StoryEditorWiadomości rolnicze

AGROunia: ukraińskie zboże rozlewa się na kolejne województwa. UE nas wystawiła!

14.12.2022., 12:12h
AGROunia alarmuje, że ukraińskie zboże rozlewa się na kolejne województwa Polski, destabilizując ceny skupu. - Zniesione cło nie zapobiega głodowi w Afryce, tylko pogrąża w kryzysie polskich rolników. UE nas wystawiła – ocenił na dzisiejszej konferencji pod ministerstwem rolnictwa Michał Kołodziejczak, lider AGROunii. Zaapelował też do komisarza Wojciechowskiego i ministra Kowalczyka o pilną interwencję. 

Dziś przed siedzibą ministerstwa rolnictwa w Warszawie członkowie AGROunii zaprotestowali przeciwko kryzysowi zbożowemu w Polsce. Michał Kołodziejczak, lider organizacji, zwrócił uwagę, że ukraińskie zboże coraz bardziej zalewa polskie silosy, doprowadzając rolników do ruiny.

100 tys. ha kukurydzy stoi nieskoszone. "Ukraińskie ziarno zalewa polskie silosy"

W tej chwili przez nadmierny wwóz ukraińskiej kukurydzy, gospodarze ze wschodniej części kraju nie mogą sprzedać swojego ziarna. Duże firmy paszowe zaopatrzyły się w tańsze zboże z Ukrainy i nie są zainteresowane skupem od polskich rolników. Szacuje się, że przez niskie ceny skupu, oscylujące wokół 600-700 zł/t rolnicy nie skosili jeszcze 100 tys. ha kukurydzy. Wiadomo już, że część ziarna zostanie na polu niezebrana. 

 - Polski rynek zalewany jest zbożami przywożonymi z Ukrainy. Dorabiają się na tym korporacje paszowe i cwaniacy. Wykorzystują prawo, które miało pomagać w czymś innym i zamiast polskiego zboża wybierają zboże z Ukrainy. Ziarno miało jedynie przejeżdżać przez Polskę i trafiać do portu, a następnie do krajów Afryki, gdzie głodują ludzie. Dziś zagraniczne zboże, gorszej jakości zalewa polskie silosy. Dla polskich rolników oznacza to tragicznie niskie ceny, a nawet brak możliwości sprzedaży swojego produktu. To właśnie Polska najbardziej na tym cierpi – powiedział Kołodziejczak.

"Pod skupami i mieszalniami stoi sznur samochodów z Ukrainy"

Obecny na konferencji Andrzej Waszczuk, rolnik z Lubelszczyzny, potwierdził, że sytuacja tamtejszych producentów zbóż jest tragiczna.  

- Duża część gospodarstw, która produkuje zboża leży bezpośrednio przy granicy z Ukrainą. I ci rolnicy z bólem serca widzą codziennie sznur samochodów na ukraińskich rejestracjach, które stoją pod skupami i pod mieszalniami! Magazyny przy samej granicy są praktycznie pełne. Nie ma zapotrzebowania na nasze krajowe zboże – powiedział Waszczuk.

Waszczuk: ukraińskie zboże rozlewa się na kolejne województwa

Działacz AGROunii zaznaczył, że ziarno to jest zagrożeniem także dla rolników z innych województw. 

- Przecież to ziarno rozlewa się dalej. Już mamy sygnały, że kolejne województwa widzą problem z ukraińskim zbożem! - mówił działacz.

Rolnicy alarmują, że przez nadmiar tanich zbóż z Ukrainy upadną polskie gospodarstwa 

Waszczuk zauważył, że problemy z nadmiarem ukraińskiego zboża są spotęgowane także przez zmniejszające się pogłowie świń.

- Na wschodzie Polski upadło najwięcej gospodarstw hodujących trzodę chlewną. Do tej pory ci, co mieli zwierzęta, potrafili zagospodarować zboże. A obecnie muszą je sprzedać – wyjaśnił.

Ocenił, że konsekwencje wwozu zbóż z Ukrainy do Polski „będą tragiczne”.

- Gospodarstwa będą upadać, nie będzie pieniędzy na spłaty zobowiązań, na spłaty kredytów – mówił. Dodał, że złą sytuację na polskiej wsi odczują także konsumenci.

Kołodziejczak: zniesione cło nie zapobiega głodowi w Afryce, tylko pogrąża w kryzysie polskich rolników 

Lider AGROunii zaznaczył, że winę za tę sytuacje ponosi m.in. UE, bo po wybuchu wojny zniosła cło na żywność, w tym na zboże zza wschodniej granicy. 

