StoryEditorWiadomości rolnicze

Jeszcze droższe nawozy i taniejące zboże. To wciąż realna groźba

19.09.2022., 13:09h
Putin znów szantażuje Europę: i gazem, i wstrzymaniem eksportu ziarna z Ukrainy. Gdyby obie groźby spełnił, polski rolnik miałby do czynienia jednocześnie z dwoma nieszczęściami: jeszcze droższe nawozy i taniejące zboże. Na ile te groźby są realne? 

Mieliśmy wiele wątpliwości co do możliwości uruchomienia transportu ukraińskiego zboża przez Morze Czarne, choć leży to przecież w interesie polskich rolników. A jednak udało się. Dzięki temu ziarno od naszego wschodniego sąsiada nie trafia do polskich elewatorów powodując spadek cen skupu na naszym rynku.

Rosja szantażuje Europę gazem i wstrzymaniem eksportu ziarna z Ukrainy

Dziś jednak te wątpliwości wracają. Rosja po szantażu gazowym (wstrzymanie dostaw do Niemiec) zastosowała także oręże żywnościowe. Władimir Putin poddał w wątpliwość zasadność transportu ziarna przez Morze Czarne (do tej pory było to ok. 1,5 mln t), bo jego zdaniem trafia ono nie do potrzebujących krajów Azji i Afryki, ale do Europy Zachodniej. Trudno dziś rozsądzać, czy ma rację, jednak mamy nieodparte wrażenie, że w słowach Putina jest tyle samo prawdy, co w twierdzeniu, że za wstrzymanie dostaw gazu do Niemiec odpowiada… Polska, bo – jego zdaniem – zablokowała gazociąg jamalski.

Jeśli Rosja spełni swoje groźby, zapłacą za to polscy rolnicy i nasze mleczarnie

Widać, że Ruskich musiało nieźle przycisnąć – gospodarczo i militarnie – skoro posuwają się do tak radykalnych kroków. Jeśli jednak obie groźby rosyjskiego prezydenta zostaną spełnione, to gaz będzie jeszcze droższy (a po zamknięciu Nord Stream I jego cena przebiła notowania z dnia inwazji na Ukrainę). To nie są dobre informacje dla rolników, którzy będą kupować nawozy mineralne, zwłaszcza azotowe, pod wiosenne nawożenie. A co będzie z przetwórcami mleka i mięsa oraz z rachunkami za energię w gospodarstwach? Naszym zdaniem powinniśmy wziąć przykład z Irlandii. Tam organizacje przetwórców mleka i mięsa oraz rolników zasiadły do rozmów z ministrem finansów i rolnictwa, aby znaleźć sposób na złagodzenie skutków podwyżek cen energii (prądu i gazu).

Jeśli Rosja zamknie drogę morską, w Polsce zboże może tanieć, ponieważ jego transport wróci na stare tory, które prowadzą przez nasze terytorium do portów na Bałtyku. Część ziarna utknie w naszych elewatorach, bo będzie tańsze niż zboże krajowe. Ukraińscy farmerzy będą musieli sprzedać ziarno, bo potrzebują pieniędzy na nowe zasiewy i kolejny sezon. A wiadomo przecież, że sprzedający pod presją wojny mają słabą pozycję negocjacyjną.

I będziemy mieć bardzo nieszczęśliwy zbieg okoliczności – jeszcze droższe nawozy i taniejące zboże.

Nie ma takiej rury...

Miejmy jednak nadzieję, że przynajmniej jeśli chodzi o ziarno, Putin nie odważy się na takie posunięcie i nie zablokuje ukraińskich portów. Czy ukraińskie problemy z eksportem części żywności rozwiąże rurociąg, którym ich olej roślinny będzie tłoczony do Gdańska? Memorandum w tej sprawie zostało podpisane przez naszych i ukraińskich ministrów rolnictwa i infrastruktury. Trudno nam się na ten temat wypowiadać, bo takiej rury z olejem na świecie nie ma (600 km długości, przesyła 2 mln ton rocznie). Nie ma jej z czym po prostu porównać, i brzmi to trochę jak bajka. „Nie ma takiej rury, której nie można odetkać”, śpiewał Jerzy Stuhr na festiwalu Opole’77. Miejmy nadzieję, że i ta rura zadziała.

Niemniej jednak Ukraińcy zdają sobie sprawę z tego, że po wojnie Rosja nadal będzie ich sąsiadem. Problemy na morzu nie znikną. Przygotowują się więc na poważnie do uruchomienia korytarzy transportowych przez Polskę. I tu jest rola ministerstw rolnictwa oraz infrastruktury, aby te korytarze były niemal eksterytorialne. I żeby u nas pozostało tylko to, co spadnie z wagonu lub naczepy.

Ukraina musi oczyścić z min i niewybuchów aż 2,5 mln ha gruntów ornych

Nasi wschodni sąsiedzi będą mieli jeszcze jeden problem. Oceniają oni, że około 10% z wystrzeliwanych przez Rosjan pocisków artyleryjskich nie wybucha. W czasie intensywnych działań wojennych daje to 5000–6000 niewybuchów dziennie. Do oczyszczenia z tych niewybuchów i min lądowych jest 25 tys. kilometrów kwadratowych, czyli 2,5 mln ha użytków rolnych. Koszt rozminowania tego areału szacowany jest na 2 mld euro. W porównaniu do strat w infrastrukturze to może niewiele, ale tamtejsi farmerzy będą mieli bardzo poważny problem.

ONZ: dane o emisji metanu przez krowy są 4-krotnie zawyżone 

Zmieńmy jednak temat. W ubiegłym tygodniu wspomnieliśmy o serwisie naukaoklimacie.pl, gdzie naukowcy badający zmiany klimatu i potwierdzający, że mamy do czynienia z globalnym ociepleniem, rozprawiają się także z mitami dotyczącymi tego zjawiska. Piszą m.in. o micie, że krowy emitują tyle gazów cieplarnianych (metanu), że są gorsze od węgla. W sukurs polskim naukowcom (są jednymi z niewielu, którym zostały resztki przyzwoitości) przyszedł światowy raport klimatyczny, przygotowywany przez utworzony przez ONZ Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC). Otóż, jak wynika z najnowszego raportu, udział krów w emisji metanu trzy lub cztery razy zawyżono. Nietrudno wysnuć wniosek, że podobnie może być z innymi zwierzętami gospodarskimi (trzoda i drób).

To oczywiście nie otrzeźwi szaleńców i oszołomów domagających się likwidacji hodowli, nałożenia cieplarnianych podatków na zwierzęta lub zakazu reklamy mięsa. Bo są zaślepieni ideologią, a kiedy rozum śpi, budzą się demony.

Krzysztof Wróblewski i Paweł Kuroczycki 
redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
13. grudzień 2024 08:33