StoryEditorWiadomości rolnicze

Czekając na cud

16.12.2014., 11:12h
W tym roku firmy maszynowe zajmujące się budownictwem inwentarskim, sprzedające wyposażenie obór czy też chlewni oraz wszyscy inni żyjący z gospodarza, gromko narzekają. Interesy idą bowiem kiepsko. A jakoby dlatego, że nie uruchomiono jeszcze środków na wsparcie inwestycyjne przewidziane w nowym PROW na lata 2014–2020. Kiedy zostaną uruchomione te nowe unijne pieniądze? 

 

Takie pytanie słyszę bardzo często i odpowiadam następującymi słowami: zapewne podział tych środków odbędzie się jeszcze przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Tak, by przy urnach wyborczych rolnicy nie zapomnieli o dużym geście i jeszcze większej dobroci panującej nam władzy. I w sposób prawidłowo docenili wysiłek ministra rolnictwa Marka Sawickiego oraz jego ekipy. Natomiast mam wątpliwości co do tego, że pod koniec przyszłego roku polskie rolnictwo ogarnie jakiś duży szał inwestycyjny – jak ten, który trwał 4 lata i skończył się w ubiegłym roku. We wszystkich bowiem działach produkcji rolnej panuje dekoniunktura. Wątpię szczególnie w nowe inwestycje w dominującym w naszym rolnictwie dziale – to jest w produkcji mleka. Jeżeli władza robi wszystko pod wybory, to niech też pamięta, że we wrześniu 2015 r. ci producenci mleka, którzy przekroczą swoje kwoty mleczne, zapłacą miliard złotych kary. W tym samym czasie złotówka za litr mleka może być dobrą ceną, bowiem według wielu ekspertów i praktyków branży mleczarskiej, obecny kryzys potrwa jeszcze długo, a zniesienie systemu kwotowania jeszcze go wzmocni. Chyba że stanie się cud. Jest to możliwe. Wszak mamy okres przedświąteczny. I zapewne wnet Święty Mikołaj Sawicki gromkim głosem oznajmi: kar nie będzie, zaś embargo rosyjskie na polską żywność zostanie zniesione. Uzgodniłem to z samym Dziadkiem Mrozem. A z jego zdaniem bardzo się liczy prezydent Putin. Święty Mikołaj Sawicki zrobi też porządek z tymi wszystkimi nieudacznikami, którzy nie potrafią sprzedawać polskiej żywności na tak łatwym rynku, jakim są Chiny. Nie tylko, że owi nieudacznicy stracą swoje posady, ale też i dostaną rózgi. A potem konwój złożony z tysięcy zaprzężonych w sanie reniferów wywiezie tysiące ton polskich jabłek, serów, masła i innych smakołyków do Chin. I Chińczycy zjedzą wszystko, nawet renifery. Ale nie wszystkie. Oszczędzą te z zaprzęgu Świętego Mikołaja Sawickiego. Bo gdyby chciał zostać ambasadorem w Chinach, to polskie rolnictwo po prostu upadnie. Dlatego akurat ten święty musi wrócić.

Krzysztof Wróblewski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2024 02:49