- Niestety przepisy, które miały pomóc w zapobieganiu głodu w Afryce i w krajach Bliskiego Wschodu stały się przyczyną kryzysu, który niszczy polskie gospodarstwa. Rolnicy liczyli na zarobek, tymczasem nie dość, że zboże i rzepak są tanie, to jeszcze ciężko je sprzedać. Unia nas wystawiła – ocenił Kołodziejczak.  

Dodał, że przepisy zezwalają na przywrócenie cła na ukraińską żywność, jeśli nadmierny import zakłóca rynek wewnętrzny. 

AGROunia apeluje do komisarza Wojciechowskiego i ministra Kowalczyka o działanie

Działacze AGROunii zaapelowali do komisarza Janusza Wojciechowskiego oraz do ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka o natychmiastowe podjęcie interwencji w sprawie usprawnienia przewozu przez Polskę ukraińskiego zboża.

- To zboże musi wyjeżdżać z naszego kraju.  Polska musi się stać tylko i wyłącznie krajem tranzytowym. Panie premierze, panie komisarzu! Trzeba działać, trzeba bronić naszą produkcję żywności, trzeba natychmiast zainterweniować – mówił Kołodziejczak.

Wojciechowski: będę się opowiadał za ograniczeniem importu zbóż z Ukrainy

Komisarz Wojciechowski w zeszłym tygodniu zapowiedział, że opowie się za ograniczeniem importu zbóż z Ukrainy. Jego zdaniem w Polsce problem ten dotyczy zwłaszcza kukurydzy, rzepaku oraz drobiu. Z kolei Rumunia i Bułgaria ma problem z nadmiernym napływem oleju słonecznikowego z Ukrainy.

- Analizujemy dane i tam gdzie ten eksport wyraźnie wzrośnie, to ja będę się opowiadał za wprowadzeniem ograniczeń importowych – kontynuował Janusz Wojciechowski.

Kołodziejczak podkreśla jednak, że interwencja musi być podjęta natychmiast.

„Oligarchowie z Ukrainy mają już sprzedane ziarno i zakupione nawozy. A my nie”

Związany z AGROunią rolnik z Podlasia, Dariusz Ciochanowski w ubiegłotygodniowej rozmowie z nami zwrócił też uwagę na inny problem - eksport nawozów z Polski do Ukrainy. Okazuje się, że samochody, które przywożą ukraińskie ziarno, nie wracają na pusto za wschodnią granicę. Ładują na przyczepy polskie nawozy. Warto przypomnieć, że przed wojną Ukraina była odbiorcą 20 proc. polskiego eksportu nawozów. 

– Mam informację z pierwszej ręki, że samochody, które przywożą ziarno z Ukrainy jadą do naszych zakładów nawozowych, odbierają nawozy azotowe i na potęgę wywożą je z Polski. Powstaje więc szokujący paradoks: oligarchowie z Ukrainy mają już sprzedane ziarno i zakupione nawozy. A my nie mamy gdzie sprzedać swojego zboża ani za co kupić nawozu, którego już zaczyna brakować – mówi pan Dariusz. 

Ile zboża i rzepaku wjechało do Polski z Ukrainy?

Analityk rynkowy Mirosław Marciniak z Infograin wylicza, że od wybuchu wojny do Polski wjechało ok. 1,8 mln ton kukurydzy z Ukrainy. A od początku bieżącego sezonu, czyli od 1 lipca ponad 1,19 mln ton zasiliło krajowy bilans tego ziarna. Z kolei pszenicy w tym sezonie wjechało ponad 430 tys. ton.

Przemysław Błażejewski z BST Brokers ocenia, że w tej sytuacji Polska potrzebuje poważnego programu eksportowego w drugiej połowie sezonu. 

- W innym przypadku będziemy mieli prawie po 2 mln ton pszenicy i kukurydzy nadwyżki na koniec sezonu – zaznacza ekspert.

Podobna sytuacja jest w przypadku rzepaku. 

Mirosław Marciniak z Inforgrain wylicza, że według danych KE do Polski w bieżącym sezonie (od 1 lipca) do Polski wjechało już spoza UE 605 tys. ton. rzepaku. Ale analityk zaznacza jednocześnie, że dane z Ukrainy są jeszcze wyższe. 

- Tamtejsze statystyki pokazują blisko 750 tys. ton eksportu rzepaku do Polski od początku lipca do końca listopada – wyjaśnia ekspert. 

Kamila Szałaj

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 04:06