przeznaczany na owies ozimy rośnie. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku znajdzie się ubezpieczyciel, który bez problemu sprzeda na niego dotowaną polisę.
Ekologiczny kwalifikowany materiał siewny nasz rozmówca nabył od rolnika, który prowadzi certyfikowane gospodarstwo ekologiczne. Tona takich nasion kosztuje około 1300 zł.
