StoryEditorWiadomości rolnicze

Czy opłaca się siać rzepak?

21.08.2017., 15:08h
Podobne pytanie zadają ci z Państwa, których tegoroczne zbiory rzepaku ozimego rozczarowały. Tworząc bilans ekonomiczny, często można dojść do wniosku, że jest to nie tylko uprawa pracochłonna, ale również znacząco uzależniona od czynników niezależnych od rolnika. Co sprawia, że jednak warto siać rzepak w swoim gospodarstwie?
Analizując tegoroczne plony, nakłady włożone przede wszystkim w ochronę chemiczną oraz nawożenie, ale także koszt pracy przy cenie tony rzepaku na poziomie 1550 zł netto, dochodzimy do wniosku, że należało zebrać minimum 2 tony, aby wyrównać ten rachunek. Biorąc pod uwagę, że w tym sezonie było wiele gospodarstw zbierających takie plony nasuwa się pytanie, czy taka sytuacja gdzie zarobek pokrywa koszty, a nie generuje zysku, nie demotywuje gospodarstwa do siewu tej uprawy w kolejnym sezonie. Opierając się na doświadczeniu, na pewno nie warto podejmować takiej decyzji na podstawie jednorocznego przypadku.

Liczne korzyści

Oczywiście tworzenie bilansu ekonomicznego jest bardzo ważne, aby dobrze przeanalizować poniesione koszty i rozwijać swoje gospodarstwo rolne. Proszę pamiętać, że rzepak ozimy jest uprawą, która bardzo dużo wnosi do płodozmianu i najczęściej właśnie z tego powodu jest siany w gospodarstwach produkcyjnych. Zysk jest chwiejny, co pokazały lata, gdzie wprawdzie zbierane plony były niskie, ale rekompensowała to cena skupu (rok 2012 i cena powyżej 2000 zł/t), jak i również lata z wysokimi plonami, ale horrendalnie niskimi cenami. Ostatnie sezony przyniosły stabilizację w kontekście cen (średnio na poziomie 1500–1700 zł) i dosyć duże różnice w plonowaniu.

Wśród korzyści, poza zmianowaniem, to również bardzo dobrze przygotowane stanowisko pod zasiew zbóż, szczególnie pszenicy ozimej. Rzepak, dzięki głębokiemu, palowemu systemowi korzeniowemu poprawia warunki wodno-powietrzne w glebie. Umożliwia także lepszy podział żniw, dzięki temu, że jest uprawą, która zazwyczaj jako druga (po jęczmieniu ozimym) schodzi z pola, tym samym zostawiając wystarczająco dużo czasu na wykonanie zespołu uprawek pożniwnych i przedsiewnych. Stanowiska po rzepaku są też z reguły bogatsze w azot, co wynika z technologii nawożenia. W końcu rzepak ozimy, dzięki pracy hodowli, to gatunek, który można siać na różnych glebach, nawet tych słabszych. Warunkiem jest tylko dobór odpowiednich odmian, które lepiej znoszą gorsze stanowiska. Wszystkie wspomniane wyżej korzyści musimy docenić patrząc na uprawę roślin w gospodarstwie jako całość.

To trudna uprawa

Prawdziwość tego zdania jest oczywista. Rzepak ozimy jest rośliną, którą chroni się najintensywniej spośród wszystkich roślin rolniczych. Wynika to przede wszystkim z faktu, że praktycznie przez 11 miesięcy pozostaje na polu. To bardzo długi okres, w którym na rośliny oddziałuje bardzo wiele czynników. Część z nich pozostaje pod kontrolą rolnika, na inne nie mamy wpływu i musimy przyjąć działanie matki natury. Na co mamy wpływ?

Pośrednio, odpowiednio chroniąc plantacje jesteśmy w stanie ochronić je przed organizmami, które będą konkurowały lub niszczyły rzepak, tj. chwasty, szkodniki, choroby grzybowe, choroby wirusowe (przenoszone przez szkodniki). Ponadto jesteśmy w stanie skorygować niedobory pokarmowe, czy też wzmocnić rzepak przed osypywaniem się nasion (poprzez sklejanie lub wybór odmian odpornych na pękanie łuszczyn). Także od rolnika może zależeć przezimowanie uprawy, poprzez dobór odpowiednich odmian, o sprawdzonej zimotrwałości, dostosowanych do warunków glebowych.

