StoryEditorWiadomości rolnicze

Brakuje ponad 400 mln zł na odszkodowania dla rolników za ASF i grypę ptaków

13.08.2021., 16:08h
Cały czas przybywa ognisk grypy ptaków i ASF. A pieniądze Inspekcji Weterynaryjnej na wypłatę odszkodowań skończyły się… w maju. Brakuje przynajmniej 750 mln zł. Czy poszkodowani rolnicy dostaną rekompensaty?

W tym roku mamy rekordową liczbę ognisk grypy ptaków. Choroba zaatakowała aż w 339 kurnikach, gdzie było utrzymywanych prawie 12 mln sztuk drobiu. Poza tym zlikwidowano 5,5 mln ptaków z gospodarstw kontaktowych.
Do tego od 7 lat rozprzestrzenia się ASF. Od stycznia weterynaria wykryła wirusa w 51 gospodarstwach rolnych, w których utrzymano 30 tys. sztuk świń, a kolejne 5 tys. szt. z gospodarstw kontaktowych zutylizowano.
Za tymi cyframi kryją się dramaty rolników, którzy nagle stracili źródło dochodu. I choć państwo jest zobowiązane do udzielania im pomocy finansowej, w wielu przypadkach wypłata odszkodowań się niestety opóźnia.

Dlaczego państwo nie wypłaca odszkodowań dla rolników poszkodowanych przez ASF i ptasia grypę?

Dlaczego tak wielu rolników nie otrzymało rekompensaty? Powód jest prosty – brakuje pieniędzy. Na ostatnim posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. dobrostanu zwierząt i ochrony produkcji zwierzęcej zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztof Jażdżewski przyznał, że pieniądze przeznaczone w tym roku na walkę z ASF i grypą ptaków - 430 mln zł - skończyły się już w maju.
W jego ocenie na odszkodowania i inne zobowiązania potrzeba jeszcze co najmniej 750 mln zł. Przyznał, że weterynaria łata tę dziurę budżetową, jak może: udało się  pozyskać środki z rezerwy ogólnej - 262 mln zł i dodatkowo jeszcze 70 mln zł.
Nadal jednak brakuje ponad 400 mln zł. Skąd Inspekcja weźmie te pieniądze? To jest bardzo ważne pytanie, ale na razie bez odpowiedzi. 

– Będziemy się ubiegać o tę kwotę, no ale sporo pieniędzy musimy pozyskać – tyle tylko miał do powiedzenia Krzysztof Jażdżewski w tej kwestii. 

Politycy dają sobie podwyżki, a rolnicy nie dostali odszkodowania za wybite zwierzęta

Takim obrotem sprawy przerażeni są rolnicy. I trudno im się dziwić, skoro dla wielu z nich zamknięta chlewnia czy kurnik oznacza nie tylko olbrzymie straty, ale zwyczajnie bankructwo.

– Moje świnie jako gospodarstwo kontaktowe zostały wybite miesiąc temu. Do dziś nie dostałem złotówki. Nie wiem, jak mam żyć. Oni tam sobie podwyżki dają, a mi należnych pieniędzy nie chcą wypłacić. To jest dramat - mówił nam jeden z rolników, który brał udział w proteście AgroUnii w Rękoraju pod Piotrkowem Trybunalskim

Z danych ministerstwa wynika, że w 2020 r. czas rozpatrywania wniosków o wypłatę odszkodowań wynosił od 8 do 38 dni, po czym w przypadku decyzji pozytywnej pieniądze były wypłacane „bez zbędnej zwłoki”. Niestety, w tym roku opóźnienia w przelewach będą znaczne…

Ponad 400 hodowców drobiu czeka na odszkodowanie za ptasią grypę

A ilu rolników już otrzymało odszkodowania za wybite w tym roku stada drobiu czy ASF? Dokładnie nie zdradza tego ani ministerstwo rolnictwa, ani Inspekcja Weterynaryjna. 

– Dane dotyczące liczby rolników, którzy otrzymali odszkodowania nie są systematycznie gromadzone na poziomie centralnym – wyjaśnia wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskiej. 

Ale jednocześnie przyznaje, że ma informację z wojewódzkich weterynarii, że do 23 lipca 2021 r. wypłacono producentom drobiu odszkodowania w 82 ogniskach oraz w gospodarstwach kontaktowych. Biorąc pod uwagę, że ognisk było 339, a gospodarstw kontaktowych 150, to liczba wypłaconych rekompensat jest mizerna.

Jażdżewski takich danych nie przytaczał, powiedział jedynie, że do końca lipca producentom drobiu wypłacono ponad 160 mln zł, a hodowcom świń – 1,5 mln zł.

– Kolejne transze będą przekazywane wraz z napływem środków do Inspekcji Weterynaryjnej – obiecał. I dodał, że przepisy nie określają terminu wypłaty odszkodowań. 

Trzykrotnie spadła liczba gospodarstw produkujących świnie 

Warto przy okazji zauważyć, że na przestrzeni sześciu lat drastycznie, bo aż trzykrotnie zmniejszyła się liczba gospodarstw zajmujących się hodowlą świń. W 2015 roku świnie były w ponad 250 tys. gospodarstw, a w tym roku są tylko w 84,7 tys. gospodarstw. Z kolei w stosunku do roku poprzedniego liczba gospodarstw hodujących trzodę zmniejszyła się o 40 tys. Spada też, choć w mniejszym stopniu pogłowie. W 2020 wynosiło ono 11,1 mln sztuk, dziś jest to 10,7 mln.

Szczególnie niepokoi spadek liczby gospodarstw produkujących trzodę chlewną w cyklu zamkniętym. To oznacza, że całkowicie uzależniliśmy się od importu zachodniej myśli hodowlanej a producenci w coraz większym stopniu wystawiają się na ryzyko cenowe. To zjawisko powoduje również transfer wartości dodanej (zysku) z tej produkcji do rolników z takich krajów jak Dania czy Holandia – zauważa Wielkopolska Izba Rolnicza.

Za spadek pogłowia odpowiada oczywiście głównie wirus ASF, który pustoszy chlewnie w całej Polsce. Niestety, władze od lat nie potrafią poradzić sobie ani z chorobą, ani ze zmniejszającym się pogłowiem. 

Brakuje konkretnej wizji rozwoju sektora trzodowego. Oczywiście, w uruchomionym niedawno  programie pomocy dla producentów świń jest przewidziane sfinansowanie zakupu stada podstawowego świń w celu wznowienia produkcji, ale kto przy zdrowych zmysłach w kraju, gdzie szaleje ASF, będzie inwestował w chlewnie? 

– Hodowla jest tak ryzykowna, że nikt nie będzie chciał z tego działania skorzystać. Brać kredyt, by inwestować w hodowlę trzody byłoby nieracjonalne – ocenia Janusz Terka z Solidarności Rolników z Piotrkowa Trybunalskiego.

Kamila Szałaj, fot. UG Wyszogród

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 00:26