Istnieją także czynniki, na które bezpośrednio nie mamy wpływu, ale poprzez dobre przygotowanie i znajomość procesów zachodzących w układzie gleba – roślina – powietrze, pośrednio możemy im zapobiegać lub odpowiednio przygotować do nich roślinę. Należą do nich:
  1. ilość wody w glebie na każdym etapie wegetacji (odpowiednie nawożenie potasem poprawia gospodarkę wodną rośliny, co ma szczególnie istotny wpływ w latach, gdzie narzekamy na brak wody);
  2. wymarznięcia zimowe (możemy na nie wpływać poprzez odpowiednie przygotowanie jesienią roślin do zimy, tzw. skrócenie, odpowiednie nawożenie makro- i mikroelementami, w tym szczególnie borem oraz dobór odmian o wysokiej zimotrwałości);
  3. przymrozki wiosenne (w skali całego kraju zdarzają się często, jednak z różnym nasileniem i nie zawsze w tym samym terminie. Czasami borykamy się z problemami wynikającymi z pękania łodyg w wyniku uszkodzeń mrozowych w połowie kwietnia, innym razem z przemarzaniem kwiatu na początku maja. Przed przymrozkami wiosennymi ciężko jest się obronić, jednak można osłabić ich negatywne skutki poprzez podanie biostymulatorów np. Kelpak, Nano Active);
  4. niska aktywność pszczół w okresie kwitnienia (wynikająca z niskich temperatur). Owady zapylające są bardzo ważnym elementem, który kształtuje wysoki plon rzepaku. Pomagają w zapylaniu rzepaku, a brak ich aktywności przyczynia się do obniżenia plonowania plantacji. Z taką sytuacją mieliśmy w tym roku do czynienia na zachodzie Polski, gdzie przez kilka pierwszych dni kwitnienia nie odnotowano nalotu pszczół na plantacje rzepaku;
  5. grad i silne wiatry (największe znaczenie mają pod koniec wegetacji, wtedy gdy roślina wytworzyła już łuszczyny. Sklejanie łuszczyn rzepaku wzmacnia ten organ przed osypywaniem w wyniku wiatru i intensywnych opadów deszczu.

Na nasionach można zarobić

Świadczyć o tym mogą również przypadki rolników z tego sezonu, którzy zdołali zebrać nawet ponad 4 t/ha. Z całą pewnością w minionym roku, poza niezbędną wiedzą, potrzebne było jeszcze szczęście. Rzepak jest rośliną, którą ciężko uprawiać i odnotowywać zyski, jeżeli będziemy opierać się tylko na tym co da nam los. Zmieniający się klimat, rosnący przez lata areał uprawy rzepaku, powszechność patogenów oraz ludzka chęć, by zbierać coraz więcej powodują, że wymaga to odpowiedniego przygotowania. Chroniąc rzepak bardzo często trzeba odpowiadać na pytania: co jest zagrożeniem? Jak to zwalczyć? Kiedy wykonać zabieg? Dlatego tak istotne jest właściwe doradztwo, monitoring plantacji i wykonywanie zabiegu zgodnie z sytuacją na polu.

Czasami wystarczą dwa zabiegi jesienne, a innym razem będą konieczne cztery. Na to pytanie nie odpowiemy sobie już dzisiaj, ponieważ nie wiemy na pewno jak długa będzie jesień i do kiedy przyjdzie nam zwalczać np. szkodniki czy chronić przed chorobami grzybowymi. Ważne, żebyście Państwo pamiętali, że jeżeli próg ekonomicznej szkodliwości zostanie przekroczony, to nie można się wtedy zastanawiać czy wykonać zabieg, tylko kiedy wykonać? Idealnie obrazuje to sytuacja z tegorocznej wiosny, gdzie presja chowacza podobnika była na tyle duża, że istniała konieczność wykonania kilku zabiegów owadobójczych. Rolnicy, którzy widzieli zagrożenie i powtarzali zabieg do skutku (często trzykrotnie) z reguły odnotowali wyższe plony niż ci, którzy ograniczyli się z liczbą zabiegów.
Przez cały okres jesiennej wegetacji będziemy analizować każde zagrożenie, które może wystąpić na rzepaku. Od Państwa będzie zależała decyzja czy taki zabieg jest konieczny na Waszych polach. Przede wszystkim wiedza, następnie doradztwo i monitoring plantacji. Będąc przygotowanym można powalczyć o wysokie plony. Zapraszamy do śledzenia serii materiałów doradczych na www.blog.chemirol.com.pl, w serwisie youtube na kanale „Gospodarz w Polu” oraz na Facebooku Chemirol w audycji „Radio Gospodarza”.

Paweł Talbierz
Crop Manager, PUH Chemirol
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. maj 2024 10:55